30. Huk

1.1K 88 48
                                    

- Sam nie wiem - mruknął niepewnie Polska drapiąc się z tyłu głowy, nie, że nie chciał usprawiedliwiać się przed ojcem, ostatnio miał z Niemcy dość niekomfortowe sytuacje, a teraz miałby siedzieć z nim w jednym domu? I jeszcze Rzesza, z nim też niezbyt chciał spędzać czas.

Rosja tylko przyglądał się temu wszystkiemu z boku oczekując powrotu brata, bez niego czuł się dziwnie pusto, potrzebował go przy sobie.

Cesarstwo ze stoickim sposobem oczekiwał ich decyzji, widząc te ich zagubione miny, sam nie wiedział czy robi dobrze czy źle, nie chciał ich ranić czy coś, jednak.. obiecał, boi się o własnych synów, tak, jego własny ojciec był w stanie zagrozić mu skrzywdzenie Niemcy i Rzeszy, ta wizja przerażała go do tego stopnia, że zgodził się.

Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, przeklinał się w myślach, to zachodzi za daleko, już obawiał się, że to Prusy ze swoją żałosna paczką, jednak nie, to tylko brat tego Rosji.. gdy był przy drzwiach otworzył je i zaprosił go do środka

- Proszę cię bardzo, wchodź, Rosja czeka w salonie - uśmiechnął się sztucznie i gdy ZSRR raczył wejść zamknął za nim drzwi, prowadząc do głównego pomieszczenia.

Ten cały skrzywiony przyspieszył kroku i od razu usiadł koło brata dyskretnie wręczając mu pluszaka, nic nie mówiąc spojrzał przed siebie obojętnie, a ręce trzymał na własnych nogach.

- Po co ja tu jestem? - zapytał patrząc na wszystkich obecnych w tym pokoju.

- No bo.. sam nie wiem.. nie chciałem być tu sam, a.. ten pan powiedział, że nam pomoże, wiesz? - powiedział starając się przekonać brata, a za plecami ściskał pluszaka, to dodawało mu choć trochę odwagi czy radości.

Związek Radziecki zmrużył oczy, nie chciał przyjmować od nikogo pomocy, a tym bardziej ojca swojego byłego przyjaciela, łaski bez. Dlatego właśnie wstał z kanapy i chwycił młodszego brata za rękę.

- Bardzo panu dziękujemy, jednak nie potrzebujemy niczyjej pomocy. Świetnie sobie radzimy. - zmusił się na krzywy uśmiech i poprowadził Rosję do wyjścia z domu, Cesarstwo nawet nie miało czasu na reakcję, gdy ta dwójka już zniknęła za drzwiami. Westchnął przeciągle i przyjął się Polsce. Był widocznie zdezorientowany i spięty, choć to chyba oczywiste, nie wie gdzie jest jego ojciec, siedzi u praktycznie obcego faceta, a jego przyjaciel właśnie wyszedł.

Cesarstwo był podobnie zdenerwowany, w kółko wahał się, wydać małego Polaka czy niekoniecznie. Z jednej strony chciał wyzwolić Rzeczypospolitą Obojga Narodów z więzów ojca, ale nie chciał też narażać swoich dzieci, w końcu one są najważniejsze. Zanim doszedł do jakichkolwiek wniosków rozległ się donośny dzwonek, czuł jakby zaraz miał zemdleć, już tu są, wstał szybko z kanapy i kucnął przed Polską

- Słuchaj, nie ważne co będziesz słyszeć, idź do jakiegokolwiek pokoju i schowaj się, zagrajmy w takiego "chowanego", co ty na to? - spytał z nerwowym entuzjazem i zaczął prowadzić młodszego w głąb domu.

- Chowanego? - dopytał - Jasne, że chce zagrać - odpowiedział, powiedział tak tylko po to, by nie było aż tak sztywno, więc odbiegł do pokoju Cesarstwa chowając się u niego w szafie, najciemniej zawsze pod latarnią.

Prostokątny wziął jeszcze trzy głębsze wdechy i otworzył drzwi z teatralną powagą, w środku jednak cały był w nerwach, daleko mu od powagi.

- Zwiał. - powiedział po prostu, a jego twarz nawet nie drgnęła.

Przeciwnie było jednak z twarzą jego ojca, cała skrzywiła się w brzydkim grymasie.

- Ty.. zdrajco! Nie wierzę ci! Kłamiesz! - wrzasnął, nie podobało mu się zachowanie syna, psuł mu cały jego wielki plan. - Słuchaj, masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie go schowałeś. - powiedział powoli, ale stanowczo i groźnie, miał nadzieję, że to przekona Cesarstwo.

- Ale - zaczął ten, który naprawdę nie wie gdzie schował się młodszy, jednak liczył, że w jakimś bezpiecznym miejscu. - Nie mam pojęcia gdzie on jest. - dokończył stając w przejściu, co za tym idzie nie wpuszczając tej chorej trójki do środka.
- Idźcie stąd, już. - powiedział jeszcze przymykając drzwi.

Jednak w tym momencie w całym domu rozległ się huk.

Tak przeraźliwy, ze wszystkim zaparło dech w piersi.

A najbardziej Cesarstwu, który właśnie upadł plecami na ziemię, z jego klatki piersiowej lała się krew, widział ją, czuł jak się lepi. Miał nadzieję, że teraz wreszcie zostawią te rodzinę w spokoju, że obronił swoich chłopców. Na te myśl na jego usta wkradł się delikatny uśmiech, przez mroczki zobaczył że Prusy, Imperium Rosyjskie i Monarchia Hasburgów wychodzą, przez co szerzej się uśmiechnął, ociężała ręką sięgnął po noteskik i długopis, jak kura pazurem napisał tam "Zajmijcie się moimi synami" odrzucił ten notes, jednak z braku siły nie odleciał on daleko, położył rękę na klatce piersiowej i z uśmiechem ulgi przymknął oczy, ostatnie co przed nimi miał, były radosne sceny z jego synami, aż jego serce stanęło.

Countryhumans przedszkole gowniaków [korekta 0/30]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz