-6-

72 16 16
                                    

Śmierć

Leżę w łóżku, a mój wzrok zostaje wlepiony w sufit. Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Leniwie podnoszę się z łóżka i mozolnie kieruję się do garderoby. Wędruję wzrokiem po jej zawartości.

W końcu ubieram czarne spodnie oraz koszulę. Przeczesałem włosy i przeciągnąłem się. Ziewnąłem i wywołałem portal. Przeszedłem przez niego. Znalazłem się nad przechodzącymi ludźmi. Podleciałem trochę dalej i rozglądnąłem się. Moim oczom rzuciła się młoda kobieta. Uśmiechnąłem się i zbliżyłem. Dotknąłem jej ramienia. Upadła. Wszyscy ludzie zaczęli się zbierać. Dla nich to sensacja. Coś dziwnego, nie realnego. Nikt nie umie podejść bliżej, pomóc, zadzwonić po karetkę. Wszyscy są w szoku. Dlaczego nikt nie umie podać drugiej osobie dłoni? Przecież ją da się uratować. Niektórzy odchodzą. Znieczulica ludzka czasem pobudza mnie do myślenia.

Dopiero po kilku minutach do kobiety podbiega jakiś mężczyzna. Na oko koło dwudziestki. Sprawdza, czy jej klatka piersiowa się unosi. Wybiera numer alarmowy. Nie można było tak wcześniej? Nikt nie proponuje wsparcia. Teraz nie chcą nic zrobić, ale w swoich ostatnich chwilach błagaliby o tą pomoc. Oni nie chcą umierać. Boją się tego.

Spojrzałem na grupę obserwujących niezrozumiale. Czemu takie same gatunki sobie nie pomagają? Kto poniósłby konsekwencje? Przecież za nie udzielenie pierwszej pomocy grozi kara. Wolą gnić w więzieniu, bądź płacić niewyobrażalne sumy pieniędzy zamiast wcisnąć w telefonie trzech przycisków?

Wzdychając cicho oddaliłem się od tego miejsca. Usiadłem na dachu jakiegoś mieszkania. Machałem nogami obserwując otoczenie. Śpieszący się ludzie. Nie umiejący się zatrzymać. Zagapieni w telefony. Biegną do domu, pracy. Nie mają czasu, aby na chwilę zwolnić. Cieszyć się naturą, rodziną. Wspinają się na szczyt drabiny. Liczą się dla nich pieniądze, kariera. Może nie dla wszystkich, aczkolwiek tak jest spostrzegana ludzkość. Pokonują kolejne szczeble, ale po co? Na samym końcu i tak to stracą. Przejmie to po nich rząd, bądź rodzina. Zrozumieją wtedy, że tracili na to zdrowie, relacje, cenne godziny, czy też minuty. Z każą sekundą starzejemy się, przemijamy. Już tego nie odzyskamy. Mamy swój zegar, który tyka. Nie przewidzimy naszej ostatniej rozmowy, spotkania, uśmiechu, płaczu. Wszystko będzie miało ten swój ostatni raz. Jednak nie doceniamy tego. Nie potrafimy. Nauczyliśmy się żyć w zamkniętej rzeczywistości.

Podleciałem w miejsce gdzie wybudowane zostały bloki. Siedzące babcie na ławkach. Dzieci bawiące się na placu zabaw. Jakiś pies biegający ze swoją właścicielką. Powędrowałem dalej. Nie napotkałem niczego ciekawego. Tak jakby wszyscy wyparowali. Jednak taka jest prawda. Coraz więcej osób spędza czas w domu i pracy. Przebywanie na zewnątrz staje się czymś nie realnym. Brakuje im tych minut.

Ludzie to skomplikowane mechanizmy. Oczekują czegoś od innych, nie oczekując tego od siebie. Wytykają innym błędy nie zwracając uwagi na swoje. Czekają, aż ktoś się potknie. Czują satysfakcję wiedząc, że w czymś są lepsi. Nie uznają czegoś takiego jak równość. Boimy się wyjść z mieszkania. Nie tolerujemy innego zachowania. Jeżeli ktoś robi coś nadzwyczajnego, bądź wygląda inaczej niż wytyczne stworzone przez społeczeństwo, jest od razu skreślany. Dlaczego robią coś co nie przyniesie żadnego skutku?

Przeteleportowałem się do domu. Przechadzałem się pomiędzy pustymi korytarzami. Nie tylko ludzie czują się samotni. Oni mogą się wiązać. Znaleźć przyjaciela, drugą połówkę, mają rodzinę. Na moją twarz wpełznął krzywy uśmiech.

Co może czuć śmierć? Coś, bądź ktoś kto nie umie zawiązać więzi? Osoba samotna całe życie. Istota, której każdy się boi, brzydzi. Coś w co nikt nie wierzy. Ktoś kto jest, ale równocześnie go nie ma.

________

553

Cieszę się, że tu jesteście. Naprawdę zależy mi na tej książce.

Kocham was ♥

Samotny taniec śmierciWhere stories live. Discover now