Wieczór

392 50 25
                                    

- Sory za spóźnienie.
- Myślałem, że nie przyjdziesz kretynko - prychnął Bakugou, ale po chwili się uśmiechnął. 
- Oh ty musisz być Kirishima! Miło mi cię poznać! Możesz mi mówić Lui - zaśmiała się dziewczyna zupełnie ignorując Bakugou. Kim ona jest?
- Ej, idę tylko po coś do picia i możemy gdzieś iść, dobra? - rzucił nagle blondyn czym dosyć mnie zaskoczył. Nie pamiętam kiedy ostatni raz powiedział coś tak z siebie. Ta Lui to może jego panna...
- Luz - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie. - Co jest nie tak  Eija...Eijo...Ejirno...?
- Eijiro - poprawiłem ją. - Um, wszystko w porządku.
- Spytał co jest nie tak, a nie czy wszystko w porządku - mruknęła lekko mrużąc oczy. - Co ci siedzi na sercu? Jakieś problemy miłosne?
- Nie o to chodzi - powiedziałem niepewnie. -  Z resztą nieważne.
- No pooowiedz! Zaufaj mi - podeszła do mnie bliżej. - Trzeba się komuś wygadać, bo potem jest gorzej!
- No dobrze, ale nie powiesz nikomu? - spytałem.
- Nawet nie mam komu - zaśmiała się. - To o co chodzi?
- No bo... - wziąłem głęboki wdech. - Chodzi o Bakugou. Nie wiem czy ci mówił, ale jesteśmy razem w pokoju i od pewnego czasu doprowadza mnie po prostu do szału. Znaczy no wytrzymuje jakoś, ale wiesz o co chodzi. To ciągłe jego ,,nie twój interes'' jak staram się zacząć jakiś temat albo takie jego chamskie odpowiadanie. Naprawdę chciałbym złapać z nim jakieś porozumienie, ale nawet nie wiem jak zacząć. Nie wiem czy dla ciebie też taki jest, ale no.
- Jest podobnie, ale nie zachowuje się tak bardzo jak dupek - powiedziała z jej radosnym tonem. - Może po prostu przy tobie i innych z waszej klasy taki jest. Mi sporo rzeczy powiedział. Z tobą jest z resztą to samo.
- Co masz na myśli? - powiedziałem zaskoczony.
- No spójrz, masz przy sobie dużo osób, a mówisz to mnie, dziewczynie, którą pierwszy raz widzisz na oczy. Może on też nie chce, żeby ktoś inny o tym usłyszał, żeby nie rozgadał - tłumaczyła Lui, a ja nie mogłem wyjść z szoku.
- S-skąd wiesz, że nie chce, żeby ktoś inny o tym wiedział? - zapytałem jąkając się.
- ,, Nie powiesz nikomu " - zacytowała mnie. - Potrafię słuchać. Twoja twarz też dużo pokazuje. Na przykład brwi ci się tak śmiesznie marszczą - zaśmiała się przyciskając palce do własnych brwi. - To nic złego, jeśli tym się martwisz. Wiesz, gadałam wczoraj z Katsukim i mówił mi jak to...
- Jeszcze jedno słowo i dostaniesz w pysk - warknął Bakugou, który właśnie przyszedł.
- Ale dlaczego? - zaśmiała się wrednie blondynka. - Eiji powinien wiedzieć, że...
- Nie. Mów. Kurwa. Nic. Więcej - wysyczał wściekle. Chciałbym powiedzieć, że widziałem go tak po raz pierwszy, ale to akurat regularny widok. 
- Hey! Co mam do stracenia? - prychnęła po czym zwróciła się twarzą do mnie. - Kirishima, musisz wiedzieć, że Bakugou cię lubii... - W tym momencie czerwony Bakugou zakrył jej usta dłonią. Sam poczułem jak policzki mnie pieką. - Zabierają tą łapę z mojej twarzy, brutalu!
- Miałeś się kurwa nie odzywać, jesteś jakaś zjebana czy co?! - wrzasnął blondyn.
- Sam byś tego nie powiedział, bo pizda z ciebie! - odkrzyknęła Lui. Pierwszy raz widziałem, że ktoś serio się z nim kłóci. Wszyscy zazwyczaj siedzieli cicho, kiedy znalazł sobie jakąś ofiarę do wrzeszczenia. - Zrobiłam ci przysługę!
- Nie mam do ciebie siły kretynko - mruknął już spokojniej zasłaniając twarz dłonią. - Po co ja go kurwa brałem.
- Proszę cię, gdyby nie ja nie wiedzielibyście, że oboje się lubicie i nadal siedzielibyście w gównie - prychnęła blondynka.
- Co?
- Co?! Kiedy ja niby powiedziałem, że go lubię? - krzyknąłem zażenowany. Ta cała sytuacja wydawała mi się tak strasznie niedorzeczna, że to przekracza ludzkie pojęcie.
- Eiji kochanie, wiesz, że cię lubię, ale w tym momencie zamiast się stawiać jak ostatni debil powinieneś po prostu potwierdzić moje słowa. Lubisz go. To serio widać. Po prostu musicie szczerze porozmawiać i wyjaśnić kilka spraw. Śmiało. - zachichotała Lui. Zapadła grobowa cisza, którą od czasu do czasu zakłócały przejeżdżające auta. - Mam wam te słowa z gardła wyrwać? - warknęła groźnie.
- Jezu dobra - prychnął Katsuki, a dziewczyna usiadła na ławce wpatrując się w nas. To było takie niezręczne... - Shitty Hair...
- On ma imię.
- Dobra, stul pysk. Kirishima... - chyba nie wiedział co ma dalej powiedzieć, bo tylko westchnął. Nie dziwię mu się. To wszystko stało się tak szybko i ledwo nadążałem co się dzieje. - Kurwa nic nie powiem.
- Powinniście się upić i dopiero wtedy pogadać  - mruknęła zrezygnowana Lui. - Mam dosyć tej szopki. Chodźmy gdzieś, żeby się rozluźnić.
- Gdzie proponujesz? - zapytałem czując ulgę. Boże, jak dobrze, że to się dalej nie ciągnęło.
- Może jakiś pub? - zaproponowała.
- Okej - zgodził się Bakugou. Nie byłem co do tego pewny. W ogóle czy mogę wspomnieć jak dziwnie się z nimi czułem? Oboje mieli podobne charaktery, co trochę mnie wykluczało.
- Eiji? Na pewno chcesz tam iść? Jeśli nie, to możemy przejść się gdzieś indziej - zapytała troskliwie blondynka, co trochę mnie uspokoiło. 
- Nie, chodzi o to, że pierwszy raz będę w pubie - przyznałem się odwracając wzrok.
- Serio? To trzeba to uczcić! Zobaczysz! Będzie super! - krzyknęła radośnie i wyrwała do przodu.
- Poważnie mówisz? - zapytał Katsuki z niewielkim uśmiechem. 
- Nigdy mnie tam nie ciągnęło, wiesz - mruknąłem spoglądając na niego.
W drodze do naszego wyznaczonego miejsca Lui cały czas coś opowiadała. O jakichś jej przyjaciołach itp.
- Zaraz, przecież mówiłaś, że od dłuższego czasu jesteś sama - wtrącił Bakugou.
- Wiesz...pokłóciliśmy się - mruknęła dziewczyna.
- Ściemniasz pewnie - prychnął blondyn, czym jednak nie ugasił entuzjazmu Lui. Gdy dotarliśmy do pubu doszła do nas jedna, mała sprawa.
- Kto zamówi? - zapytałem spoglądając na dwójkę.
- W sumie, to zawsze ktoś mi zamawiał, bo ja wyglądam na 14 lat - zaśmiała się nerwowo blondynka.
- Mi ani Bakugou też raczej nie sprzedadzą...
- Zawsze można iść do nocnego, tam się kręci dużo meneli, może ktoś nam kupi - podsunął Katsuki. Tak też zrobiliśmy. Po otrzymaniu naszych zakupów usiedliśmy na najbliższej ławce. Po jednym łyku już byłem przekonany, że nie polubię się z piwem.
- I jak ci smakuje? - zapytała Lui.
- Pyszne - mruknąłem wykrzywiając twarz w nienaturalny uśmiech, a dziewczyna wybuchnęła śmiechem.
- Jak nie lubisz, to nie zmusimy cię, żebyś pił - powiedział Bakugou z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Ten raz jakoś przeżyje - odpowiedziałem i wziąłem kolejny łyk. Szczerze, to potem zaczęło już jakoś wchodzić. Nie miałem pojęcia ile czasu zleciało, ale dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nawet Bakugou! W życiu bym nie przypuszczał, że ktoś taki jak on może być ,,ludzki". W pewnym momencie Lui uznała, że jest już późno i powinniśmy wracać do domu. Pożegnaliśmy się i rozstaliśmy się. Ja za grosz nie miałem orientacji w terenie, więc Bakugou nas prowadził.
- Pedały jebane - usłyszeliśmy nagle. Obróciliśmy się w stronę dźwięku. Stał za nami jakiś mutant. Przysięgam on naprawdę tak wyglądał.
- Pedałem to jest twój stary - warknął Bakugou.
- To nie jest najlepsza osoba do...
- Coś ty kurwa powiedział!? - wydarł się facet. Ja już w głowie odmawiałem paciorek i obserwowałem rozwój wydarzeń.
- To co kurwa słyszałeś! - odkrzyknął Katsuki. - Ty pewnie też robisz laski.
- Bakugou, proszę zamknij się...
- Widzisz kurwa, twoja panienka cię wzywa - prychnął z obrzydliwym uśmiechem na twarzy. - Brzydzę się takimi zboczeniami jak wy.
- A ja taką kupą tłuszczu jak ty - odpowiedział coraz bardziej rozwścieczony Bakugou. Mężczyzna też nie był spokojny. Tylko czekałem kto pierwszy zaatakuje. Oczywiście ten facet. Podbiegł do nas jak byk na czerwoną płachtę. Zanim zdążył zadać cios zdążyliśmy odskoczyć na boki, jednak przez alkohol we krwi - tak wiem jedno piwo, ale no - wywróciłem się, co mężczyzna wykorzystał i odrazu ruszył na mnie. Bakugou w porę dobiegł do niego i uderzył go w twarz swoją eksplozją, co spowodowało krwotok z nosa. Mutant mocno go od siebie odepchnął, przez co Katsuki przeleciał parę metrów i zaliczył twarde lądowanie. Facet wyrwał do niego i podniósł ręce do ataku, jednak zamiast zrobić jakiś ruch, on tak po prostu stał. Chwilę potem zaczął wpatrywać się w swoje dłonie ze zdziwieniem na twarzy. Wtedy też podbiegłem do blondyna i szybko zabrałem go pod ramie i jak najszybciej opuściliśmy tamto miejsce.
- Bakugou, wszystko w porządku?! - zapytałem spoglądając ze zdenerwowaniem na chłopaka. - Bakugou, kurwa odpowiedz coś!
- Chce do domu - powiedział tylko i przymknął oczy. Moje serce zaczęło bić mocniej. 
- P-postaraj się nie umierać - wyjąkałem i zacząłem iść dużo szybciej.
- Dobra, ale zwolnij, bo kręci mi się w głowie - mruknął ledwo przytomnie.
- Mogę cię wziąć na plecy, masz coś przeciwko? - spytałem zdesperowany. To było jedyne logiczne rozwiązanie. Kiedy usłyszałem ,, nie'' szybko przednim przykucnąłem, a on runął na moje plecy. Najszybciej jak potrafiłem pobiegłem do domu. 
- Nie trzęś mną, bo się porzygam - powiedział Katsuki obejmując moją szyję. W większości romansideł pewnie byłoby opisane jaka ta scena jest urocza, ale nie była. Była przerażająca... i trochę obrzydliwa. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, wparowałem do domu i położyłem Bakugou na jego łóżku.
- Co cię boli najbardziej? Jezu co jak coś sobie w środku rozerwałeś?! To wszystko moja wina - zadręczałem się,a blondyn tylko na mnie patrzył.
- Uspokój się, debilu - prychnął nagle - Boli mnie tylko głowa i kostka , bo źle upadłem. To tyle, nie przejmuj się.
- A co jak masz wstrząśnienie mózgu?!
- Nie mam...
- Albo skręconą kostkę?!..
- Nie, kurwa nie mam - warknął przewracając oczami. - Jestem zmęczony i chce spać.
- Ah...to dobranoc, ja idę jeszcze pod prysznic - mruknąłem i wziąłem do łazienki swoją piżamę. Nie mogłem myśleć o niczym innym. Wtedy też dotarło do mnie, że Bakugou w pewnym sensie mnie uratował. Gdyby go wtedy nie zaatakował pewnie ja bym dostał i to mocno. Przerażał mnie fakt, że gdyby nie to, że w pewnym momencie on po prostu się ,,wyłączył" nie byłoby tak kolorowo. Kiedy po prysznicu wszedłem do sypialni, Bakugou już spał.

_________________
No tak wyszło. Przecięłam sobie palec jak kroiłam bagiete i ledwo pisałam. Uszanujcie to poświęcenie. Nie wiem kiedy będzie next, bo teraz mam trochę rzeczy do roboty. Jeśli ktoś zauważył jakieś błędy to piszcie, bo ja jestem niepełnosprawna w tym momencie i mogłam czego nie dopatrzeć .

~ Violles

Boku no Hero Trip // KiribakuKde žijí příběhy. Začni objevovat