Prolog

1.5K 71 70
                                    

Każdy człowiek chce być akceptowany. Każdy chce, żeby ludzie go lubili i szanowali. Każdy chce, żeby myśleli dobrze na jego temat. Ale życie nie jest naszym sprzymierzeńcem. Na pewno nie moim. Bo jak życie mogłoby być sprzymierzeńcem krwiopijczej, bezdusznej bestii? Oto moja historia:

*wspomnienia

-Mamo! Dzieci nie chcą się ze mną bawić! Co jeśt ze mną nie tak?!- spytał chłopiec o oczach czerwonych jak ogień.

Płacząc usiadł na kolanach matki
-Nic kochanie. Nic nie jest z tobą nie tak. Po prostu jesteś inny, ale nie w złym znaczeniu tego słowa. Ludzie się boją nieznanego, a kiedy się boją to reagują tak, a nie inaczej. Ale pamiętaj synku. Zawsze bądź sobą, nawet jeśli inni nie będą tego akceptować. Nie wstydź się być sobą.
 
*koniec wspomnień

Kilka dni po tej rozmowie, została zabita przez łowców wampirów. Kiedy byłem malutki, mieszkałem z mamą w małej chatce w środku lasu. Kiedy się pytałem dlaczego mieszkamy tu, a nie w mieście razem z innymi ludźmi, zawsze odpowiadała: "Ludzie się nas boją. Jesteśmy w ich oczach bestiami i chociaż to nie nasza wina to zawsze będą na nas patrzeć na coś co nie powinno istnieć. Gdybyśmy zjawili się gdzie jest dużo ludzi, zginęlibyśmy, nie dostając nawet szansy na obronę".

Ojca nigdy nie znałem. Po opowiadaniach mamy, wywnioskowałem, że był naprawdę dobrym i kochanym wampirem, ale kiedy dowiedział się, że mama jest w ciąży, spanikował i uciekł. Nienawidziłem go za to, ale i siebie. Gdybym się nie urodził mama nadal by z nim była. Byłaby szczęśliwa. Kiedyś jej o tym powiedziałem, a ona się zaśmiała i odpowiedziała: "Oj synku, synku. Gdyby mnie naprawdę kochał, nie stanowiłoby dla niego problemu to, że pojawisz się ty. Wolę być sama niż z nim. I kochanie, pamiętaj. Jestem szczęśliwa, dopóki jesteś ze mną".

Próbowałem się nie przejmować tym, że jestem inny, i byłem sobą, ale kiedy zginęła, wszystko się zmieniło. Pamiętam jakby to było wczoraj...

*wspomnienia

-Mamo gdzie jesteś?- spytał dziesięcioletni chłopiec, szukając wzrokiem swojej mamy.

Przeszukał cały dom, ale jej nie znalazł. W pewnej chwili usłyszał kobiecy krzyk. Przerażony wybiegł na zewnątrz. Zaczął biec w kierunku gdzie usłyszał głos. To co zobaczył spowodowało, że zasada "nie płacz" poszła w niepamięć.
Na jego bladych policzkach pojawiły się łzy.

Tam gdzie powinno być serce, miała dziurę z której, sączyła się krew. Nad nią stało dwoje mężczyzn, którzy śmiali się szyderczo. W rękach mieli pistolety. Łowcy wampirów.

-Co wy zrobiliście?- szepnął, a oni spojrzeli na niego.

Jego mama także odwróciła głowę w jego kierunku. Na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech.

-Mogę go zabić?- spytał niższy z mężczyzn.

-Nie. Nie czytałeś regulaminu? Można zabić jedynie wampiry od osiemnastego roku wzwyż, a ten ma pewnie z siedem lub osiem. Musimy go zawieść dla specjalnej szkoły dla takich... potworów.

-Mogę się chociaż pożegnać z moim synem?- spytała jego mama, a łowcy pokiwali głową. Blondyn szybko przybiegł do niej, siadając na kolanach.

-Mamo, co oni ci zrobili?

-To ich praca kochanie. Pamiętaj o tym co ci mówiłam. Będziesz w ośrodku, w którym będą podobni do ciebie. Kocham cię Katsuki- jej oczy ostatni raz spojrzały na syna.

Potem zamknęła oczy i zapadła w sen, z którego nigdy się nie wybudzi. A Kacchan obiecał sobie, że zemści się na łowcach wampirów.

*koniec wspomnień

Bo każdy wampir to krwiopijcza bestia- KacchakoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz