3

442 26 39
                                    

H.

Powoli Clara zaczyna mi ciążyć w ramionach, co oznacza, że zasnęła. Płakała kikanaście minut, ale nie powiedziała ani słowa, a ja nie pytałem. Jeszcze nie. Chciałem być dla niej ostoją, portem do którego może zawsze przypłynąć, gdy na wodach jej życia rozpęta sie burza, bez względu na wszystko. Boje się tylko, że okaże się, że przeżyła beze mnie już wiele burz. Że była wtedy sama, że przez dziewiętnaście lat nie miała nikogo.

Zawsze cierpi. Za każdym razem. Czasem tylko troszkę, ale są i takie czasy, gdy spotykam ją i nie poznaję, bo jest wrakiem człowieka. Wtedy moje życie boli mnie najbardziej. Wtedy z bezradności najchetniej pozbawiłbym życia siebie samego. Ale to by oznaczało, że zostawiłbym ją samą na tym popieprzonym świecie i był przyczyną jej kolejnych cierpień.

Clara śpi niespokojnie, poprawia się w moich ramionach co jakiś czas, a ja nie chcę jej położyć na łóżku, bo nareszcie trzymam ją w ramionach. Wplatam palce w jej włosy i cieszę się jak dzieciak, czując znowu ich miekkość na skórze. Pamiętam dokładnie te poranki, gdy budziły mnie łaskotając po twarzy, gdy Clara przez sen wtulała się w moją szyję. Przypominam sobie naszą podróż poślubną i tę najważniejszą noc w Paryżu i mam nadzieję, że tym razem, też doczekamy takich dni. Dni pełnych beztroski i niczym nie zmąconego szczęścia. Wtedy w Paryżu było to możliwe, dzięki temu, że Liam poświęcił się dla nas i wyjechał z Jen Bóg raczy wiedzieć dokąd. Nie chciał jej zabijać, jest na to za dobry. Jestem mu wdzięczny i kocham go bezgranicznie. I dlatego nie moge się godzić by poświęcał się za każdym razem. Więc trwamy w niepewności nigdy nie wiedząc, kiedy wkroczy Jen gotowa zniszczyć nasze życie. Ale za każdym razem postanawiam zrobić wszystko, by jej na to nie pozwolić.

Pomimo tego, że jest dopiero trzynasta zamykam oczy i trzymając mocno Clarę w ramionach poddaję sie objęciom Morfeusza.

Paryż, 7 lipca 1821 r.

H.

Clara patrzy na bilety, które trzymam w ręce i gdy spostrzega logo teatru w jej oczach widzę, że nie wierzy. Wyciąga rękę i chce mi je wyrwać, ale jestem szybszy i chowam je za plecami. Robi obrażoną minę, ale wiem, że udaje, zawsze potrafię dostrzec ten błysk w jej oczach, gdy coś szalonego przychodzi jej do głowy. Nagle rzuca się w moją stronę, a ja uciekam wskakując na hotelowe łóżko. Wskakuje za mną śmiejąc się tak w
dźwięcznie, że jak zwykle topnieje mi serce. Trzymam rękę z biletami wysoko w górze, a Clara podskakuje na łóżku co chwilę tracąc równowagę. W końcu zrezygnowana przyjmuje inną taktykę. Zarzuca mi ramiona na szyję i składa na mojej szczęce czuły pocałunek.

- Harry, prooooszę - przeciąga głoskę robiąc swoją najsłodszą minę, przy której zawsze rzuca się bardziej w oczy jej zadarty nos. Wie doskonale, że widząc tę jej minę ulegnę, więc trwa z premedytacją w zaparte.

- Cholera jasna, Claro, przez ciebie nigdy nie udają mi się żadne niespodzianki - burczę czując jak wiele radości sprawi mi jej mina, gdy za chwilę zobaczy bilety.

- Uwielbiam jak mówisz do mnie Claro - mruczy w moją szyję, a ja czuję jak na moim karku wstaje gęsia skórka.

- Poddaję się - wzdycham z szerokim uśmiechem na ustach i podaję jej drogocenne dla niej kartoniki.

Widzę jak przebiega oczami po zawijanych literach, a z jej twarzy jak z dłoni można najpierw wyczytać jeszcze większe niedowierzanie, potem szok, a na końcu wzruszenie, bo moja żona kocha operę. Opada na pościel nie spuszczając wzroku z biletów, a potem podnosi na mnie załzawione oczy, które walczą same ze sobą, by nie uronić łez.

- Harry, kochanie - mówi cicho - jakim cudem zdobyłeś bilety na premierę "Emma, ou La promesse", do teatru Feydeau? To niemożliwe.

C.

- Nie ma rzeczy niemożliwych - słyszę za tuż za sobą głos Harrego, który sprawia, że wtulam się mocno w niego plecami, czując narastającą w gardle gulę.
- Cieszysz się? - pyta niepewny, a ja odwracam się i patrzę na niego jak na wariata.
- Jezu, tak!
- To szykuj się, maleńka - mówi, ale przytrzymuje mnie mocniej ramionami i trzyma nie poluźniając uścisku.
- Naszykuję się, jak mnie puścisz, wariacie - ale żadne z nas nie ma na to ochoty.
- Nigdy cię nie puszczę, nigdy. Zawsze bedę przy tobie.

H.

Gdy po pół godzinie Clara wychodzi z łazienki zamieram zachwycony. Jej długa suknia w kolorze brudnego różu z krótkimi, bufiastymi rękawami i zakończona drobnymi falbankami jest urocza, ale to uroda Clary sprawia, że jest w tej chwili najpiękniejszą suknią na świecie. Włosy upieła pod kapeluszem, przyozdobionym kwiatami. Prostokątny dekolt jest w sam raz, ale goła szyja, aż prosi o delikatną ozdobę.

- Wyglądasz ślicznie - podchodzę do Clary i ciągnę ją za nadgarstek przed lustro. Opiera się o mnie i patrzy mi w oczy odbijające się w bezdennej tafli szkła. Gdy puszczam jej dłoń i sięgam do kieszeni spodni, śledzi ruch mojej ręki. Wyciągam perłowe koraliki z owalnym wisiorkiem i zapinam na jej szyi.
- Harry - mówi, a w jej oczach blyszczą łzy - piękne, nie musiałeś.
- Wiem. Kocham cię - szepczę do jej ucha, mocno wtulając się w jej plecy.
- Ja ciebie też. Miałam poczekać z tym jeszcze trochę, ale...
- Ale? - pytam zaintrygowany.
- Jestem w ciąży - mówi uśmiechając się ciepło, a moją duszę wypełnia szczęście nie do opisania.

C.

Budzę się ciasno otulona ramionami Harrego i zadziwia mnie to, jak bardzo czuję się na swoim miejscu. Delikatnie podnoszę głowę i dostrzegam, że chłopak śpi. Jest mi tak dobrze, że pod pretekstem nie budzenia go, zostaję na swoim miejscu i przyglądam się jego twarzy. Lekkie loki na jego włosach zdają sie być miękkie i kuszą, by wsunąć w nie palce. Poddaję się temu pragnieniu, a gdy dotykam ciemnych kosmków, Harry mruczy z zadowolenia przez sen. Cofam wystarszona dłoń, a wzrok zatrzymuję na jego twarzy. Studiuję doķładnie wysokie czoło, piękne brwi i gęste rzęsy. Spoglądam na zgrabny i idealny nos i wyraźnie wykrojone usta.

- Po lewej od ust powinien być pierzyk - mruczę sama do siebie i gdy dociera do mnie znaczenie wypowiedzianych słów, zastygam bez ruchu.

Skąd to wiem?

Na moje słowa Harry otwiera szeroko oczy.

W moim sercu, pierwszy raz odkąd jestem blisko chłopaka, rodzi się niepokój. Mierzymy się spojrzeniami, ale to on przegrywa i pierwszy spuszcza wzrok.

- Harry? - pytam drżącym głosem - czy znaliśmy się wcześniej?

- Claro...

NieMożliwe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz