EPILOG

560 41 18
                                    

   Biedronka siedziała na szczycie jednego z dachów lokalnego domu, wpatrując się w majaczącą na horyzoncie Wieżę Eiffla. Minęło zaledwie kilka dni od chwili, gdy nowo narodzony Ifryt zaczął siać spustoszenie w całym mieście. Nie był to najtrudniejszy wróg, z jakim przyszło im walczyć. Na porażkę złożyło się kilka czynników, które zaistniały w tym samym momencie. Jednym z największych był jej brak pewności siebie. Zawahanie. Cenne sekundy, które uciekły bezpowrotnie, spędzone na szukaniu wymówek i próbach unikania odpowiedzialności. W tym wszystkim najbardziej żałowała Tikki, która - chcąc nie chcąc - musiała towarzyszyć jej w tych wszystkich zmaganiach. Nigdy nie zdoła wyrazić jej swojej wdzięczności. Dlaczego? Bo zostało im zbyt mało wspólnego czasu, a owego długu wdzięczności nie zdołałaby spłacić nawet przez następne sto lat.

   - Hej.

   Usłyszała za swoimi plecami, ale nawet się nie poruszyła. Dalej wpatrywała się w horyzont przed sobą i pierzaste chmury, które mknęły miękko przez złocisty firmament.

   Osoba stojąca za nią zrobiła jeden krok w tył.

   - Nie ma sprawy, Biedronko. Rozumiem jak to jest: szukać chwili spokoju dla siebie.

   Kiedy już miał się wycofać, dostrzegł jak jej ręka powoli wędruje na bok. Mała, drobna dłoń spoczęła na spadzistym dachu, a potem poklepała czerwone dachówki. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, szczęśliwy, że dostał od niej zaproszenie.

   - Jeśli chcesz, to mogę tu po prostu posiedzieć w ciszy. Nie chciałem jednak, żebyś ten ostatni dzień spędziła zupełnie sama.

   - Dlaczego jeszcze nie oddałeś mirakulum Mistrzowi Fu, tak jak się umawialiśmy?

   - Cóż... - zaczął niepewnie, przysiadając obok Biedronki. - Aktualnie to Mistrz nie chciał go ode mnie przyjąć. Powiedział, że mam ostatni obowiązek do wypełnienia.

   Dziewczyna obróciła głowę w bok i spojrzała zaskoczona prosto w jego niebieskie oczy. Widząc jej reakcję, Viperion uśmiechnął się szerzej.

   - Czy to... - zaczęła, ale nim powiedziała coś więcej, pozwolił sobie rozwiać jej wątpliwości.

   - Nie, nic nam już nie zagraża - obrócił głowę i spojrzał na to samo niebo, na które wcześniej spoglądała ona. - Władca Ciem wycofał się ze swoich działań. Od dzisiaj będzie zwyczajnym Gabrielem Agrestem - parsknął cicho. - Niesamowite. Kto by pomyślał, że sławny projektant stanie się głównym złoczyńcą...

   - A co z... resztą?

   Chłopak uśmiechnął się lekko.

   - Emilie Agreste wraca do zdrowia. Przynajmniej takie mnie doszły słuchy. I ma się dobrze w towarzystwie swojego męża oraz syna. Adrien...

   - Nie o nich mi chodziło...

   Jego brwi powędrowały delikatnie w górę. Mógłby przysiąc, że tym, co głównie będzie interesować ją w tej opowieści, to właśnie sytuacja Adriena.

   - Nathalie...? - zapytał niepewnie.

   Dziewczyna skinęła głową. Na moment wstrzymała oddech, obawiając się najgorszego.

   - Cóż - zaczął niespiesznie. - Sama byłaś świadkiem, że jest szczęśliwa mogąc oddać swoje życie za życie Emilie. Słyszałaś jej myśli w swojej głowie, tak jak my je słyszeliśmy. Planowała to od długiego czasu. Chciała dać szczęście Gabrielowi, mężczyźnie, którego nieszczęśliwie kochała.

   - To przeraźliwie smutne... Dlaczego się uśmiechasz...?

   - Bo doceniam jej odwagę i sposób, w który umarła. Nathalie wybrała swoją śmierć i zrobiła wszystko, by odejść z godnością. Może to źle zabrzmi, ale... cieszy mnie to, jak umarła. Nie była to przypadkowa śmierć, ani nie cierpiała z powodu żadnych chorób. Do końca swoich dni nie żywiła wobec nikogo urazy, lecz zaakceptowała swój los i zrobiła najlepiej, jak umiała. W chwili, gdy oddawała ostatni oddech, mogliśmy poczuć jej ulgę i radość. Wciąż czuję na plecach dreszcz, kiedy przypomnę sobie o tym bagażu emocjonalnym, którym się z nami podzieliła. Spodziewałem się złości, zazdrości... a jedyne co ona czuła, to bezkresna miłość wobec człowieka, który wyrządził tyle zła pragnąc naprawić swoje życie... Nathalie była dla niego niczym anioł stróż. Podążała za nim, korygowała jego ścieżki, pozwalała podjąć lepsze decyzje. Uchroniła Gabriela przed pogrążeniem się w kompletnym chaosie.

Miraculous: Kryzys Bohatera [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz