~23~

29 3 0
                                    

-Jesteś pewna , że nigdy nie strzelałaś z broni? -Pyta oszołomiony Owen. 

Pokręciłam przecząco głową i przyjrzałam się tarczą, które wcześniej obrałam za cel. Każda z nich miała dziurki na samym środku koła. Odległość z każdą kolejną stawała się coraz bardziej odległa, jednak zawsze trafiałam w sam środek. 

-Nie chciałbym być na miejscu tych kolesi, do których dzisiaj wpadniesz z wizytą. -Stwierdził wstając z podłogi. 

-Racja. -Podeszłam do stojaków z bronią palną i odłożyłam swoją nowo nabytą zabawkę. 

Przeciągnęłam się i westchnęłam. 

-Co teraz? 

-Liam powinienem zaraz przynieść twój strój. -Wzrusza ramionami i podchodzi do jednej z kanap przy ścianie. 

-Okej, skocze tylko do toalety. -Mówię i kieruje się w odpowiednią stronę. Zamykam za sobą drzwi i rozglądam się po pomieszczeniu. Zero kamer. Uśmiecham się. Podeszłam do jednej z umywalek i przyjrzałam się swojemu odbiciu. 

Toaleta była jasna i nowoczesna. Nad umywalkami powieszono ogromne oświetlane lustro. Ściany były wyłożone płytkami o kolorze rdzy. Całość ozdabiały czarne dywaniki i drobiazgi w tym samym kolorze. 

-Inky. -Powiedziałam niemal szeptem. 

Przede mną zmaterializowała się postać, która przed chwilą była zaledwie białym, oślepiającym światełkiem. Mały wilczek o lśniącym szarym futerku usiadł na umywalce. 

-Jak się trzymasz? -Zapytał przyglądając mi się uważnie. 

-Nie jest źle. 

-Owen mi powiedział, że nie mam wierzyć we wszystko co widzą oczy, czy ma to jakiś związek z Colinem? -Pytam z nadzieją w głosie. 

-Oh Alison, dobrze wiesz, że nie mogę ci w tym pomóc. -Wzdycha. 

Przegryzłam wargę. 

-Nie twoja wina.. chciałam się jedynie upewnić. -Mówię pocieszając się z myślach, że sama za niedługo do tego dojdę. 

-A właśnie, zdajesz sobie sprawę, że nie określiłaś dokładnie miejsca swoje tatuażu? 

-Przecież powiedziałam "na ramieniu". -Mówię marszcząc brwi. 

-Człowiek przypadkiem nie ma DWÓCH ramion? -Mówi przyglądając mi się z rozbawieniem. 

Miałam ochotę przywalić sobie kilka razy głową o ścianę. Najlepsze wyniki w szkole, a pominęła tak istotny fakt. To się nazywa głupota. 

Inky jakby wiedział o czym myślę i stwierdził: 

-Na szczęście głupota nie boli. 

-No wiesz pewnego dnia z GŁUPOTY biegłam po schodach i przewróciłam się na kolano, a jako, że jest bardzo wrażliwe bolało jak diabli. Więc morał tego taki, że głupota boli. A czasem nawet bardzo. -Mówię pouczając go niczym jakiś zrzędliwy nauczyciel, który powoli traci cierpliwość do ucznia. 

Usłyszałam przesłodki chichot. 

-Dobra, dobra kapuje. -Mówi Inky z iskierkami rozbawienia w oczach. 

Prychnęłam na niego i odsłoniłam bluzę na moim prawym ramieniu. Nie było tam niczego, co przykułoby moją uwagę. To samo zrobiłam z drugim ramieniem. Tam też była pustka. 

Moon likes meWhere stories live. Discover now