– Owszem, ale miałem czas przed kliniką – cały czas był poważny, jednak jego wzrok spoczywający na mnie był bardzo intrygujący, aż poczułam, że mam gęsią skórkę.

Pokiwałam tylko głową ze zrozumieniem. Westchnęłam i przeleciałam wzrokiem po gabinecie.

– No cóż, nie będę pani trzymał bez powodu – powiedział to i znów stał się niedostępnym doktorkiem.

– Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc. Do widzenia.

– Do zobaczenia, pani Tove.

Miałam już wychodzić i wtedy stało się coś dziwnego. Spojrzeliśmy sobie w oczy i jakbyśmy zatonęli – a przynajmniej ja. Nie potrafiłam oderwać od niego oczu i mam wrażenie, że on również, bo nie odwrócił wzroku. Przyglądając mu się tak mogłam zauważyć jak jego źrenice stopniowo rozszerzają się, ciemne rzęsy były dość długie jak na męskie. W momencie gdy wydawało mi się, że drgnął w moją stronę, ten nietypowy klimat został przerwany przez mój wibrujący telefon. Szybko złapałam za torbę, w której się znajdował i przeprosiłam mężczyznę, dodatkowo się żegnając.

Dzwoniła wtedy Clarie, która miała mi za złe, że się do niej nie odezwałam. Dodatkowo była wtedy pod moim mieszkaniem, zapytała więc gdzie jestem. Umówiłyśmy się na mieście, żeby bez sensu na mnie nie czekała na wycieraczce, a ja w tym czasie mogłam spokojnie pomyśleć nad jakąś wymyśloną historyjką, którą jej sprzedam.

Gdy już usiadłyśmy wygodnie w naszej ulubionej kawiarni - TeaLove - nie byłam w stanie powiedzieć jej prawdy o tym, co zaproponował mi wykładowca i że jestem tuż po spotkaniu w jego klinice.

– Masz przede mną tajemnice – powiedziała wreszcie składając dłonie przed sobą na blacie. Było mi tak wstyd, że nawet nie chciałam na nią patrzeć. Przełknęłam głośno ślinę i skubałam skórki przy paznokciach. – Tove, powiedz coś.

Usłyszałam jak jej głos zadrżał, wbrew temu jak się zachowywała, Clarie była bardzo wrażliwa i wiedziałam, że lada moment i z jej oczu popłynie łza. Mimo to nie podniosłam głowy. Usłyszałam przestawiany kubek z herbatą i poczułam dłoń przyjaciółki na swojej. Zacisnęłam mocno powieki i pokręciłam głową.

– Tove, wiesz że jesteś dla mnie bardzo ważna, znamy się tyle lat. Proszę nie odtrącaj mnie – szepnęła, jeszcze mocniej zaciskając palce wokół mojej dłoni.

– Nie odtrącam, po prostu to wszystko jest bardzo dziwne i nie wiem co o tym myśleć.

– Więc mi powiedz, ja ci pomogę to usystematyzować i... – machnęła ręką szukając odpowiedniego słowa – ...kurwa, czy ktoś zrobił ci krzywdę?

– Co? – niemalże zawołałam i automatycznie podniosłam na nią wzrok.

– No nie wiem! Po prostu od jakiegoś czasu jesteś dziwna, ale te dwa dni totalnie mnie zaskoczyły. Zawsze odpisywałaś na wiadomości, dzwoniłaś jak dojechałaś do domu. A tu nic. Od wczorajszych zajęć nie miałam z tobą kontaktu. Czy to coś związanego z profesorem Marley'em?

– Manley'em – poprawiłam ją niekontrolowanie i poczułam piekące policzki.

– Jakkolwiek – całe szczęście, nie zwróciła uwagi na moje zachowanie.

– Nie – teraz to mój głos był niepewny, co nie umknęło mojej przyjaciółce.

– Tove – powiedziała przeciągając samogłoski.

– Poważnie! – zawołałam i starałam się poszukać w głowie jakiejkolwiek wymówki, która brzmiałaby realistycznie. – To wynik tego wszystkiego, co wokół mnie jest obecnie.

– Ta? Niby co?

Cholera jasna, nie chcę kłamać!

– Obiecuję, że wszystko ci opowiem! Wszystko, ze szczegółami! Ale nie dziś, nie jutro... Po prostu kiedyś.

Ruda popatrzyła na mnie i tylko przytaknęła.

– Jeśli jednak coś złego się dzieje powiedz mi lub pokaż - zobaczyłam błysk w jej oku i wiedziałam, że wymyśliła coś idiotycznego. -  Jeśli ktoś ci groził i teraz obawiasz się, że cię śledzi, żeby zrobić ci krzywdę to mrugnij.

Zamurowało mnie. Co ona znów wymyśliła?

– Co? – wystękałam i zrobiłam zapewne przygłupią minę.

– Mrugnęłaś! O Boże! – wykrzyknęła aż kilka osób odwróciło się w naszą stronę, na co rozglądając się przelotnie po sali dodała konspiracyjnym szeptem:

– Szybko wychodzimy stąd.

– Dobrze się czujesz? – zapytałam, gdy ta próbowała mi wcisnąć rękę w rękaw kurtki.

– Jak mam się czuć gdy tobie grozi niebezpieczeństwo?! – zawołała zduszonym głosem.

– Ogarnij się, laska! Nikt nic nie chce mi zrobić – ona jednak nie słuchała i zostawiając, prawie że pełen kubek herbaty wytargała mnie z lokalu. – Uspokój się, Clarie! Nie mrugnęłam, znaczy może mrugnęłam... ale do cholery nikt nic nie chce mi zrobić!

– Niezła z ciebie aktorka – szepnęła tak żebym tylko ja usłyszała i wciąż się rozglądała zaniepokojona – jedziemy do mnie, dziś śpisz ze mną.

– To jakieś jaja? – wyrzuciłam ramiona w górę i parsknęłam śmiechem, widząc jednak zaciekłą minę Clarie wiedziałam, że ciśnie we mnie gromami. – Laska, nikt nigdy mi nie groził, nikt nie chce zrobić mi krzywdy, a już na pewno mnie nie śledzi.

Złapałam ją za ramiona i wstrząsnęłam nieznacznie, jakby chcąc przywrócić jej normalny rozum.

– Odstawiłaś niezłą szopkę, ale dziękuję za potencjalny ratunek życia.

Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie się wydarzyło. Dalej głośno się śmiejąc omiotłam wzrokiem okolicę.  Wtedy jednak mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie wyglądającym z auta. Ten wzrok. Odcień wzburzonego oceanu. Teraz jego spojrzenie było przejęte i zaniepokojone. Ja jednak tylko kiwnęłam głową na znak przywitania i łapiąc poczerwieniałą ze złości przyjaciółkę ruszyłyśmy w stronę przystanku. Całe szczęście, ona nie zauważyła kto zaparkował swoje auto tuż przed wejściem do TeaLove.

– Pozwól jednak, że skorzystam z twojej propozycji i przenocuję dziś u ciebie. Jak za dawnych lat. Cieszysz się? – walnęłam nadal śmiejąc się z tej paranoicznej sytuacji.

– Cieszę się jak alkoholik na wódkę - parsknęła.

Good Morning  || student storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz