one

2.4K 91 11
                                    

Camila's POV

Czekałam na przyjaciółki w ładnie urządzonej kawiarni. Albo wyszłam za szybko, albo to one nie znały pojęcia punktualności.

Było ciepło, jak na październik, dlatego wybrałam stolik na zewnątrz. Mimo, że kawiarnia znajdowała się między starymi kamienicami, kolorowe parasole zawieszone na górze dodawały uroku, a barwne kwiaty jeszcze bardziej ocieplały jesienny klimat.

Już z daleka widziałam burzę blond włosów, podskakujących z każdym kolejnym krokiem mojej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się bezwiednie i pomachałam w jej stronę. Blondynka, zauważając mnie, resztę drogi przebiegła, by ostatecznie wcisnąć mi się w ramiona.

-Yhm, no cześć- wydusiłam, gdy tylko udało mi się od niej odsunąć.

-Hejka. Brooke nie będzie, wybacz- wysłała mi znaczące spojrzenie, bo obie wiedziałyśmy, że wcześniej wspomniana Brooke, a właściwie Ally, nieczęsto woli nas od swojego łóżka.

-Cóż, trudno. Może następnym razem- westchnęłam niby teatralnie, przewracając oczami.

-Co dobrego mi zamówiłaś, Canola?- Dinah, bo tak właśnie miała na imię, zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu kelnerki.

-To, co zwykle, głupku- nie mogłam się nie zaśmiać, widząc jej poszerzający się uśmiech.

Zauważyłam kelnerkę, idącą w naszą stronę z zamówieniem. Blondynka przeskanowała ją od góry do dołu.

-Myślałam, że mają tu jakieś dobre dupy, ale ta była w bardzo solidnym wieku- odezwała się, gdy tylko kobieta oddaliła się, wcześniej zostawiając na naszym stoliku dwie kawy.

-Dobra, pomijając, co z Lauren?- poruszyła znacząco brwiami, nie dając mi nawet zaśmiać się na jej wcześniejszą wypowiedź.

-No co z Lauren?- przewróciłam oczami.  -Tylko usiadła ze mną na ławce, nic o niej nie wiem.

-Yeah, a imię miała napisane na czole- uśmiechnęła się kpiąco Dinah.

-Uhm, nie? Po prostu tak wyszło.

-Wyszło jak?

-Nijak, Hansen. Przymknij się i wypij tę kawę.- zdenerwowałam się jej dociekliwością.

-Nie ma sprawy, ale już widzę, jak będziesz mi się wyspowiadała z waszych późniejszych sekretów.

-Co? Nie będzie żadnego "później".

Blondynka tylko się uśmiechnęła i tak, jak chciałam zaczęła pić swoją kawę. Szybko dokończyłam własną i zapłaciłam za nas obie.

-Jest już 20:37, jeśli nie chcesz się spóźnić na ostatni autobus to powinnaś ruszyć tyłek- spojrzałam na blondynkę, która rozsiadła się wygodnie na swoim krześle.

-Oj, Mila, a nie podwiozłabyś swojej najlepszej przyjaciółki?- uśmiechnęła się błagająco Dinah.

-Czyli jak zawsze? Okej, chodź- ruszyłyśmy w stronę parkingu, a dziewczyna zaczęła fascynującą opowieść o swoim psie, jedzącym żelazko. Westchnęłam tylko i, gdy dotarłyśmy na miejsce otworzyłam mój samochód.

Jechałam wciąż słuchając powalających historii mojej przyjaciółki, a gdy tylko zatrzymałam się pod jej domem wręcz wypchałam ją z pojazdu.

-Do następnego, DJ- uśmiechnęłam się niewinnie i odjechałam z piskiem opon.

our story; camrenWhere stories live. Discover now