8

234 13 17
                                    

Oto i kolejny rozdzialik 😊 Jakieś teorie? Kocham 🥰

C.

Harry budzi mnie o siódmej rano i pędzimy na zajęcia. Ten poranek tak różni się od wczorajszego, że sama nie mogę w niego uwierzyć. Wczoraj byłam bezdomna i samotna, dziś obudziłam się szcześliwa w ramionach Harrego, mieszkam w pięknym domu i mam przyjaciół.

Gdy zsiadamy z motoru pod uczelnią, Harry wyciąga do mnie dłoń, a ja splatam nasze palce odpowiadając na jego szczery uśmiech. Idziemy do budynku, a po drodze chłopak przyciąga mnie bliżej i całuje w skroń. Szybko się do tego przyzwyczaiłam, bo towarzyszące naszej bliskości uczucie w ogóle nie jest mi obce. Na schodach dołącza do nas Niall i witając się ze mną, daje całusa w policzek.

- Nie jesteś z nami w grupie - Stwierdzam pamiętając, że Harry siedział wczoraj sam, a chłopak odpowiada na niezadane pytanie.
- Jestem rok wyżej, ale też na literaturze.
- Aha - dziś zaczynamy na parterze, więc prawie od razu rozdzielamy się z Niallem pod naszą salą. Brakuje minuty do ósmej, gdy na korytarzu pojawia się Jen. Wygląda dziś inaczej. Oczy jej błyszczą, włosy ma idelanie ułożone, bluzka z dekoltem przylega ściśle do ciała, a czarna skórzana mini ledwo zakrywa jej pupę. Zerkam na siebie. Mam na sobie jeansy Gemmy, swoją bluzkę, kupioną za pierwsze pieniądze zarobione na korepetycjach i bluzę Harrego. I choć powinnam chyba czuć się w tym wszystkim mniej kobieco w porównaniu do niej, wcale tak nie jest. Ale mam jeszcze na sobie naszyjnik od Harrego.

Doba z nim, jego proste i szczere gesty, sprawiają, że czuję się piękna i komuś potrzebna. Zanim Jen zdąży do nas podejść, wkracza na scenę pani profesor kultury angielskiej i otwiera salę wpuszczając nas do środka. Idziemy na górę i siadamy z Harrym jak najwyżej. Wyciągamy notatniki i wtedy przypominam sobie, że nie wyciszyłam telefonu. Gdy Harry wyciąga z torby dwa termiczne kubki z kawą i kanpaki z bagietek, które nawet nie wiem kiedy naszykował, widzę symbol koperty na telefonie. Otwieram wiadomość, ale nie znam nadawcy. Moja lista kontaktów jest bardzo krótka, ale może ktoś z kim przebywałam w domu dziecka zdobył jakoś mój numer? W głowie kiełkuje nadzieja, że być może to Ruth. Ale gdy czytam treść, wiem, że to nie ona.

"Cześć Claire, nie masz czasem wrażenia, że znacie się skądś z Harailtem? Bo powinnaś... "

Mrugam zaskoczona treścią SMS'a i rozglądam się po sali. Kilka rzedów do przodu siedzi Jen i wcale tego nie ukrywając gapi się na mnie ze złośliwym uśmieszkiem. Nie wiem czy wiadomość jest od niej i nawet nie wiem czy do mnie, bo ja mam na imię Clara, a chłopak obok to przecież Harry. Dlatego usuwam wiadomość i wyciszając telefon wrzucam go do torby, starajac się nie skupiać więcej na dziewczynie.

- Wszystko gra? - pyta Harry kładąc dłoń na moim kolanie.
- Tak - mówię i patrzę w jego oczy, a widząc w nich troskę przykładam dłoń do jego policzka - wszystko gra, naprawdę - zapewniam go, a on przechyla głowę i składa pocałunek we wnętrzu mojej dłoni.

H.

Wykłady są ciekawe, dlatego szybko mijają, ale i tak się stresuję. Jen ma dzisiaj urodziny, a zachowuje się zbyt spokojnie, co budzi moją czujność. Na przerwach wychodziła z sali zostawiając nas w spokoju, więc jestem pewny, że coś planuje. Cały czas jestem z chłopakami w stałym kontakcie, na mesengerze, dlatego już w środku dnia, dzielę się z nimi obawami. Mam nadzieję, że mnie uspokoją, ale każdy z nich czuje podobnie. Jen coś szykuje.

Gdy o piętnastej kończymy zajęcia, Jen wychodzi jako jedna z pierwszych. Kilka minut później, gdy czekamy przed budynkiem na Nialla, widzę oddalający się jej samochód. Coś tu nie gra. Po chwili wychodzi Horan i pyta czy skoczymy na pizzę. Clara nie ma nic przeciwko więc wysyłam info do chłopaków i ruszamy.

Ja i Clara przyjeżdżamy do pizzerii jako pierwsi, bo motorem łatwiej nam ominąć korki. Wchodzimy do środka i siadamy w loży w drugim pomieszczeniu, tam gdzie zawsze siadam z chłopakami.

C.

Gdy Harry zauważa, że nie ma na stoliku menu, idzie do baru, a ja sięgam po telefon, by z powrotem włączyć dźwięk.
Zdumiona patrzę na trzy nowe wiadomości z nieznanego mi nuneru, ale podejrzewam, że to ten sam numer co wcześniej. Otwieram SMS'y i czytam.

Pierwszy sprawia, że robi mi się trochę przykro.

"Ładny wisiorek. Zapytaj chłopaka, komu go najpierw podarował."

Ale dochodzę do wniosku, że przecież znamy się od wczoraj, więc jeśli nawet Styles był z kimś wcześniej, teraz jest ze mną.

Druga wiadomość budzi mój niepokój .

" Wiesz, że Liam, od zawsze Cię kochał? Twój luby już się Tobą z nim podzielił czy jeszcze?"

Treść uświadamia mi, że nie znam tak naprawdę żadnego z chłopaków, z którymi zaczęłam spędzać czas.

Trzeci SMS wydaje mi się nieprawdopodobny.

"Twój Harry jest mordercą. Zapytaj go, czy kogoś zabił z zimną krwią. Tylko tyle."

Zaczynam drżeć jak osika i choć odczuwam złość na samą siebie, że pozwalam komuś, kogo nie znam (chyba, że to Jen), mieszać w swojej głowie, zaczynam się bać i zastanawiać się czy to prawda.

Po chwili dociera do mnie mieszanka rozbawionych głosów i do pomieszczenia, w którym siedzę wchodzi roześmiany Harry, Niall, Liam i Louis oraz chłopak, którego jeszcze nie znam. Ma piękne czarne włosy i ciemne, ale sympatyczne oczy. Jako pierwszy podchodzi i przedstawia mi się od razu przytulając jak chłopcy wczoraj. Nazywa się Zayn Malik i ma tyle lat co Niall i Liam.

Harry nie siada, tylko pochyla się do mojego ucha i mówi, że skoczy jeszcze do toalety, a potem wita się ze mną Louis. Po nim wciska się na miejsce z mojej lewej strony Liam.

- Cześć - mówi i wyciąga ręce by mnie przytulić. Odwzajemniam gest, ale zwracam uwagę na to jak mocno zaczyna bić jego serce. Wcale tego nie chcę, ale analizuję jego spojrzenia i gesty, zastanawiając się, czy to co, ktoś napisał w SMS'ie może być prawdą. A potem śmieje się sama z siebie, gdy dociera do mnie bezsens tej wiadomości. Przecież poznałam go zaledwie wczoraj, więc jak może mnie kochać od zawsze?

Wiadomość o tym, że Harry jest mordercą wydaje się być jeszcze bardziej niedorzeczna, dlatego spycham złe myśli, tak jak uczyła mnie Ruth, najgłębiej jak potrafię i zaczynam słuchać sprzeczki Nialla i Liama, na temat tego, kto zje najwiecej. A Harry wraca, opada na sofę obok mnie i obejmuje mnie przyciągając do siebie. A wszystkie moje obawy znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Kelner przynosi drewniane talerze, sztućce, a w końcu i zamówione pizze. Chłopaki rzucają się na nie jakby nie jedli sto lat, a Harry szepcze do mnie:
- Bierz, bo Ci braknie. Znam to z autopsji.

Gdy kończymy posiłek, boli mnie brzuch, ale nie z przejedzenia tylko ze śmiechu. Bawiłam się tak dobrze, że teraz już całkiem zapominam o głupich SMS'ach.

Roześmiani umawiamy się na jutro i żegnamy, a potem każdy rusza w swoją stronę.

Wieczór upływa nam spokojnie. Przytuleni oglądamy film, a potem po prostu wtulam się w Harrego. Dotyk jego ciepłej skóry koi moje zmysły, a gdy zaczyna śpiewać mi kołysankę, wiem, że już drugi raz prześpię przy nim calutką noc, nie mając żadnego z moich koszmarów.

J.

Siedzę w domu na internecie już kilka godzin, jest grubo po pierwszej w nocy, gdy chcę się poddać, ale dostrzegam wreszcie znajome twarze na jakimś zdjęciu. Wchodzę na stronę i ukazuje mi się zdjęcie francuskiej gazety z 8 lipca 1821 roku. Wpatruję się w rysunek, na którym w jakiejś sali teatralnej siedzi nie kto inny jak Harry i Clara, a obok nich nieznany mi mężczyzna. Nie przypominam sobie tego, więc być może nie było mnie wtedy w Paryżu. Czytam artykuł i wiem, że zwycięstwo jest po mojej stronie. Robię zrzut ekranu i bluetooth'em przesyłam na swój telefon, a potem dumna z siebie wysyłam MMS'a do Claire.

Po kwadransie zasypiam z uśmiechem na ustach i zastanawiam się, jak szybko skończy się ich sielanka.

NieMożliwe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz