Leaving you

60 4 0
                                    

*Perspektywa Metti*

Przez całą drogę do domu Caiusa, nie odzywałam się do chłopaka. Nie był niczemu winny, ale nie mogłam udawać, że wszystko było w porządku. Wściekłość na brata rozsadzała mnie od środka. Było mi przykro, że nic dla niego nie znaczyłam. Po tylu latach spędzonych razem. Po wspieraniu się po śmierci rodziców. On zdecydował się mnie zostawić i oddać pod opiekę swojemu przyjacielowi.

Nie wierzyłam w dobre intencje Hubertusa. Może i chciał uchronić mnie od patrzenia na walki, ale wiedziałam, co planował. Gdy byłam u jego boku, powstrzymywał się przed najgorszymi karami dla niewolników. Teraz miał pełne pole do popisu. Mógł robić, co tylko chciał, nie martwiąc się, że młodsza siostra zobaczy w nim tyrana.

Po ponad godzinie drogi dotarliśmy na miejsce. Ostatnim razem byłam tu kilka lat temu, więc nie pamiętałam dobrze domu Caiusa.

- Wszystko w porządku? - spytał chłopak, który przez cały czas trzymał mnie za rękę.

Nie wiedziałam, czego ode mnie oczekiwał w odpowiedzi. Jak mogło być w porządku, kiedy zostałam wystawiona przez własnego brata? Jedyną rodzinę, jaka mi pozostała?

Nie odpowiedziałam, więc Caius wprowadził mnie do swojego domu. Gdy tylko do niego weszliśmy, zamknął drzwi na klucz i schował go w swojej kieszeni. Na pewno nie chciał, abym pod jego nieuwagę uciekła z domu i wróciła do Hubertusa.

- Pokażę ci naszą sypialnię, Metti - rzekł brunet.

Było mi wszystko obojętne. Chciałam zaszyć się w jakimś kącie i płakać z rozpaczy. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Nie podniosłam nawet głowy, aby rozejrzeć się po domu.

- Chodź ze mną - powiedział Caius, ciągnąc mnie za rękę do pokoju znajdującego się na pierwszym piętrze.

Szłam przed siebie z wzrokiem wbitym w schody. Wiedziałam, że Caius nie zrobi mi krzywdy, więc się nie bałam. Było mi po prostu smutno. Nie zasłużyłam na to, jak potraktował mnie własny brat.

Zatrzymaliśmy się przed wysokimi drzwiami. Chłopak popchnął je przed siebie i moim oczom ukazała się jasna, przestronna sypialnia. Musiałabym skłamać, gdybym powiedziała, że mi się tu nie podobało.

Puściłam rękę bruneta i podeszłam do łóżka, siadając na jego brzegu. Wiedziałam, że za chwilę emocje, które trzymałam w sobie dzielnie od ponad godziny, puszczą. Caius widział mnie już w różnych stanach i nigdy nie zostawiał mnie samej sobie. Mogłam na niego liczyć i byłam pewna, że tym razem także mnie nie opuści.

Caius ukucnął przede mną. Czułam, że się we mnie wpatrywał, ale nie potrafiłam się zdobyć na to, aby uczynić to samo

- Kochanie, spójrz się na mnie - poprosił spokojnym głosem chłopak. Caius chwycił mnie za rękę.

Załzawionymi oczami spojrzałam się na niego. Widziałam, że było mu przykro i gdyby nie musiał, wcale by tego nie robił.

- Wiem, że zrobiłem z twoim bratem coś okropnego. Nie myśl, że czuję się z tym dobrze. Nie zasłużyłaś na takie traktowanie, ale musisz pamiętać, że Hubertus nie jest tylko moim przyjacielem. Ma nade mną większą władzę niż sądzisz. Opierałem się jego pomysłowi, ale stwierdził, że tak będzie dla ciebie najlepiej. Nie chciał dyskutować. Powiedział, że jeśli nie spełnię jego rozkazu i nie zabiorę cię ze sobą, rzuci mnie na pożarcie lwom na arenę.

Nie mogłam uwierzyć temu, co mówił Caius. Czy naprawdę nie znałam własnego brata? Czy był w stanie zabić najlepszego przyjaciela?

- Naprawdę to ci powiedział? Co za potwór - odparłam, chowając twarz w dłoniach. - Przepraszam, Caius. Nie chcę ci się narzucać. Czuję się strasznie winna...

An Exception - Jonah MaraisWhere stories live. Discover now