- KURWA! - Czenyl krzyczał w ciemnościach.
Dźwięki klucza. Chińczyk z hukiem wylądował na ziemi, a nad sobą widział śmiejącego się Haczana.- Z czego rżysz?!
- Z ciebie.
Czenyl, choć nie przepadał za lizodupcem Tajonga, przyszedł na jego imprezę. Faktycznie, było wielu gości, starsi chłopcy, starsze dziewczyny. Był też rok od niego młodszy Dżisang, ale on szorował kible za poleceniem Haczana. Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Starsi namawiali go, aby wypił jakiś dziwny napój, co oczywiście zrobił. Później tylko widział ciemność i wypadł z szafki.
- Jak...
- Byłeś trochę pijany. Zamknąłem cie w szafce żeby ci nikt niczego nie zrobił.
I wtedy Haczan zyskał +2 do miłości Czenyla.
CZYTASZ
Rakowa Kafejka Tajonga
Fanfictionrakowy ff o nct, czyli jak próbuję być śmieszna, ale mi zupełnie nie wychodzi ;)