8.Czy mi się uda?...

2.3K 146 23
                                    

Stałem w tych drzwiach, czułem że już za długo, jednak, nie mogłem się ruszyć. Ojciec Niemcy i Rzeszy uśmiechnął się ciepło.
- Cześć, jak ci na imię?
- Hm?... Polska... - Powiedziałem cicho.
- Ładne brzmi. Miło mi poznać jestem Cesarstwo Niemieckie, ale i tak wszyscy mówią na mnie CN. - zaśmiał się.
Uśmiechnąłem się nerwowo.
- Chodź, wejdź, rozgość się - podał do mnie rękę. Wpatrywałem się w nią, aż w końcu podałem mu swoją, a ten wciągnął mnie do domu, zamykając drzwi.
- Witaj w niemieckim domu. - powiedział uśmiechając się. - Niemcy, mógłbyś go odprowadzić?...
Nie usłyszał odpowiedzi.
- Ziemia do Niemcy!
- Oh... Co mówiłeś? - powiedział wyrywając się z zamyślenia.
- Mógłbyś tak oprowadzić Polsce po domu? - powiedział lekko się śmiejąc.
- A tak... Jasne... - spojrzał na mnie niepewnie. Wzruszyłem ramionami i stanąłem koło niego.
- To idziemy?...
- I-idziemy... - od razu zaczął iść przed siebie, ciężko było mi go wpierw dogonić. Gdy wreszcie wyrównałem kroku rozglądałem się po korytarzu w ciszy.
- To ten... - chrzaknął. - Tu masz mój pokój... - chciał już iść dalej, ale powiedziałem.
- Jeśli to nie problem to... Mogę go zobaczyć?...
- Um... Ja [jako "tak"] - powiedział i otworzył drzwi na oścież puszczając mnie przodem.
Wchodziłem powoli do jego pokoju, oglądając każda ścianę, każdy kąt. Pokój utrzymany był w barwach bieli i czerni, czasem z przebłyskiem szarości. Okno, z zasłoniętymi żaluzjami, w kolorze bieli, wpuszczały bardzo mało światła. Pod prawą ściana dało się zauważyć łóżko, deski pomalowane zostały na czarno. Mebel ten nie był za duży, ale idealnie wpasował się w ten pokój. Prześcieradło na nim było szarawe, tak samo poduszka i kołdra. Wydawało się miękkie, było idealnie pościelone. W całym pokoju panował idealny porządek. Na ziemi leżał dywan, w kolorach brązu na samym środku pokoju. Pod oknem stało małe biurko z jakąś książką, przybory do pisania i kolorowania. Ściany były białe, a zwisająca z sufitu lampa miała jasno szary abażur. Pod lewą ścianą, stała duża szafa z ciemno brązowego drewna, zajmowała prawie pół ściany. Obok niej stała też dość sporych rozmiarów, jednak nie tak duża jak szafa, półka na książki. Było ich dużo. Naprawdę dużo. Skusiło mnie pytanie...
- Umiesz czytać że masz tak dużo książek? - spojrzałem na niego z zaciekawieniem.
- No trochę umiem... - powiedział nieśmiało.
- Wow... To naprawdę świetnie. Brawo - uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzięki... - słabo się uśmiechnął.
- Dużo już tego przeczytałeś?
- Nie... Tylko trochę. - spojrzał na swoje książki. - Kiedyś przeczytam je wszystkie.
- W to nie wątpię - zaśmiałem się lekko.
- Uhm... Idziemy dalej? - wyszedł ze swojego pokoju i czekał na mnie na korytarzu.
- Jasne - wyszedłem z pokoju i szliśmy dalej.
- Tu jest łazienka, tu kuchnia, tu pokój mojego taty - wskazywał na wszystko ręką. - Tam strych... - gdy spojrzał na jakieś drzwi to powiedział ciszej. - A to pokój mojego brata.
Spojrzałem na nie, był tam symbol taki sam jak na jego twarzy.
- Aha... To już cały dom? - próbowałem zmienić temat.
Kiwnął głowa.
- Chcesz teraz wrócić do salonu? - spytał.
- Możemy wrócić - skierowałem się w stronę salonu, a obok mnie Niemcy.
Gdy weszliśmy, zauważyłem Cesarstwo oglądające telewizję, a koło niego Rzeszę. Wpatrzeni w telewizor nawet nas nie zauważyli. Chrzaknąłem, a ci odwrócili głowy w naszą stronę. Rzesza znowu zaczął oglądać telewizję, ale CN odezwał się.
- O już widzieliście cały dom? To świetnie.
- Tak... - odpowiedział mu kraj obok mnie.
- Co byście chcieli teraz zrobić? - powiedział z uśmiechem najstarszy.
- J-ja to bym chciał iść do siebie... - powiedział niepewnie Niemcy.
- Nie. Zostajesz. Mamy gościa. Wytrzymasz chyba jeden dzień, prawda?
- Może - powiedział pod nosem i usiadł koło swojego taty.
Zostało tylko miejsce koło Rzeszy. Nie. Wolę stać, więc zostałem tam gdzie byłem i stałem jak głupek.
- Może usiądziesz? - zapytał Cesarstwo przełączając kanały.
- No... Może nie...
- A w czym problem?
- No nie... W niczym.
- Właśnie, chodź no coś obejrzymy - zaśmiał się.
Niechętnie ruszyłem się ze swojego miejsca i usiadłem koło Rzeszy, nie patrząc na niego tylko w telewizor. Jednak po chwili spojrzałem na niego kątem oka. Przyglądał się mi, za bardzo. Coś knuje... Tylko Jeszcze nie wiem co. Próbowałem zignorować ten fakt i znowu przerzuciłem wzrok na program który akurat leciał. Jakieś paranormalne bzdury. Pffffff przecież w kosmosie nie ma kosmitów. Oglądałem lekko znudzony fabuła, gdy reszta wydawała się tym czymś zaciekawiona. Nagle usłyszałem głośne "Boo! Kosmici atakują!" I poczułem uderzenie w plecy tak mocne, że zleciałem z kanapy na ziemię. Podparłem się łokciami, czym uniknąłem uderzenia głowa o ziemię. Ale przedramienia jak i kolana strasznie, przez zamortyzowanie upadku, mnie bolały. Leżałem prawie że plackiem na ziemi, nie zamierzałem wstać. Nie widziałem ich twarzy, ale mogę je sobie wyobrazić. Rzesza pewnie szeroko się uśmiecha i powstrzymuje śmiech, Niemcy pewnie z obojętnością, a Cesarstwo z żalem. Jednak gdy obróciłem głowę, widziałem udającego zmartwienie, powtarzam udającego, Rzeszę. Wystraszonego Niemcy i już podnoszącego mnie CN. Gdy czułem, że stoję na wszelki wypadek rozłożyłem ręce, bo już czułem, że chyba się przewróce.
- Ej... Co się stało? - zapytał zmartwionym tonem najstarszy i wyłączył telewizję.
Powiedzieć prawdę czy skłamać... Spojrzałem na sprawcę mojego upadku, a on delikatnie kręcił przecząco głowa.
- Sam nie wiem, ten film był chyba zbyt... Emocjonujący... - sztucznie się zaśmiałem i tak samo uśmiechnąłem, z nadzieją, że uda mi się to mało kłamstwo.
- Dobrze... Trzeba było powiedzieć żebyśmy wyłączyli, nikt nie był by zły, dobra?...
- Dobrze - kiwnąłem głowa.
Niemcy ziewnal krótko, jego tata spojrzał na niego i zaśmiał się cicho.
- To co może pójdziemy coś zjeść i idziemy spać?
- Uhm... - powiedział niechętnie Rzesza i wszyscy siedzący na kanapie wstali.
- Co byście chcieli zjeść? - powiedział opiekun, gdy byliśmy już w drodze do kuchni.
- Parówki! - powiedzieli tamci pierwszy raz zgodni.
- No... Może być... - powiedziałem choć szczerze wolałem pierogi.
Dotarliśmy do kuchni, ja i tamto rodzeństwo usiedliśmy przy stole, a ich ojciec zaczął robić te parówki.
Postawił przed nami talerze, dla każdego po jednej.
- Smacznego.
Zaczęliśmy jeść, nie powiem, były w sumie dobre. Pierogi nadal lepsze. Skończyłem jeść, oni tak samo. Już chciałem wstać i odłożyć swój talerz, ale CN mnie wyprzedził.
- Wy już się kładźcie... Ja tu ogarnę.
Jak powiedział tak zrobiliśmy, Rzesza prawie że biegiem poszedł do siebie, Niemcy spokojnie zrobił to samo. A ja lekko niepewnie szedłem do pokoju gościnnego. Nadal boję się o ojca, ciekawe co się z nim teraz dzieje... Otworzyłem drzwi i położyłem się na już pościelonym łóżku. Trochę mi to zajęło, dużo rozmyślałem, przez co ciężko było mi zasnąć. Ostatnia myśl jaka pamiętam to. Czy mi się uda?...

Countryhumans przedszkole gowniaków [korekta 0/30]Where stories live. Discover now