Rozdział 8

319 27 1
                                    

Wszyscy zebrali się w sali i wyczekiwali przybycia więźnia. Niewielką sale obstawiało aż trzydziestu policjantów z czego czterech nieustannie krążyło wokół siedzącego na metalowym krześle Yoshidy. Ewidentnie bali się że chłopak coś odwali, jednak czarnowłosy miał to wszystko w dupie a zwłaszcza swojego kochanego wuja. Nawet gdyby mu płacono w milionach to nie zgodził by się na przemycenie czegokolwiek dla tej kanalii, więc dlatego też uważał iż obawa mundurowych jest doszczętnie głupia.

- Te Yoshida. - Shuzo delikatnie szturchnął ramię czarnowłosego który siedział obok niego w ostatnim rzędzie. - Miałem cię wcześniej pytać ale żeś za szybko wyjebał do przodu. - Zaśmiał się pokazując szereg białych zębów. - Czemu pomogłeś temu dzieciakowi ? To totalnie nie w twoim stylu.

- No właśnie Yoshida zepsułeś całą zabawę a chcieliśmy się z gówniaka pośmiać. - Skwitował Akira siedzący naprzeciwko nich i śmiejący się jak ostatni debil.

- Po pierwsze nikomu nie pomogłem po prostu chciałem oszczędzić dziewczyną widoków. - Zaczął przewracając przy tym swymi niebieskimi oczyma. - A po drugie pokazałem swoją pozycję.

- No pozycje to na pewno, facet prawie lał pod siebie.Przyznać też trzeba że twoje nazwisko ma niesamowitą władzę. - Stwierdził Shuzo z wielkim uśmiechem na twarzy. - I tak że wyjątkowo przyciągasz facetów...

- Co ty pierdolisz ? - Warknął czarnowłosy znudzonym tonem głosu i najchętniej to jebnął by się w tej chwili spać.

- Ta białowłosa kruszynka spaliła niesamowitego buraka gdy zasłoniłeś go swym jak że męskim ciałem. - Skwitował Akira pół serio pół żartem wybuchając śmiechem.

- Dajcie spokój.

Jednak Akira i Shuzo nie posłuchali wdając się w bardzo ożywioną rozmowę na temat Miko z czego czarnowłosy nie był zadowolony. Doskonale zdawał sobie sprawę z uczuć chłopaka, że swoich tylko połowicznie, ale nie chciał by powstały jakieś negatywne plotki na temat białowłosego. Nie chciał by z niego szydzili zwłaszcza że to Yoshida przyczynił się do wszystkiego.

Nie chcąc już dłużej słuchać swoich przyjaciół mimowolnie zaczął rozglądać się za białą czupryną, którą po niedługim czasie dostrzegł w pierwszym rzędzie gdy na sale zaczęto wprowadzać Sakamoto Takagawe skutego w kajdanki w obstawie czterech policjantów z karabinami w dłoniach.

Intrygująca odprawa wuju. Pomyślał z uśmiechem na twarzy.

Sakamoto Takagawa miał aktualnie pięćdziesiąt osiem lat, brązowe włosy z lekką siwizną i cholernie zielone oczy. Był dobrze zbudowanym muskularnym mężczyzną z dwudniowym zarostem i czarnym kolczykiem w prawym uchu. Jego twarz przeszywała podłużna blizna nachodząca na lewe oko na które w połowie był ślepy, a ciało pokrywały najróżniejsze tatuaże.

Jednak w tym wszystkim Yoshida był wyjątkowo rozbawiony jego więziennym ubiorem, a mianowicie pomarańczowym kombinezonem.

Czarnowłosego spojrzenie skrzyżowało się z wuja gdy ten zasiadł za specjalnym biurkiem na przeciwko wszystkich zebranych i pierwszym co wydobyło się z jego ust było...

- Jebana wylęgarnia psów. - Głos miał głęboki lecz ochrypły a na twarzy widniał sztuczny uśmiech. - Więcej was namnożyć się kurwa nie mogło ? - Zapytał wbijając wszystkich, oprócz Yoshidy, w niemały szok a w sali zapadła grobowa cisza. - A więc wiecie czy nie wiecie me imię brzmi Sakamoto... - Zaczął opierając się o biurko na tyle na ile pozwalały mu kajdanki. - Nazwisko natomiast Takagawa następca grupy Takagawa... - Spojrzał wymownie na czarnowłosego gdy jego oczy wyrażały rozbawienie i nienawiść. - A bynajmniej byłem następcą, teraz tą funkcje przejął mój kochany bratanek. - Ostatnie słowa wypowiedział z wyjątkowym jadem a spojrzenia zebranych przeniosły się na Yoshide, który siedział jak gdyby nigdy nic niewzruszony z uśmiechem na twarzy i skrzyżowanymi rękoma na piersi. - Zostałem skazany na potrójne dożywocie za morderstwa. Liczne morderstwa. Pranie pieniędzy. Sprzedawanie dzieci za granicę i bawienie się w polityka. - Skwitował spoglądając na wszystkich zebranych. - Czekam na pytania. - Obwieścił z uśmiechem a w sali podniosła się chmara szeptów i rąk w górze.

Dobrze skróciłeś swoje poczynania wuju....

Na Celowniku Mojego WzrokuWhere stories live. Discover now