6

445 15 4
                                    

Dziewczyna powoli otworzyła oczy. Ostre szpitalne światło zmusiło ją do natychmiastowego zamknięcia powiek.

- O matko! Zen! Tak się bałem, że już cię nie zobaczę, że już nigdy więcej nie porozmawiamy, że już nigdy nie usłyszę twojego śmiechu - mówił wzruszony chłopak.

- Co się stało - dziewczyna potarła nasadę nosa, biorąc mocny wdech.

- Operacja się powiodła, ale w trakcie dwa razy zatrzymało ci się serce, to cud, że przeżyłaś - Tom cały czas trzymał w swoich dłoniach delikatną rękę mulatki....

Drzwi delikatnie skrzypnęły i w progu stanęły dwie ściskające się postacie. Namiętnie się całując, powoli przemieszczały się w korytarzu, pozbywając się kolejnych warstw odzieży. Buty, bluzy, koszulki po kolei znajdowały się na podłodze...

Zendaya obudziła się w nie swojej pościeli. Odrazu wyczuła czyjąś obecność kilkanaście centymetrów dalej. Obróciła się bezszelestnie i spojrzała czule na chłopaka. Był taki słodki we śnie. Nagle jego powieki leniwie otworzyły się, ukazując światu czekoladowe tęczówki.

- Cześć mała -  zaspany złożył na ustach dziewczyny soczystego buziaka.

- I odrazu dzień staje się lepszy - parsknęła Zen. Wstała zdecydowanie z łóżka i uchyliła ogromne okno, wpuszczając poranne powietrze do pomieszczenia. Opuściła pokój i skierowała się do kuchni...

- Co to za zapachy - mruknął pół nagi chłopak wtulając się w plecy dziewczyny.

- Gofry z bitą śmietaną, borówkami i syropem karmelowym - odpowiedziała Zen, oblizując palce.

- Spróbujmy być razem.....

I tak minął im tydzień związku. Wszystko było idealnie, zapowiadała się szczęśliwa przyszłość.

Lecz, gdyby nie przeszkody, czy wiedzielibyśmy ile warte jest prawdziwe szczęście?

Tomdaya || Far from loveWhere stories live. Discover now