14

178 15 26
                                    

H.

- Możecie zostać na noc - mówi Zayn.
- Zobaczymy jak będzie. Przypuszczam, że czeka nas lub tylko mnie rozmowa o Aulu - odpowiadam cicho.
- Nie mogę uwierzyć, że to może być on - myśli dalej na głos. Dopiero przed chwilą dowiedział się o tym co wydarzyło się w domu dziecka.
- Ja też - dodaje Louis.
- Musimy go znaleźć, zanim on znowu znajdzie Clar - Zayn znowu patrzy na mnie przenikliwie - i powiedzieć Jen.
- Po co?
- Może jeśli odzyska Aulusa... - chce kontynuować, ale mu przerywam.
- Jen nienawidzi mnie za to, że go zabiłem, wątpię, by niekończąca się cheć zemsty zmalała, bo on wrócił.
Niall kiwa głową.
- Ona ma w sobie tak wiele nienawiści, że żadna siła, a co dopiero jakaś nowina, jej od tego nie odwiedzie.
- Może się zmieni? - dodaje Liam, a ja wiem jak bardzo wierzy w dobro ludzi i w to, że każdy może wejść na lepszą drogę. Nie wiem skąd ma w sobie taką wiarę, bo ja widząc tyle razy Jen w akcji, straciłem ją już dawno. Też jestem zdania, że każdy może się zmienić, ale nie Jen. Nie ona.

Gdy Louis stawia na stole miseczkę z jakimś ciepłym olejkiem, salon Zayna wypełnia się cudowną wonią.
Zerkam na Clarę, która leży na kanapie w salonie. Tak naprawdę każdy z nas wpatruje się w nią zatroskany. Gdy spokojnie otwiera oczy, pochylam się czując ogromną ulgę i skradam całusa z jej ust.
Powoli przytomnieje wdychając pobudzający olejek, który ekspresowo przygotował Louis z zestawu ziół, które miał w swojej torbie. Nazywamy ją dla żartów "damską torebką", bo wszystko w niej znajdzie, gdy potrzeba. Nawet w tych czasach ma w niej różne olejki, zioła, kilka ochronnych naszyjników celtyckich wykonanych z brązu, buteleczkę końskiego rosołu, suszone wnętrzności zwierząt, z których wroży, stellę runiczną i siedem białych świec: dwie większe symbolizują słońce i księżyc, a pięć mniejszych odzwierciedla światło pięciu planet: Wenus, Merkurego, Marsa, Jowisza i Saturna. Louis zawsze był dobry w te klocki, ale niestety to Jenifer posiadała większe zdolności magiczne. Naszego wieszcza zawsze coś blokowało. Wykorzystywał swoje moce, ale nigdy nie potrafił używać ich w pełni, dlatego korzystał z tych wszystkich czarodziejskich ziół i przedmiotów. Teraz spisał się cudownie, bo Clara w dwie minuty odzyskała przytomność.

- Harry - słyszę jej cichy głos i ciepło rozlewa się po moim ciele.
- Jestem, kochanie - ale, niepokój w jej oczach łamie mi serce.
- Opowiedziałeś im... - zaczyna, a ja przerywam.
- Claro, to nie tak... - chcę jej wyjaśnić o kogo chodziło Malikowi, ale gdy unosi rękę stopując mnie, wiem, że niczego nie muszę jej tłumaczyć, bo ona wie. Gdy się odzywa, wszyscy zamieramy.
- Teraz rozumiem zbieżność imion. Pamiętam go, teraz pamiętam, miał na imię Aulus - mówi cicho z ogromnym bólem malującym się na twarzy, a ja wiem, że mówi o jednym z najgorszych dni w naszym życiu.

Chłopcy siadają bliżej i zamieniają się w słuch, a ja siadam za plecami Clary obejmując ją mocno. Po tym jak ufnie wtula się we mnie, wiem, że nie ma mi za złe tego, że powiedziałem chłopakom o domu dziecka. Louis podaje jej kubek z ciepłym naparem.
- Pij, to leszczyna... - uśmiecha się do niej ciepło.
- Moje drzewo - szepcze i i bierze kilka łyków, a potem głęboko oddycha.

- W kuźni, gdy leżałam pod nim... - przerywa i czuję jak się wzdryga, ale dzielnie podnosi na nas wzrok - miał w oczach coś tak szalonego, jakby kierowała nim jakaś straszna siła, mroczna i nieprzejednana. Krzyczał, że musi dopełnić rytuału, że tylko moja krew ma moc dać mu nieśmiertelność i spłodzić boskiego potomka. I krzyczał, że najpierw...
- Nic wiecej nie mów, błagam - odzywa się Liam i chowa twarz w dłoniach, a ja widzę po nim jak bardzo cierpi.
- Aul to Aulus, prawda? - Clara zadaje retoryczne pytanie i po chwili mówi dalej - gdy zjawił się w domu dziecka, wyglądał jak Aulus sprzed wieków, tylko oczywiście dużo młodziej. Ale wtedy go nie rozpoznałam, a powinnam.
- Nie mogłaś - mówi łagodnie Niall - pamięć zaczyna nam wracać dopiero od dziewiętnastych urodzin i ten proces trwa dokładnie rok.
Clara najpierw patrzy na niego zdumiona, a potem bardzo nas zaskakuje tym co mówi.
- Lubię rysować i nawet umiem. Starsze wydanie Aulusa narysowałam w wieku ośmiu lat, ale dopiero dziś skojarzyłam tą twarz.
- Co? To niemożliwe, nie mogłaś go wtedy pamiętać - rzucam zdziwiony.

- Odkąd pamiętam śnił mi się co kilka dni i nie były to dobre sny, raczej koszmary. Zresztą śnią mi się różne rzeczy. To znaczy teraz wiem, że to sny, ale jak byłam mała, byłam pewna, że to wizje. W tych snach widziałam celtyckie symbole i runy, a gdy się budziłam, czułam nieodparty przymus rysowania ich. Rysowałam, malowałam gdzie się dało. Na kartkach, ścianach, wszędzie. Opiekunki najpierw uważały, że mi to przejdzie, ale w końcu koszmary nawiedzały mnie coraz częściej. We śnie przychodziły też kobiety, które choć były wymysłem mojej wyobraźni, pomagały mi to wszystko przetrwać. W tych snach rozmawiałam z nimi. Ale opiekunki i lekarz tego nie rozumieli. W wieku dziewięciu lat wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym z diagnozą: schizofrenia paranoidalna. Byłam hospitalizowana dwa miesiace, zastosowano farmakoterapię i gdy wszystko we mnie powoli się już poukładało pojawił się w domu dziecka Aulus. Gdy w końcu odszedł, opowiedziałam jednej z opiekunek o tym co mi zrobił i wtedy mając jedenaście lat wylądowałam w szpitalu po raz drugi. Myślałam, że mi uwierzyła, ale gdy wykończona zwierzeniami zasnełam w pokoju, obudził mnie po chwili hałas. Pielęgniarze, nim zdążyłam całkowicie oprzytomnieć, zaaplikowali mi jakiś zastrzyk i odpłynełam. Obudziłam się dopiero w szpitalnym pomieszczeniu. Bez okien, bez klamki, bez dywanu. Był tylko materac i mała szafka. Podczas terapii dowiedziałam się, że gdy się przebierałam w szpitalną piżamę, pielęgniarki zobaczyły napis na mojej łopatce, a lekarz dopisał do moich objawów: samokaleczanie, dlatego umieszczono mnie w izolatce. Tylko nie wiem jakim cudem niby, miałabym sobie sama wyciać tyle słów na łopatce. Ale Aul od początku wszystkich oczarował i opiekunki go uwielbiały. Harry...

Odwraca głowę do tyłu, by spojrzeć mi w oczy i zadaje pytanie, którego nigdy bym nie chciał usłyszeć. W sumie nie zadaje, bo w połowie ton jej głosu zmienia się w stwierdzenie.
- Ta wiadomość na plecach... Jest do Ciebie.

Kiwam powoli głową.
Boże, jak bardzo chciałbym cofnąć czas i zamiast go zabić, uwięzić. Może wtedy, by tak bardzo nie zranił mojej Clary. Bogowie, miała zaledwie dziesięć lat, gdy położył na niej swe łapska i brutalnie zabrał jej wszystko co miała.

- Po co wrócił? - pyta przerywając moje myśli, tym razem zaglądając w oczy każdego z nas, ale nikt nie zna odpowiedzi i to mnie dobija.
- Dowiemy się, Claro - obiecuję i choć boję się, że rzucam słowa na wyrost, wiem, że zrobię wszystko, by ją chronić. Zerkam na Liama, którego dłonie są zaciśnięte w pięści i wiem, że on też. Zresztą my wszyscy.

A.

Dom jest duży i piękny. Harailt zawsze umiał się ustawić. Dziwi mnie jednak to, że nie poznał się na Claire. Po tylu wspólnych wcieleniach nie ma pojęcia kim jest i jaką może mieć moc. Fakt, że kocha jego, nie mnie, tylko dodaje całej sytuacji pikanterii. Już kilka razy brałem ją siłą i to jest tak bardzo ekscytujące, że Jenifer z tą całą swoją miłością do mnie jest nawet zabawna i bardzo naiwna. Ale jako Rzymianin z krwi i kości jestem zdobywcą, więc ciało podane na tacy nie spełnia moich oczekiwań. Claire budzi we mnie wolę życia i walki. Dlatego, gdy bogowie pozwolili mi z niewiadomych dla mnie przyczyn ponownie wrócić i spotkałem Claire, nie interesowało mnie, że ma tylko dziesięć lat i nie osiągnę od razu zamierzonego celu. Liczyło się tylko to, że pokaże jej kto jest tak naprawdę panem świata i kto rządzi. To tylko mnie bogowie wysłali drugi raz na ziemię, a całej tej chałastrze nie oszczędzili powrotów, a przecież ich życie było pełne nieszczęść. To im kazali przeżywać to wszystko na nowo, a mnie wybrali, bym przekazywał ich boski pierwiastek i by wiara w nich znowu powróciła do łask. Jestem tego pewien. Gdy tylko uda mi się dorwać Claire, teraz gdy już jest dojrzała, jako wybrańcy bogów poczniemy boskiego syna. A wtedy celtyccy bogowie będą musieli uznać mnie za równego sobie i zamieszkam z nimi w Tir na nÓg*, na wieki.

*Kraina Wiecznej Młodości, w której mieszka większa część celtyckiego panteonu.

NieMożliwe जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें