I jak smacznie by to nie brzmiało, momenty słodkiej wanilii rozpływającej się na języku przeplatały się z pikantnie doprawioną zupą węgierską.

Ponieważ przepis na sukces zależał w dużej mierze od przypraw.

***

- Yoongi , proszę podejdź do fortepianu i podaj nam D – tenory, gdzie leży problem? Co się z wami dzieje? – mówił wpatrzony w partyturę dyrygent.

Zasiadłem, więc do fortepianu przyciskając odpowiedni klawisz.

- Wow... Skończenie szkoły muzycznej na coś się przydało - pomyślałem z ironią.

Kolejna próba dłużyła się niemiłosiernie. Pomyłki tenorów przeszły już dawno do tradycji, ale dziś dyrygent tracił cierpliwość.

- A gdyby tak się trochę skupić? – powiedział zirytowany. – Zamiast uważać, stroicie miny do pań sopranów i altów, spokojnie cały wieczór przed nami, randki nie uciekną. – wszystkie dziewczyny się zaśmiały. - A teraz, no już ... zakończenie! – powiedział unosząc ręce.

Oni po prostu nie uważali. Doskonałym tego przykładem był nasz kontratenor Park Jimin, który zamiast skupić się na nutach, zapatrzył się na tylko jemu znany punkt za moimi plecami, ale takie zawiechy to jego czysta specjalność.

Korzystając, że dyrygent stoi do mnie tyłem, pomachałem do niego ręką, a ten jakby wyrwany z transu, potrząsnął głową i posłał mi delikatny uśmiech.

Rozbrajał mnie czasem ten dzieciak.

Znaliśmy się nie od dziś, a dalej zachowywał się jakby dopiero co odebrał dowód osobisty i jego największym marzeniem było kupienie dużo soju i upicie się do granic możliwości.

Bachor.

Okej, ja też nie byłem niewiniątkiem, ale lubiłem się z niego śmiać.

Dlatego też zatajenie takiej podgryzającej lekko prawdy o wybrykach, których potrafiłem się dopuścić, uznałem za niezbędne w dalszym procesie ciśnięcia z tego dzieciaka.

- Nie śpimy! – zażartował dyrygent. Chim jakby zawstydzony, spuścił wzrok na nuty. – Yoongi podaj dźwięki dla wszystkich tym razem. Takt siedemdziesiąty ósmy. Heja!

Zrobiłem to o co poprosił i wróciłem na swoje miejsce, uprzednio posyłając Jiminowi kpiącą minę.

W odpowiedzi dostałem wywrót oczami, na który się zaśmiałem.

Tak, istny bachor.

***

- To na tyle na dziś. Proszę pozbierać i poukładać nuty. Miłego wieczoru! – powiedział dyrygent i ruszył w kierunku swoich rzeczy.

- Cześć skarbie – poczułem ciężar na swoich kolanach i moje spojrzenie spotkało się z iskrzącymi kawowymi oczami Sunmi.

- Hej kochanie – odpowiedziałem, łącząc nasze usta w szybkim pocałunku – Muszę jeszcze tu zostać, ponieważ dokańczam składanie utworu... chcesz posiedzieć ze mną?- posłałem jej uśmiech.

- Kurcze! Czemu nie mówiłeś wcześniej? Umówiłam się z Rose na ploty... nie gniewaj się, proszę... Od dawna chciałyśmy się spotkać i zrobić taki babski wieczorek. Chętnie posłucham, kiedy będzie skończone, dobrze?

- Cóż, w sumie dawno się nie widziałyście. Leć do niej, widzimy się potem - powiedziałem wzdychając i układając usta w odwróconą podkowę.

- Oj nie smutaj ! Może zapytaj chłopaków czy mają wolną chwilę, nie chcę byś był tu sam samiusieńki...

- Zapytam, a ty już zmykaj do kumpeli.- powiedziałem ostatni raz złączając nasze usta.

Your Sunny Smile | YoonminWhere stories live. Discover now