Game Fortysix

255 30 0
                                    

Tae Pov

Niepierwszy raz stoję przed wejściem do tego ogromnego budynku i właśnie dokładnie to stanowi problem. Gdyby był to pierwszy raz, to tak bardzo bym się nie bał. Wiem że tym razem jest to inna sytuacja, nie znajduję się w trakcie walki, ale tamte obrazy, gdy Jungkook zepchnął mnie z dachu w otchłań, wypaliły się głęboko w moich wspomnieniach.

Ten strach który ogarnął mnie, kiedy szybko uciekałem pustym korytarzem, ta panika że w każdym momencie mogę natrafić na mojego rywala, który chce mnie uśmiercić i nadzieja, malejąca z każdą sekundą, którą spędziłem na dachu wieżowca czekając na Kooka. Chciałbym powiedzieć że mu ufałem, ale wtedy byłoby to kłamstwem. Jedyną rzeczą której byłem pewien, to myśl że za chwilę umrę.

Ale oto stoję tu ponownie, po tym wszystkim, wbrew moim oczekiwaniom nadal żyjąc. A że zawdzięczam to typowi, którym na początku praktycznie pogardziłem, wydaje się być śmieszne. Uratował moje życie więcej niż jeden raz, więc przynajmniej powinienem chociaż spróbować pokonać swój strach i wejść do budynku w którym się ze mną umówił. W sumie sam nie wiem po co, przecież równie dobrze moglibyśmy porozmawiać w jego mieszkaniu.

To tylko ogromny budynek, który o tej godzinie jest całkowicie pusty. Jest środek nocy, wszystkie sklepy w centrum są już pozamykane, a ciemność dodaje temu miejscu trochę przeraźliwego wyglądu, nawet bez ścigających mnie zabójców. Sam nie wiem dlaczego Jeon chciał bym tu przyszedł, ale jestem pewien, że ma ku temu jakiś powód. Na pewno nie zrobił tego dla zabawy, nie wydaje mi się by był osobą która lubi sobie w wolnym czasie stroić z innych żarty.

Biorę głęboki wdech, zamykam na krótko oczy i otwieram je ponownie gdy gromadzę całą swoja odwagę w sobie, ale w momencie w którym chcę zrobić krok do przodu, czuję wibracje w mojej kieszeni. Mały przytłumiony krzyk ucieka z mojej krtani. Przez krótki moment naprawdę myślałem, że ktoś mnie zaatakował. Jednak Gdy orientuję się iż jest to mój telefon, a ktoś się do mnie tylko dobija , to za tą głupotę mam ochotę samemu sobie przyłożyć. Bać się to jedna sprawa, ale pomylić wibracje telefonu z strzałem pistoletu, jest po prostu żałosne.

Ale w moim wykonaniu niestety możliwe, tak jak widać...

Zadowolony z tego że mój mały napad paniki był bezpodstawny, wyławiam z kieszeni telefon i nie umiem pozbyć się uśmiechu z moich ust, gdy widzę imię bruneta na wyświetlaczu.

''Hej.'' Odpowiadam po tym jak odbieram telefon zamykam oczy i wyobrażam sobie, że stoi on tuż przede mną, a nie po drugiej stronie słuchawki.

''Taehyung, gdzie jesteś?'' Jego głos jest cichy, ale pomimo głośnych szumów potrafię go zrozumieć.

''Stoję przed budynkiem, zaraz do niego wejdę.''

''Ja...'' Zaczyna, ale od razu przerywa swoją wypowiedz po czym następuje krótki moment ciszy. Otwieram oczy i marszczę czoło, ale nie odzywam się nadal czekając na dalszą część zdania. Wydaje mi się że chce powiedzieć coś bardzo ważnego, ale nie jest do końca pewny czy powinien i właśnie to, wprawia mnie w zdumienie.

Nie oczekuję by zdradził mi każdą swoją tajemnicę lub całą swoją przeszłość, o której wiem niewiele, ale ta sprawa ma z pewnością coś wspólnego zemną.

''Trochę się spóźnię, wejdź do środka i poczekaj na mnie, ok?'' Tonacja jego głosu jest dziwna, tak jakby dręczył go jakiś poważny problem.

W rzeczywistości myślałem że już na mnie tam czeka, ponieważ ja sam jestem spóźniony, mieliśmy się spotkać jakieś dziesięć minut temu, ale może to i dobrze że jeszcze mam chwilę dla siebie. Mogę sobie spokojnie uporządkować w głowie wszystkie te rzeczy, które chciałbym mu powiedzieć.

Ale nadal wydaje mi się to dziwne. ''Wszystko w porządku? Wydajesz się być taki roztargniony?''

''Nie... jest tylko kilka rzeczy, które muszę jeszcze załatwić.''

Kilka rzeczy... hm. Kookie zawsze używał aplikacji, by sprawdzi czy aktualnie znajduję się w jakimś niebezpieczeństwie lub czy mam rozpoczętą walkę, ja nie robiłem tego nigdy. I tak nie byłbym wielką pomocą, ale przynajmniej mógłbym tam zajrzeć i zorientować się co się dzieje. Chociaż nie jestem pewien co to dokładnie za sprawa, którą musi wcześniej załatwić, przypuszczam że to walka albo coś w tym stylu.

''W porządku. Wiem że do tej pory nie byłem dobrym sprzymierzeńcem i moje słowa i tak ci za bardzo nie pomogą, ale jeśli znajdujesz się w niebezpieczeństwie, to pamiętaj o tym, że nie ma nic złego w tym że chcesz się bronić. Nie jesteś mordercą, nie w moich oczach. Obiecaj mi tylko jedno.'' Biorę głęboki wdech i lekko się uśmiecham, dziwne że to teraz ja wypowiem do niego te słowa, a nie na odwrót. W tym momencie czarnowłosy jest chyba jedyną osobą na której mi tak bardzo zależy.

''Uważaj na siebie Jungkookie. Proszę.'' 

Virtual Reality  ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱWhere stories live. Discover now