25: Jeongguk mnie odrzucił.

2.6K 290 139
                                    


- Jeonggukie, bo ja... - przerwał, wciąż się wahając. Jebać, raz się żyje. - Podobasz mi się, Jeon.

Jeonggukowe ciało zostało brutalnie wbite w ziemię. Stał jak słup, ze szczęką sięgającą aż do trawy, opuszczonymi ramionami i nienaturalnie szeroko otwartymi oczami. Serce wystukiwało cholernie szybki rytm, czuł, jakby miało zaraz rozerwać jego żebra. Oddech mu odebrało, nie potrafił przyjąć najmniejszej dawki tlenu. W jego głowie odbijały się te słowa echem, powodując nieznośny ból głowy.

Podobasz mi się, Jeon.

Nie wiedział czy się przesłyszał, czy może to tylko wytwór jego wyobraźni. Jeon nie dopuszczał do siebie tej informacji, nie potrafił jej przyswoić. Jego obiekt westchnień powiedział, że on także mu się podoba.

Kiedy jego oczy wysuszyły się już tak mocno, że zaczęły go boleć, szybko nimi mrugał, aby pozbyć się okropnego uczucia i w najgorszym wypadku obudzić się ze snu. Zaczął szczypać się po całym ciele, jednak kiedy dotarło do niego, że to nie jest jego wyobrażenie, a najprawdziwsza jawa, coś, co dzieje się naprawdę, dosłownie odebrało mu mowę.

Próbował z siebie wykrztusić cokolwiek. Żaden dźwięk nie opuszczał jego ust, żaden pomruk, jęk czy też westchnienie, jakby ktoś wyciął jego struny głosowe. Z całego tego wrażenia usiadł na trawie, narzucając na głowę kaptur. Skrzyżował nogi i wciąż wpatrywał się w swojego sąsiada, który również stał w osłupieniu, z wytrzeszczonymi oczami.

Taehyung nie dowierzał, że te słowa opuściły jego usta. Nie miał zielonego pojęcia kiedy i dlaczego zdobył się na to, aby wyznać wszystko Jeonowi. Czyżby Seokjin miał na niego aż taki wpływ?

Zakrył ręką usta, nie mogąc ruszyć się nawet o milimetr. Jego nogi pozostawały w bezruchu, jakby ktoś przybił jego stopy wielkimi, metalowymi gwoźdzmi do podłogi.

Mijały sekundy, mijały minuty, a żaden z dwójki chłopców nie śmiał nawet się odezwać. Cisza, która się pomiędzy nimi wytworzyła, podsycana jeszcze bardziej przez cichy szum wiatru, który otaczał ich z każdej możliwej strony, była okropnie niezręczna. Ciężka atmosfera dawała się im we znaki, powodując jeszcze większy dyskomfort w ciałach dwójki sąsiadów.

- T-to ja... - po dziesięciu minutach paraliżującej ciszy, pierwszy odezwał się Jeongguk. - Ja... Może... P-pójdę? - niepewnie zapytał, powoli wstając z ziemi. Otrzepał spodnie i miał się odwrócić, aby wyjść z ogródka Taehyunga, lecz zatrzymały go jego słowa.

- Poczekaj! - krzyknął, jakby nagle otrząsł się z transu. - W-wiesz, Gguk... Ja-

- Pomyliłeś się? Nie chciałeś tego powiedzieć? Albo nie miałeś tego na myśli? - wciął się w wypowiedź starszego, zasypując go coraz to absurdalniejszymi spekulacjami.

- C-co? Nie! Jeongguk, posłuchaj mnie - energiczne wymachiwania rękami ostatecznie zatrzymały młodego brunecika w ogrodzie. Usiadł ponownie na trawie i wpatrując się w Kima, zdecydował uważnie go wysłuchać. - B-bo ja myślałem, że ja tobie t-też i... I chciałem ci o tym po prostu powiedzieć, ale jeśli ty nie... Uh, nieważne, zapomnij - dokończył i szybkim ruchem zamknął okno od własnego pokoju. Skulił się pod parapetem, spoglądając pusto w przestrzeń.

Jeongguk natomiast poruszył się niespokojnie, widząc zamykające się okno. Wstał z miejsca, złapał jakieś przypadkowe kamyczki i znów zaczął rzucać nimi w okna, próbując wywabić tym szatyna. Dziewiętnastolatek pozostawał nieugięty, nawet zatkał swoje uszy własnymi dłońmi, aby nie słyszeć uporczywego hałasu.

Minęło parę minut, a Taehyung wciąż nie otwierał okna. Jeongguk poddał się ostatecznie, kierując swoje kroki do wyjścia z ogródka starszego. Kiedy stanął przy furtce, jeszcze raz obejrzał się za siebie, sprawdzając czy dziewiętnastolatek przypadkiem nie powrócił do okna. Widząc jedynie ciemność, westchnął nieco niezadowolony i wrócił do domu.

Kim zacisnął mocno oczy, chcąc wyzbyć się tego nieprzyjemnego uczucia, które się w nim zebrało w momencie ujrzenia reakcji sąsiada. Wiedział, że tak będzie. Wiedział, że młodszy nie odwzajemni jego uczuć i, że pomysł Seokijina jest beznadziejny. Mimo to spróbował, od razu tego żałując. Wstał wreszcie z podłogi i podszedł do łóżka na którym leżał jego telefon. Rzucił się brzuchem na pościel, wyszukując tego jednego kontaktu w komórce. Kliknął zieloną słuchawkę, a po trzech sygnałach doszedł do niego głos jego przyjaciela.

- Mów szybko, gówniarzu, bo znowu mi przeszkadzasz w-

- Jeongguk mnie odrzucił - wymamrotał niezrozumiale w poduszkę. W jego tonie głosu dało się słyszeć nutę smutku i rozczarowania.

- Będę za piętnaście minut.

~

Tak jak Seokjin obiecał, tak też zrobił. Niecałe piętnaście minut po rozłączeniu się z młodszym Kimem, z piskiem opon zaparkował na podjeździe swojego przyjaciela. Zatrzasnął drzwi od samochodu i zamknął go pilotem, nawet się nie odwracając. Podbiegł do drzwi i nawet nie zapukał. Wbiegł do środka mieszkania w brudnych butach i spotkał się jedynie ze zdzwionym i zdezorientowanym spojrzeniem Parka, siedzącego na kanapie w salonie.

- Nie patrz się tak, co? - powiedział z wyrzutem, uspokajając nieco przyspieszony oddech.

- Wparowałeś do nas, jak do siebie i mam się tak na ciebie nie patrzeć?

- To jest dom Taehyunga, pacanie - warknął, a na samej górze schodów przyglądał się im właśnie najmłodszy z trójki. Uśmiechnął się nieznacznie na widok najlepszego kumpla i zszedł na dół, rzucając się na najwyższego. - Oh, Tae.

- Chodźmy na górę, musimy pogadać - wymruczał w szyję bruneta, zaraz ciągnąć go za rękaw w stronę schodów.

Dwójka starszych mężczyzn posłała sobie jedynie złowieszcze spojrzenia, a chwilę później para przyjaciół zniknęła za drzwiami pokoju Taehyunga. Usiedli wygodnie na łóżku szatyna.

- No to mów, co się stało, kiedy, jak, dlaczego? W ogóle, jak on śmiał cię odrzucić? Co się takiego stało, no dalej, mów, Tae! - mówił bez przerwy i na jednym wdechu. Zaczął niespokojnie wiercić się na materacu, chcąc tym w jakiś sposób przyspieszyć odpowiedź młodszego.

- Przyszedł tu, nie wiem, może pół godziny temu? Przeprosił za swoją mamę, za ogólnie wczoraj i... I ja mu powiedziałem wszystko i on po prostu stał i nic nie mówił - spuścił głowę, wzdychając. - Potem powiedział - zrobił z palców cudzysłów. - "To ja może lepiej pójdę", a ja zacząłem się głupio tłumaczyć, aż w końcu zamknąłem okno i potem nie reagowałem jak mnie wołał - dokończył i schował twarz we własnych dłoniach.

- Ale bezpośrednio ci nie powiedział, że masz się pieprzyć? - zapytał Seokjin, powoli tracąc wiarę w przyjaciela.

- N-no nie...

- Jesteś kretynem, Taehyung! - wrzasnął, uderzając lekko pięścią w ramię szatyna. - Jeszcze nic nie jest stracone! Nie dałeś mu odpowiedzieć, więc to jeszcze nie znaczy, że totalnie cię odrzucił, idioto! - wymachiwał rękami na wszystkie strony, niesamowicie rozemocjonowany. Przytłaczała go głupota Taehyunga, ale nic nie mógł na to poradzić. Przyjaźnią się, a w końcu któryś z nich musi robić za tego mądrzejszego, prawda?

Taehyung otworzył już usta, aby coś odpowiedzieć, ale przeszkodził mu w tym cichutki hałas. Przez uchylone okno, do sypialni Kima wleciała mała koperta. Dziewiętnastolatek wstał z łóżka i schylił się po przedmiot, następnie go otwierając. Rozłożył kartkę, która była złożona na dwie połówki i przeczytał napis.

"Też mi się podobasz, dupku"















wypad, jeongguk! || taekook✓Where stories live. Discover now