~Twenty One~

160 9 0
                                    

Obudziłam się dość wcześnie i rozkosznie przeciągnęłam. Spojrzałam w bok. Alan nie było, musiał wstać bardzo wcześnie. Wcześniej niż ja, zdaje się. Dlatego podniosłam się z łóżka, ubrałam się w ciuchy, które pojęcia nie mam dlaczego leżały na podłodze, a gdy to zrobiłam, udałam się na poszukiwanie Walkera. Znalazłam go w kuchni. Chłopak stał i przygotowywał śniadanie. Podkradłam się do niego i ucałowałam w policzko.

- Już nie śpisz?- spytał, zerkając w bok.

- Nie, już nie- odparłam, uśmiechając się.- A co tam nam na śniadanko robisz?- zajrzałam mu przez ramię.

- Gofry- odrzekł brunet.

- Mmmm, na słodko- usiadłam przy stole i wyjrzałam przez okno. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy ja i Alan przypadkiem nie zrobiliśmy tego...no sami chyba wiecie...Nie pamiętałam dokładnie tego, co się działo ostatniej nocy. Al podał gofry i oboje zabraliśmy się do jedzenia, które z powodu usiłowania przypomnienia sobie ostatniej nocy, szło mi opornie.

- Zuri? Czy coś się stało?- zapytał błękitnooki. 

- Proszę?- zdziwiłam się.- Nie, wszystko w porządku- no nie powiem mu, że nie wiem czy się z nim kochałam, czy nie, bo wyjdę na totalną kretynkę. Dlatego skłamałam. 

- No dobra- wzruszył ramionami i powrócił do jedzenia. Całe szczęście, że nie zaczął drążyć tematu. Gdy skończyliśmy jeść śniadanie, wspólnie posprzątaliśmy kuchnię. Nora wstała przed jedenastą i po śniadaniu za cholerę nie chciała iść znowu spać. Z cztery godziny usiłowałam ją uspać, ale nic z tego. Mała była strasznie uparta, więc siedziała w bujaku, a Wakie bawił się z nią.

- Ona chciałaby, abyś tylko spała, prawda?- zapytał Norę. Westchnęłam.

- Skoro jesteś taki mądry, to proszę. Ja robię sobie dzisiaj wolne, a ty będziesz z Norą siedział- wstałam z kanapy i poszłam do sypialni. Zamknęłam drzwi na klucz i opadłam na łóżko. Ach, ten Alan. Czasami brakuje mi do niego słów. Po paru minutach rozległo się pukanie do drzwi. 

- No Zuri no, nie obrażaj się- usłyszałam Norwega. Musiałam się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem.- Zuri, bo będzie nam smutno- marudził Alan. W końcu otworzyłam drzwi i rzuciłam:

- Żyć beze mnie nie możesz-

- Zgadza się- czule mnie przytulił.- Nawet nie wiesz jak bardzo- dodał. W sumie nic dziwnego, bo sama też nie mogłam żyć bez tego chłopaka, którego kochałam ponad życie. Tyle mu zawdzięczałam. Więcej, niż mogłam sobie wymarzyć.

***************************************

Minęły trzy tygodnie. Naprawdę nie mam pojęcia, kiedy ten czas szybko zleciał. Z racji tego, że była sobota, w gości przyjechali Zara i Christopher. Oczywiście przywieźli Norze jakieś małe prezenciki. Ale najbardziej zaskakującą informacją było to, że są...zaręczeni. Serdecznie im z Alem pogratulowaliśmy. Kto by pomyślał, że Larsson i Comstock zwiążą się ze sobą. I tak szczerze, to pasowali do siebie. Wyglądali razem naprawdę uroczo. Siedzieliśmy w szóstkę- ja, Alan, Zara, Christopher, Nora i Happy- w salonie i rozmawialiśmy o naszych planach na przyszłość.

- Co wy na to, aby urządzić podwójny ślub i wesele?- zagadnął w pewnym momencie Chris.

- Co masz na myśli?- Walker uniósł jedną brew do góry.

- No, że ożenimy się tego samego dnia. Ja z Zarą, a ty z Tzurin się na- wyjaśnił Marshmello.

- W sumie, to całkiem niezła myśl- powiedziała blondynka. Przyznałam jej rację i wkrótce ustaliliśmy, że staniemy na ślubnym kobiercu tego samego dnia. Rozmowa przebiegała w miłej atmosferze, ale po jakimś czasie poczułam, że robi mi się słabo. Nie wiedziałam czemu, bo na nic nie chorowałam, a także jadłam w normalnych godzinach. 

- Przepraszam, ale muszę was na chwilę zostawić- wstałam i wolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Miałam takie uczucie, jakbym miała zaraz puścić pawia. Obraz zaczął wirować mi przed oczami.

- Matko święta! Zuri!- zawołał Al i złapał mnie dosłownie w ostatniej chwili. Nie pamiętam, co było dalej, bo straciłam przytomność.

***************************************

Obudziłam się w szpitalnym łóżku i pierwszą osobą, którą ujrzałam, był właśnie Alan.

- Co ja robię w szpitalu?- spytałam.

- Ja cię tu przywiozłem- odpowiedział brunet.- Wystraszyłaś mnie. Nie przywoziłbym cię tu, ale byłaś nieprzytomna przez ponad pół godziny i zacząłem poważnie się niepokoić- dodał, trzymając mnie za dłoń.

- A kto został z Norą?- zaniepokoiłam się.

- Spokojnie, Zara i Christopher z nią zostali- wyjaśnił błękitnooki. Odetchnęłam z ulgą. Nagle do sali wszedł lekarz. Mężczyzna na oko mógł mieć czterdzieści lat.

- Widzę, że moja pacjentka już nie śpi- powiedział, uśmiechając się przy tym i sprawdzając najwyraźniej moje wyniki badań.

- Doktorze, co jest mojej narzeczonej?- Al podszedł do mężczyzny. Gdy powiedział o mnie "narzeczona", zrobiło mi się cieplej na sercu. Doktor przejrzał wyniki badań jeszcze raz, dokładnie je analizując. W końcu popatrzył na mnie i to, co powiedział, wprawiło mnie w totalne osłupienie:

- Gratuluję państwu. Za osiem miesięcy będziecie rodzicami. Jest pani w ciąży-

Hey, can I help you? ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz