- Tara... - poczułaś jak Eric usiadł koło ciebie na łóżku.

- A co jeśli on nigdy nic do mnie nie czuł? - zaszlochałaś w poduszkę. - Czuję, że tak właśnie jest...

- Dlaczego tak myślisz?

- Kłamał mnie, zatajał tą okropną prawdę, krył to pod swoim sztucznym uśmiechem, którym obdarzał mnie każdej nocy i każdego dnia... Wymawiał te puste słowa, żebym zakochała się w nim do szaleństwa, żebym tylko nie zauważyła, że planuje czyjąś śmierć...

- Nieprawda, Tara.

Uniosłaś wzrok, by na niego spojrzeć.

- Co takiego?

- Nieprawda. Widziałem w jaki sposób Malfoy się przy tobie zachowywał. Jak nie on. Nie był ani trochę arogancki. A wtedy na tej imprezie przed świętami, kiedy z nim siedziałem... Mówił, że nigdy nie spotkał takiej osoby jak ty... Że działasz na niego inaczej niż ktokolwiek inny. Nigdy nie czuł czegoś podobnego. I on mówił prawdę. Widziałem to.

- Ta, a potem flirtował z młodszymi dziewczynami... - prychnęłaś.

- Bo chciał sprawdzić czy będziesz zazdrosna! Chciał dowiedzieć się czy czujesz to samo co on.

-  I musiał przez to odwalać takie szopki? Zamiast się po prostu spytać?

- Tara, znasz Malfoya. Co jak co, ale on z mostu się ciebie nie zapyta czy jesteś o niego zazdrosna i w ogóle.

Milczałaś. Żadna wiarygodna odpowiedź nie przychodziła ci do głowy. Jedyne co robiłaś to otwierałaś usta, zamykałaś i tak w kółko.

- I nadal myślisz, że cię wykorzystał? - zapytał Eric.

- Wybacz mi Eric, ale jakoś nie potrafię się z tobą zgodzić...Okłamał mnie. Ukrywał przede mną to durne zadanie, które zlecił mu Voldemort!

- Nie miał wyboru, Tara... Pomyśl czy powiedziałabyś mu gdybyś to ty miała takie zadanie?

Nie odpowiedziałaś, tylko wzięłaś głęboki wdech. Poczułaś rękę Erica na twoim ramieniu, więc zerwałaś się do pozycji siedzącej i rzuciłaś się Ericowi na szyję, szlochając głośno. Gładził cię po plecach, a ty wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej.

***

Nadszedł dzień pogrzebu. Szłaś za swoimi przyjaciółmi na zewnątrz, koło jeziora gdzie miał odbyć cię pochówek Dumbledore'a. Rozjerzałaś się dookoła. Przed wami stały poustawiane krzesła, a na samym końcu wielki dół i kamienna płyta. Spojrzałaś w lewo i zauważyłaś bliźniaków. Fred popatrzył na ciebie i wasze spojrzenia spotkały się. Kiwnął lekko głową na powitanie, a ty uśmiechnęłaś się smutno. Spotrzegłaś Harry'ego, Rona, Hermionę i Ginny, więc podeszłaś do nich. Przytuliłaś Harry'ego, który tak jak ty miał łzy w oczach. Usiadłaś koło Hermiony, łapiąc ją mocno za rękę. On także ścisnęła twoją i razem czekałyście na rozpoczęcie pogrzebu.

Biłaś się ze swoimi myślami. W twojej głowie krążył Voldemort, Snape, Dumbledore, Draco... Zwłaszcza ten ostatni, który zostawił cię bez żadnych wyjaśnień. Po prostu uciekł tak jak Snape... Jak zwykły tchórz. Z rozmyśleń wyrwał cię uścisk Hermiony i spojrzałaś w prawo, gdzie szedł zapłakany Hagrid z owiniętym materiałem, ciałem Dumbledore'a. Usłyszałaś jakąś smutną melodię z głębi jeziora.

- Trytony - szepnęła Hermiona. Kiwnęłaś głową i spojrzałaś z powortem na kamienną płytę, która była już ułożona na grobowcu.

Po pogrzebie wstałaś i podeszłaś do Erica. Złapałaś go pod ramię i w ciszy ruszyliście za profesorem Flitwickiem. Kiedy byliście już w pokoju wspólnym poszłaś do dormitorium, żeby się spakować. Po chwili weszła reszta twoich współlokatorek. Podczas pakowania panowała cisza, której nikt nie zamierzał kończyć. Sięgnęłaś walizkę z pod swojego łóżka i zaczęłaś pakować wszystkie ciuchy. Gdy skończyłaś, podeszłaś do komody z szufladami. Wyjęłaś bieliznę z jednej i wrzuciłaś do drugiej, mniejszej walizki, a potem książki, które znajdowały się w drugiej szufladzie.

Przystojny ŚlizgonWhere stories live. Discover now