Składam ofiary, a ty wypowiadasz kłamstwa,
Niebo straciło anioła, gdy się tu pojawiłem.
Zachowam ostrze, pogadam z tobą przez kilka tygodni a potem poderżnę ci nadgarstki.
Ja istnieje tylko po to, by upaść,
Chcę tylko dać im odejść.
I'm devilish, y...
Kolejny w Poniedziałek o 18.00 ♡♡ Perspektywa: Harry
- Odebrano mi wolność a ty nadal żyjesz, fascynujące - powiedziałem, patrząc zza krat na Syriusza, który siedział na krześle, przyglądając się mi.
- Jak tam twoja różdżka? - spytał, rzuciłem mu swoją złamaną na kilka części różdżkę nie do złożenia.
- Zabij się - mruknąłem w jego stronę.
- Ilu tutaj masz ludzi? - zapytał bez owijania w bawełnę.
- Gdybym miał, to by cię tutaj dawno nie było - sarknąłem.
- Ilu? - spytał się mnie mocniejszym głosem.
- Nie znam odpowiedzi na pytanie - wzruszyłem ramionami, przykładając czoło do kraty.
- Przyjdę później, a ty się zastanów - zostawił mnie znów samego.
Siedziałem w totalnej ciszy może już przez półgodziny, mój burczący brzuch dawał oznaki, lecz trzymałem się mocno. Nawet nie wiedziałem, gdzie byłem. Nie wyglądał to na dom Zakonu, a pozostałości jakiegoś innego domu.
- Co wy robicie? - spytałem się, gdy zauważyłem znaną mi czwórkę.
- Ratujemy ci dupę - powiedziała Hermiona, podając mi jakieś jedzenie.
- Wiecie, że to co robicie jest zakazane? - zapytałem.
- Jakie? - zaśmiała się Ginny, a zawtórowali jej bliźniacy.
- Czasem nie mogę w was uwierzyć - powiedziałem, lekko się uśmiechając. - Co chcecie w zamian? Nie wierzę, że robicie to bez powodu.
- Bezpieczeństwo, ochrona przed Zakonem - wypaliła Hermiona.
- Co się zmieniło w twojej główce jasna strono? - zaciekawiłem się.
- Ona nigdy nie była jasna, i nie będzie - powiedziała za nią Ginny.
- Jeszcze powiedz, że lubisz moje poglądy wobec czarodziei - zadrwiłem, na co odpowiedziała mi ciszą.
Podniosłem ręce, śmiejąc się pod nosem.
- Wy naprawdę nie przestaniecie mnie zadziwiać - powiedziałem, biorąc kraty do dłoni. - Uwolnicie mnie? - zapytałem.
- Zabrali nam różdżki od wczoraj - wytłumaczyła Ginny. - A twoja magia bezróżdżkowa?
- Nie działa, próbowałem - westchnąłem. - Dzięki za jedzenie tak w ogóle - podziękowałem.
- Spoko - odparł George, siadając na krześle.
- Co jest wam? - wskazałem na dziewczyny, z którymi ewidentnie było coś nie tak.
- Dowiedziały się - odparł cicho Fred, przez co zderzyłem swoją dłoń z czołem.
Usiadłem na podłodze, trzymając swoją dłoń na czole.
- Reakcja? - spytałem.
- Ginny jakoś nie zbyła zdziwiona, nawet zakładała, że coś jest na rzeczy. A Hermiona...wiedziała o tym od samego początku - ożywiłem się po słowach Freda.
- Granger? - zwróciłem się do niej. - Jak?
- Było to dla mnie łatwe do odgadnięcia. A poza tym jesteś tak wpływowy i przekonujący wraz z Riddle'em, że zdziwieniem by było, gdyby nie było tutaj żadnego twojego człowieka. Plan wydarzeń, ton rozmowy, temat rozmowy, gesty, dzięki nim nabrałam podejrzliwości. A dowiedziałam się już trzy dni po twoim byciu w tym domu, mi nic nie przemknie przed oko, a poza tym zdziwieniem by było, gdybym nie odgadła, jest to zadziwiająco łatwe. - wytłumaczyła.
- Coś tu nie gra na rzeczy - wstałem szybko na nogi, i oparłem się całym ciałem o kraty. - Co jest z tobą? - spytałem ostrzej, uderzając pięścią o metal.
- Zapasowa różdżka - mruknęła Granger, patrząc na poniszczoną różdżkę. - Jesteś naprawdę ostrożny jeżeli chodzi o te rzeczy.
- Odpowiadaj! - podniosłem głos, jeszcze raz uderzając o kraty.
- Ciszej bo nas usłyszą - rzekł George, patrząc na naszą dwójkę.
- Co jeszcze wiesz? - zapytałem.
- Bardzo dużo faktów, więcej niż się spodziewacie - odparła tajemniczo.
- Do tego już doszliśmy z tego tematu. - przewróciłem oczami.
- Cierpisz na bipolarność prawda? Twoja zmiana humorów jest imponująca, ale też nie zdrowa - stwierdziła.
- Moje zaburzenia są moimi, przestańmy z moim narcyzem, a chętnie dowiem się czegoś o tobie - powiedziałem odchodząc od mojego tematu.
- Byłeś aż siedem razy przenoszony przez dwa lata w mugolskiej szkole, jesteś naprawdę utalentowany - dodała na mój temat.
- Fakty faktami, mity mitami, to co myślimy bądź wiemy nie zawsze jest prawdą - oznajmiłem.
- Co jest w takim razie prawdą? - zapytała się mnie.
- Twój znak za uchem - strzeliłem na ślepo.
Ta zamarła, spojrzała na mnie z lekkim lękiem.
- Skąd wiesz? - strzał w dziesiątkę!
- Kochana, ja wszystko wiem - powiedziałem pewnie. - Jesteś moim człowiekiem, było to łatwe do rozpracowania - dodałem.
Absolutnie nie zgadywałem
- Na jakiej podstawie?
- Na podstawie tego, że umiem użyć mózgu i połączyć pewne bezużyteczne fakty, które wspólnie dają całość - kłamanie na całości jest czymś wrodzonym u mnie.
Jestem naprawdę dobry w te klocki, mam ciągle szczęście po tym wszystkim o zrobiłem, może to jakiś znak od Merlina albo w tej całej wojnie to nasza strona jest tą dobrą?
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.