37.

3.4K 64 3
                                    


Niepewnie trzymałam Chrisa za rękę z nerwów. On mnie wspierał mimo wszystko i byłam mu wdzięczna. Dwóch policjantów wpuściło mnie do pokoju gdzie siedział już przy stole mój znienawidzony ojciec. Weszłam sama bo Chris musiał zaczekać. Usiadłam naprzeciwko niego, oczywiście wszystko było pod kontrolą policjantów.

- Tina - Powiedział z uśmiechem na twarzy - Jak dawno Cię księżniczko nie widziałem

- Nie mów tak do mnie - Powiedziałam stanowczo - Nie uważam Cię za mojego ojca. Nienawidzę Cię, czego Ty nie potrafisz zrozumieć? Skrzywdziłeś mnie! Nie potrafiłeś stworzyć normalnej rodziny? Byłeś pierdolonym alkoholikiem

- Shh - Uśmiechnął się szeroko ukazując swoje niezadbane zęby. Sam jego zapach robił odruch wymiotny

- Jesteś obrzydliwy. Nic się nie zmieniłeś, co? Zdechnij tu - Po tych słowach szurnęłam krzesłem i wyszłam cała zła. Chris spojrzał na mnie zaniepokojony - Nic się nie zmienił - Powiedziałam przez płacz - Jestem takim samym skurwysynem - Wtuliłam się do Chrisa płacząc jak opętana

***

Wróciłam do domu i o dziwo moja mama była w kuchni, gdy mnie zobaczyła po prostu mnie przytuliła.

- Co się stało? - Spytała patrząc wprost na moje oczy - Płakałaś - Stwierdziła - Co się stało? Tina?

- Po prostu jestem tchórzem, który nie potrafi sobie poradzić ze swoimi emocjami - Powiedział łamliwym tonem - Mamo idę do siebie. Pogadamy jutro, kocham Cię - Pocałowałam ją w policzek

Wbiegłam do swojego pokoju i ubrałam białą, luźną sukienkę w, której wyglądałam tak niewinnie, rozczesałam swoje rude włosy i założyłam białe baletki. Z uśmiechem okręciłam się w kółko, a potem z kosmetyczką zniknęłam w łazience. Pomalowałam usta jasną pomadką, a resztę makijażu już miałam. Wyszłam z łazienki i weszłam do swojego pokoju zerknęłam za okno, a potem zeszłam na dół. Bez słowa, szybko opuściłam dom rodzinny i szłam przed siebie. Doszłam pod dom Williama i zaczęłam dzwonić dzwonkiem, ale zamiast jego otworzyła mi młoda dziewczyna w szlafroku. Uśmiechnęłam się patrząc na nią, a ona była zdezorientowana widząc moją minę.

- Jak do Willa to śpi - Powiedziała przygryzając wargę - Przekazać coś? - Spytała z pogardą

- Tak, że go kocham - Powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam odchodzić

Dziewczyna nic mi nie odpowiedziała co wcale nie było dziwne. Szłam w konkretne miejsce znając swój cel. Planowałam go od tylko rozmowy z tatą. Byłam aniołem mojej mamy, ale diabłem swojego losu. Nigdy nie wiem co czuł do mnie William i nigdy nie sądziłam, że się mną nie bawi. Stanęłam na moście i zerknęłam w dół na głęboką wodę. Nie potrafię pływać, ale to dobrze. Byłam pewna tego co chcę zrobić, dziwnie mi było serce. Nie potrafiłam żyć z bólem co wiem, że to mnie kiedyś rozpieprzy. Nie chcę tego życia, nie chcę siebie. W pokoju zostawiłam gotowe listy dla wszystkich. Mam nadzieję, że zawsze będą o mnie pamiętać, ale tylko z dobrej strony. Z uśmiechem pokonałam barierki i został mi już tylko jeden, jedyny ruch.

•My Devil•Where stories live. Discover now