~ 6 ~

55 8 1
                                    

Chłopak bezradnie obejrzał ciała rodziców. Wbite noże mówiły same za siebie. Namjoon mając dość widoku martwych ciał, tylko spuścił głowę starając się nie słuchać monologu Hoseoka skierowanego do jego najbliższej rodziny. Trzeba temu dzieciakowi trochę pomóc, przecież sam to będzie tak stał nad ich ciałami i nigdy nie uciekną z tego piekła.

Rozglądając się po salonie który znajdował się za jego plecami dostrzegł śliczne, puchate różowo-błękitne kocyki. Leżały starannie poskładane na beżowych sofach. Zgrabnym ruchem zgarnął oba i jeden przetrzymując między udami rozłożył na ciało ojca owego Hoseoka. Ten spojrzał na niego nieodgadnionym wzrokiem, lecz kiedy zrozumiał, co robił, zabrał mu koc śmiesznie zwisający między udami i sam go rozkładając okrył matkę.

Spojrzał z bólem serca na ten widok i na czerwonej od płaczu twarzy pojawił się delikatny, spokojny i lekko wesoły uśmiech. Czarnowłosy przyjrzał mu się z niemałym zaskoczeniem. Dlaczego jest mu tak wesoło?

- Teraz będzie bardziej szczęśliwi... Jeszcze się spotkamy, obiecuję... - szepnął i całując dwa palce, nachylił się i dotknął nimi zakrytego czoła rodzicielki, aby prostując się w stronę świeżo nabytego znajomego posłać mu pełen wdzięczności wzrok - Dziękuję Ci bardzo Namjoon. Pewnie tak, to bym stał długo wpatrując się w ich ciała tracąc zdrowy rozsądek. Nie jestem przyzwyczajony do takich widoków, nawet w filmach mnie ruszają...

- Nie ma sprawy. Nie ty jako jedyny straciłeś kogoś bliskiego - prychnął i unikając zaskoczonego wzroku czerwonowłosego ruszył w głąb domu - Gdzie jest twój pokój? Może się spakuj w końcu bo nigdy tego miejsca nie opuścimy.

- T-tak, już idę! - zawołał truchtając za nim - Pierwsze drzwi na lewo! Jak byś chciał do łazienki to cały czas prosto!

Tamten tylko przewrócił oczyma i jednak z korzystał z informacji znikając w drzwiach na końcu mini korytarza szczelnie zamykając je na klucz, aby  broń Boże, nikt mu nie wparował do łazienki lub wściekłe "zombie" nie chciało by go zabić w takim miejscu i to na dodatek w obcym mu domu.

Po około pół godzinnym przystanku w domu nowego towarzysza, wyszli aby w końcu udać się w stronę jakże upragnionego dla nich miejsca pierwszego postoju, do którego musieli się jak najszybciej przemieścić przed zmrokiem. 

Szyli z miasta i oboje tęsknie spojrzeli na tabliczkę z przekreślonym napisem "Busan". Nikt nic nie mówił. Hoseok wyczuwał, że jego kompan źle się czuje w związku z opuszczeniem swojego rodzinnego miasta. A bynajmniej tak mu się wydawało. 

W rzeczywistości Namjoon śmiał się w duchu, że chociaż przez chwilę będzie w stanie pobyć w mieście, w którym się wychował i jego ostatnie dobre wspomnienia były zachowane właśnie w tamtejszym otoczeniu. W betonie, powietrzu, drzewach, wodzie i ścianach do których docierał jego wesoły śmiech i wołania jego matki. W końcu powróci do domu. Tego prawdziwego.

Tęsknym wzrokiem obejrzał pierścionek i kącik jego ust delikatnie drgnął w malutkim uśmiechu. Opuszczał piekło. Od kiedy przyjechał do tego przeklętego miasta i opuścił Ilsan nie miał zbyt dobrych przeczuć odnośnie mieszkania tutaj. Po kilku latach nareszcie powraca do Siebie. 'Ciekawe, czy ktoś w ogóle kupił nasze mieszkanie i czy ogólnie tam jeszcze stoi..' pomyślał i odruchowo poczuł delikatnie zniesmaczenie do rodziców, którzy nigdy nie chcieli udzielić mu informacji odnoście dawnego miejsca pobytu.

Jung idąc już dłuższą chwilę pośród drzewek mijając kamienie, wzgórza i krzaki, nie wytrzymał tej ciągłej ciszy wymieszanej ze spokojnym śpiewem ptaków, szumem drzew, stukaniem ich rozchodzonych butów o asfalt i lekko przyśpieszonych oddechów. Nie może już dłużej znosić tego milczenia.

Epidemia: Początki | BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz