- Ten dół chyba już jest wystarczająco głęboki - westchnął Ron, a Harry i Dean pokiwali głowami. Ron wygrzebał się pierwszy, ponieważ był najwyższy, a potem wyciągnął rękę, żeby wyciągnąć was. Wyszłaś druga, a potem Dean. Harry został w dole. Teraz dopiero zauważyłaś leżące ciało Zgredka, zawininięte w miały materiał. Na dworze robiło się coraz jaśniej, więc już nie musieliście używać różdżki, żeby oświecić ogród. Ron podniósł ciało skrzata i podał Harry'emu, który ułożył je na dnie. Usłyszałaś odgłosy kroków i odwróciłaś głowę w tamtą stronę. Wszyscy spojrzeli na ciebie zaskoczeni, a Bill skierował w twoją stronę różdżkę.

- Spokojnie, to Tara! - wyprzedził swojego brata Ron, zanim zdążył coś powiedzieć. Opuścił różdżkę, a Luna która stała w płaszczu obok Fleur podeszła do ciebie i mocno przytuliła.

Potem w ciszy już pożegnaliście Zgredka i wróciliście do środka domu. Fleur podała ci czysty ręcznik i jakieś swoje ubrania, w które mogłaś się przebrać. Podziękowałaś jej, weszłaś po schodach i ruszyłaś do łazienki. Rozebrałaś się ze swoich brudnych, podziurawionych ubrań i wskoczyłaś pod wodę. Poczułaś się przyjemnie, gdy gorące krople spływały po twoim ciele. Brakowało ci tego. Niestety ani w twoim ani w Hermiony namiocie nie było takich luksusów, więc nacieszałaś się tym tak długo, jak twoja skóra ci pozwalała. Po długim czasie wyszłaś z prysznica, otulając się ręcznikiem. Rozczesałaś mokre włosy i spojrzałaś w lustro.

- Znośnie - powiedziałaś do siebie i zaczęłaś ubierać się w świeże ubrania od Fleur. Dała ci piżamę oraz sweter i dżinsy, które postanowiaś założyć w dzień. Ubrałaś piżamę i wyszłaś z łazienki. Po tobie weszła Hermiona, a potem reszta.

Kiedy wszyscy już byli po kąpieli zasiedli do już poznanego ci stołu w salonie. Fleur przyszykowała jedzenie, za które wszyscy chętnie się zabrali.

***

- Chciałbym porozmawiać z Gryfkiem i Ollivanderem - odparł Harry do Fleur i Billa, którzy właśnie szli z dwiema tackami na schody.

- Nie teraz, 'Arry - buknęła Fleur. - Oni są bardzo zmęczone.

- To ważne! - nalegał Harry, a małżeństwo spojrzało na siebie. Bill głośno westchnął.

- No dobrze, ale nie za długo - ruszyli po schodach, a Harry za nimi.

- Oni też! - wskazał na ciebie, Hermionę i Rona. Weszliście po schodach i potem zatrzymaliście się już na ich końcu.

- Z kim chcesz najpierw rozmawiać?

- Z Gryfkiem.

Weszliście do ciemnej sypialnii, gdzie na jednym z łóżek leżał goblin i przyglądał się wam z ciekawością. Harry zaczął z nim rozmowę, a ty, Ron i Hermiona wpatrywaliście się na nich w ciszy.

- Jesteś pewny, Harry, że horkruks jest w skarbcu Lestrange? - zapytała Hermiona, kiedy wyszliście z sypialnii, w której siedział goblin. Teraz podążyliście do drugiego pokoju, gdzie odpoczywał wytwórca różdżek.

- Bellatriks bardzo się przejęła, kiedy zobaczyła miecz Gryffindora. Na pewno jest w tym skarbcu coś innego niż miecz. Coś co kazał jej ukryć Sami-Wiecie-Kto.

Nie odpowiedzieliście, tylko weszliście do pokoju Ollivandera. Starzec siedział na łóżku, oparty o ścianę.

- Panie Ollivander, przepraszam, że przeszkadzam... - zaczął Harry, a Ollivander uśmiechnął się lekko.

- Chłopcze, uratowałeś nas. Gdyby nie ty, to byśmy w tym lochu poumierali... Nie wiem jak ci dziękować.

- Nie ma za co dziękować, proszę pana. Ale potrzebujemy pana pomocy.

Przystojny ŚlizgonWhere stories live. Discover now