[5] Chce cię zrozumieć, ale moja inteligencja nie może na tym ucierpieć; ✔

1.9K 125 23
                                    

Perspektywa: Harry

— No nie — powiedziałem, widząc kto wszedł do kuchni.

— Co tu tutaj robisz? — spytała podejrzliwie Granger.

— Tymczasowo mieszkam — odparłem, i z podniesioną brwią obserwowałem, jak brunetka z sekundy na sekundę robi się bardziej czerwona. — Jesteś umysłowo chora, bo coś widzę, że nie potrafisz przyswoić łatwych informacji — zadrwiłem.

— Chyba ty — wysyczała.

— Cóż za elokwentna odpowiedź, wzruszyłem się — udałem, że ocieram łzę. — Chcę cię zrozumieć, ale moje inteligencja nie może na tym ucierpieć — dodałem, i już wiedziałem, że wygrałem tę potyczkę słowną.

— Wy powinniście na siebie nie patrzeć w ogóle — między nami pojawił się zirytowany Ron.

— Ron... — zaczęła dziewczyna.

— Hermiono, wszystkie twoje poukładane alfabetycznie i chronologicznie książki wypadły z szafy — przerwał jej Weasley, ta zszokowana pobiegła zapewne do ich pokoju.

— Współczuję — powiedziałem, klepiąc go po ramieniu.

— Ona nie jest taka zła, odkąd tutaj się zjawiłeś, zrobiła się dziwna, jakby chciała coś ukryć — westchnął Ron, wzruszając ramionami. — Ginny zresztą też, może spodobałeś się jej, kto wie — dodał znudzony.

— Oww... — zniesmaczyłem się. — Znaczy, jest ładna, ale jej charakter, który poznałem mnie absolutnie odrzuca. — Lecę po prostu na chłopaków, jednakże muszę mieć przyzwoity argument.

— Mówicie o mnie? — jak na zawołanie, ta pojawiła się w pomieszczeniu

— Nie...

— Tak...

Powiedzieliśmy w tym samym momencie.

— Nie? — upewniła się, a ja skinąłem głową. — Okej, może po prostu się przesłyszałam — powiedziała, odgarniając kosmyki włosów, które wpadały do jej oczu.

— Może — wzruszyłem ramionami, a Ron przewrócił oczami.

 — Znasz kolejne zadania? — spytała, na co ja skinąłem przecząco. — Będziemy eskortować fragment duszy twojego kochasia do pewnego miejsca — dopowiedziała jakby gdyby nic.

— A ile ich macie? — zapytałem zaciekawiony.

— Póki co jeden, ale zakładamy się, że jest ich jeszcze więcej — powiedział Ron, na co Ginny spiorunowała go wzrokiem.

— Jeżeli mam być szczery, to ja sam do końca nie wiem, ile on ich posiada — wyznałem spokojnie.

— Nie wiesz? — zdziwiła się Ginny.

— Nie wiem — sparodiowałem jej głos, który zaczął mnie irytować. — Kiedy misja? — spytałem.

— Za... — przerwała, patrząc na zegarek. — Teraz.

Podniosłem brwi, ale nic nie odpowiedziałem. Interesujące...

Po całym domu nagle rozbrzmiał alarm.

— Co jest? — zdenerwowałem się.

— Śmierciożercy w okolicy, nie słyszą tego alarmu, więc spokojnie, chociaż...to twoi ludzie — rzekł Ron, rozsiadając się na fotelu.

— Co oni tutaj robią do cholery? — zdziwiłem się.

— Zapewne szukają cię, niestety bez skutku — powiedziała Ginny.

Bez skutku? Jestem pewny, że Fred im o wszystkim powiedział i teraz tylko czekają.

— Black czeka na was w swoim pokoju, chodźcie — do salonu weszła...Granger, która widząc mnie zaczęła zabijać mnie wzrokiem.

— Witaj, Hermiono, tęskniłem — uśmiechnąłem się niewinnie w jej stronę.

— A ja nie, Potter — odparła, mrużąc oczy.

— Potter-Riddle kwestia czasu zanim zmienię nazwisko — puściłem w jej stronę oczko.

— Idziecie? Staruch się denerwuję — zza Hermiony wyszedł Fred, przewracający oczami.

Westchnąłem jedynie, mijając ich uderzyłem swoim ramieniem brunetkę, która na to wzięła głęboki oddech. Wszedłem schodami, i udałem się do pokoju Blacka, gdzie byli już wszyscy. Właściciel pokoju leżał schorowany na łóżku przez na mojej twarzy zakwitł lekki uśmiech.

— Co się stało? — udałem zamartwienie co wykryli wszyscy, co jak co, ale ja nie będę nigdy martwić się o tego człowieka.

— Twoi ludzie nas napadli — rzekł Alastor.

— Ale mi przykro — odparłem, przewracając oczami. — Jakie jest drugie zadanie?

— Znasz już jego treść — powiedziała Nimfadora, która trzymała jakąś małą paczuszkę. — Idziemy go schować jak i spróbować zniszczyć, twój kochaś ostatnio martwi się o swoje kawałki duszy — dodała szybko, widząc mój wzrok.

Miło, że martwi się o mnie

— Załatwmy to szybko — odezwał się znów Alastor.

Chwycił mnie i Nimfadorę za ramię, poczułem znany skręt w moim brzuchu a po chwili znaleźliśmy się w jakiś lochach. Prócz nas pojawiło się jeszcze kilka osób z Zakonu, w tym Granger, bliźniacy i Ron.

Nimfadora otworzyła pakunek na ziemi i ujrzałem znany mi medal. Alastor wraz z jakimś mężczyzną zaczęli rzucać najróżniejsze zaklęcia na medalion, jednakże bez skutku.

— Potter, rzuć na medalion Expulso — zażądał Alastor.

W pełnym spokoju, rzuciłem zaklęcie na medalion, wiedząc, że i tak ono nie zadziała. Medalion jedynie podskoczył wysoko i znów upadł na ziemie.

— Ups? — powiedziałem, wzruszając ramionami.

— Może horkruksy da się zniszczyć poprzednimi? — odezwał się nagle Ron.

— To nie jest głupie, Ron — odparł George.

— Teraz tylko trzeba wiedzieć czym są inne horkruksy — westchnął Alastor, a ja instynktownie potarłem kciukiem pierścień, który podarował mi Tom koło rok temu, na znak tego, że mnie kocha. 

Spojrzałem na pierścień, który wydawał mi się teraz zbyt podejrzany. Jeżeli to jest kawałek duszy Toma?

 Jeżeli to jest kawałek duszy Toma?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

devilish-btch

Devilish | Tomarry [ ZAKOŃCZONE ]Where stories live. Discover now