6

79 13 16
                                    

- Nie wiem, od czego zacząć - szepczę. Osuwam się powoli z krzesła na ziemię, w tle trzeszczy kominek, a gdzieś w słuchawce dalej gra ta piosenka. Przykładam nadgarstek do ust, bo czuję, że nadchodzi nowa fala płaczu. Zamykam oczy i chłonę te kilka chwil, które z nim dostałem. To pożegnanie. - Chciałbym, żebyś tu był. 

Boję się, że powiem coś nie tak. Że zrobię to źle i już nigdy sobie nie wybaczę tego, że straciłem kolejną szansę. Taką wielką, kolosalną wręcz, szansę. Kto z nas otrzymuje taki dar? Ilu z nas tak naprawdę może się z czymś pożegnać, bo nie zdążyło tego zrobić zanim to odeszło tak na stałe? Czy gdyby każdy otrzymał to jedno połączenie do kogoś, za kim tęsknota rozrywa mu serce, wiedziałby, co mówić? Czy po prostu by płakał, nie mogąc uwierzyć, i to byłoby tak trudne do pojęcia, że czas by nagle minął i szansa by przepadła?

Nie chcę jej stracić. 

- Wiem, że to nic nie zmieni - przyznaję. Korci mnie, żeby sięgnąć po papierosa, ale tego nie robię. - Wiem, że nie wrócisz. I, nie wiem czy wiesz, ale dla mnie odchodzisz bez przerwy. Od nowa i od nowa. Codziennie cię nie ma, codziennie słyszę w głowie wiadomość o tym, że zginąłeś. Każdy dzień jest tym dniem.- Drży mi głos, a jeszcze tak wiele mam mu do powiedzenia. - Każdego dnia od nowa cię tracę. 

"At the end of the world
Or the last thing I see..."

Nie wierzę, że właśnie tego słuchał, kiedy jechał tamtej nocy. To dobija mnie jeszcze bardziej.

- Nie chodzi tylko o ciebie, wiesz? Mam po prostu wrażenie, że to wszystko nie ma sensu - mówię. - Nawet nie wiesz ile, kurwa, razy łapałem za sznur. Przywiązywałem go do żyrandola i stałem pod nim, a ty grałeś w jakieś durne gry w pokoju obok. Albo włączałem prysznic i rozkręcałem twoje maszynki. Cieszyłeś się, że staję się mężczyzną, a ja po prostu potrzebowałem żyletki. Uwierzyłbyś? 

Przed moimi oczami maluje się obraz skrzywdzonego chłopaka, który zamyka się w pokoju i rozpada się na kawałki kiedy tylko nabiera pewności, że jest sam. Włącza muzykę i twierdzi, że to pozwoli mu się lepiej skupić na lekcjach, ale to tylko pretekst do wykrzyczenia sobie i czterem ścianom całego bólu. Nie mógł krzyczeć, więc uderzał. Siadał na podłodze i płakał, przyciskał do twarzy poduszkę, przykładał dłoń do klatki piersiowej, kiedy zaczynała kłuć od ilości wylanych łez i wstrzymanych oddechów. Sprawdzał, czy jeszcze żyje i choć czuł, że nie, to nigdy się nie potwierdziło. Umierał wiele razy i nikt nigdy nie wiedział. Po czymś takim dzieciak wychodzi z pokoju i siada do rodzinnego stołu i nikt nie pyta, bo dlaczego mieliby pytać? 

Przypominam sobie, że był bardzo wrażliwy i żeby dać temu upust, pisał. Przypomina mi się, jak bardzo się bał, że ktoś to kiedyś przeczyta, bo to oznaczałoby włamanie się do jego umysłu, więc wszystko poszło z ogniem i już nigdy niczego z siebie nie wyrzucił tak, żeby nie wracało. 

Świat go skrzywdził. Świat nas skrzywdził. 

Jako żywe istoty dostajemy potężny cios od losu. Ktoś łamie nam serce, ktoś odchodzi, ktoś na naszych oczach staje się kimś innym i nie mamy na to wpływu. Wszystko sprowadza się do ludzi - bo nic nas tak bardzo nie pcha w stronę mostu jak drugi człowiek. 

A ja nigdy nie umiałem wyjaśnić, dlaczego tak bardzo cierpiałem. Kto skrzywdził mnie najbardziej? Zgaduję, że ja sam. 

- Być może potrzebowałem pomocy - podejmuję. - Pojawił się problem, który zmiażdżył mi serce, a tym problemem od zawsze była ta wielka słabość, która przerodziła się w bezsilność. Chciałem tylko umrzeć, bo, faktycznie, nie wiem jak żyć. Nie wiem, jak się uratować. 

Sklepik z marzeniami | Część Pierwsza. Olivier.Where stories live. Discover now