Był znudzony, a do tego przygnębiony. Sytuacja z Solar go wręcz dobiła. Nie wiedział jak Jeongguk zareaguje na to, co opowie mu kobieta prawdopodobnie wybielając siebie, zaś nastolatka oczerniając.

Spoglądając na spory zegar na ścianie naprzeciw, zobaczył, że dochodzi 18:00. Ponad trzy godziny siedział na tyłku. Nie dziwne więc, że kiedy wstał kierując się do sali przyjęcia, jego tył zabolał.

Tae przeczuwał, że będzie pierwszy, najważniejszy drink, którego wypiją wszyscy zgromadzeni. I on także. Nigdy nie próbował alkoholu, lecz nienawidził jego zapachu. Często w jego domu odbywały się pijackie libacje, jego mama kochała popularny w Korei soju. Jeongguk przyrządził mu delikatny trunek, który był idealny na pierwszy raz dla jego chłopca. Składał się on z ¼ szklanki soju i reszty soku pomarańczowego.

Jeon obserwował jak blondyn marszczy się na zapach drinka, zaś następnie przełyka kilka łyków, by potem wypił pozostałość za jednym zamachem i skończyć w tym samym czasie co inni.

Taehyung nie spodziewał się, że za jakiś czas sięgnie po kolejny alkohol. Cóż, drink nie był najgorszy. Nie był mocny, nie smakował tak źle. Trochę na niego zadziałał, bo przez kilka minut był strasznie senny. Za zgodą czarnowłosego, mógł napić się jeszcze jednego drinka.

Pił je, żeby się rozluźnić. Większość rozmawiała między sobą, niektórzy nawet prowadzili rozmowy biznesowe, inni tańczyli już na parkiecie po kilku drinkach. Jeongguk również rozmawiał z innymi, a Taehyung...Taehyung tylko słuchał lub krótko odpowiadał. Bał się, że strzeli jakąś gafę. Był nieśmiały w stosunku do obcych ludzi, jeszcze tak wyniosłych i bogatych.

– Bycie w związku z synem swoich wrogów nie jest hańbiące? – Im Nayeon była długowłosą pięknością. Idealne rysy twarzy, kształtne ciało ze smukłymi, zgrabnymi nogami. Była także młodą kochanką prawie pięćdziesięcioletniego biznesmena.

– Nayeon, chyba za dużo już wypiłaś. – jej partner spojrzał na nią groźnie. Ta jednak tylko uśmiechnęła się kącikiem i kontynuowała:

– Chodzi o jakieś interesy, prawda?

– Nie powinno cię to obchodzić, Im. I nie zapominaj o zwrotach grzecznościowych. – Jungkook powiedział opanowanym głosem. Chociaż że ta wieść rozeszła się już, to nie chciał, by była ona drążona. Zwłaszcza przez tych, których w ogóle nie powinno to interesować.

Zanim dziewczyna zdążyła odpyskować, starszy mężczyzna wstał z krzesła i przepraszając Jeona oraz blondyna, złapał Nayeon za nadgarstek i wrócił z nią na ich poprzednie miejsca.

Chłopcu było przykro. Wszyscy postrzegali go jako rzecz do interesów Jeon. Z tylu nieprzyjemnych dzisiaj emocji, chwycił za jeszcze jeden alkohol. Tym razem za smakowe piwo żurawinowe.

– Taehyung. – Jeongguk położył swoją dłoń na tej drugiego, którą obejmował puszkę. – Na razie ci wystarczy.

– Nie. – szarpnął ręką w swoją stronę, a starszy w swoją. – Daj mi to.

– Powiedziałem nie.

– Ale...Ja chcę. – poluzował uścisk na piwie, patrząc na Jungkooka niewinnymi, błyszczącymi oczyma.

– Skarbie. – uniósł dłoń, by pogładzić blond kosmyki, jednak nie było mu to dane.

Między towarzystwem zapanowała chwilowa cisza, muzykę natychmiast ściszono, a gdy zza drzwi dobiegł strzał, Jeon był już pewien, że się nie przesłyszał.

Na sali wybuchła panika. Czarnowłosy chwycił oszołomionego nastolatka za rękę i gwałtownie wstał, by zaraz wepchał młodszego pod stół. W tym czasie kilku mężczyzn zabarykadowało drzwi stołem, zaś ktoś dzwonił na policję. Na korytarzu słychać było szarpaniny, krzyki. Z głośników zamontowanych w salach oraz na korytarzach roznosił się głos nakazujący nie wychodzić z sal oraz pokoi hotelowych.

Zanim Jeongguk zdążył wybrać numer Yoongiego, ten już do niego dzwonił.

– Yoongi?

– Teraz.

– Szybko. – Jungkook wyszedł spod stołu, ciągnąc chłopca za sobą do okna. – Wyskocz przed nie. – otworzył je na oścież i lekko wychylił, by zobaczyć pod nim Mina. – Nie oddalaj się od Yoongiego.

– A – ale co się ... – Taehyung z przerażeniem wypisanym na twarzy chciał dowiedzieć się co się dzieje. Był tak oszołomiony wszystkimi bodźcami, że nie mógł poukładać sobie w głowie, że to o niego chodzi.

– Kurwa, wyskakuj!

Blondyn widząc zdenerwowanego mężczyznę, szybko wspiął się na parapet z jego pomocą. Miał lęk wysokości, przyjęcie odbywało się na drugim piętrze. Zamknął oczy i skoczył prosto w ramiona Sugi. Jego nogi drżały, gdy Min odsuwał mosiężną kratkę w chodniku.

– Wskakuj. – rozkazał, co ten uczynił. Zaraz po nim wskoczył Yoongi, którego niestety zauważyli ludzie Choi.

– Tam są!

Suga wyjął latarkę spod marynarki, złapał za nadgarstek Taehyunga i zaczął biec po szarych korytarzach piwnicy. Już wcześniej członkowie Jeon, dokładnie przeanalizowali plan budynku przez co starszy wiedział, która droga prowadzi najszybciej na parter.

Pomiędzy korytarzami zgubili wrogów. Nie biegli za nimi, lecz znajdowali się gdzieś niedaleko o czym świadczyły roznoszące się echem dźwięki uderzanych butów o beton.

Gdy wybiegli już pod drzwi, Min lekko je uchylił, aby sprawdzić czy jest bezpiecznie. Człowiek Jeon bił się z dwójką należącą do Choi. Mężczyzna podał Kimowi latarkę, zaś on trzymał w dłoni teraz pistolet.

Zaczęli biec w stronę wind. Wróg od razu ich zobaczył, ale nie zdążył zrobić nic więcej, ponieważ Suga strzelił w jego nogę. Drugi leżał na podłodze, z krwią spływającą po twarzy. Dwójka członków Jeon skinęła do siebie głowami, zanim Yoongi z blondynem znaleźli się w windzie. Starszy wybrał odpowiedni numer piętra i po kilkunastu sekundach byli już w pokoju numer 214.

Taehyung usiadł w kącie obok drzwi, czując się słabo. Obią rękoma kolana i schował głowę między nogami, dysząc i hamując łzy. Był taki przerażony.

Yoongi zaś oparł się o ścianę, odchylając głowę i zamykając oczy. Do jego uszu dotarły wycia syren policyjnych, co oznaczało, że za niedługo będzie mógł w spokoju spać.

Spojrzał na skulonego w rogu chłopca. Taehyung był za delikatny na takie życie.




hej wam, skarby moje

romans między Gukiem a Tae rozwija się powoli, więc proszę o cierpliwość

dobranoc😴💞

skaza!taekookWhere stories live. Discover now