19. Zapukaj w rynnę

304 31 24
                                    

Hanka


Szalenie uprzejmy konduktor pomógł mi z moją wielką walizką, kiedy wysiadałam we Wronkach. Pod pachą dzielnie dzierżyłam kartonowe białe pudełko, w którym znajdowały się ciasteczka na dzisiejsze urodziny Konrada. Gdy tylko wsiadłam w pociąg, przestałam czuć zdenerwowanie spowodowane wizytą siostry, a dopadło mnie podekscytowanie, którego sama nie potrafiłam przed sobą wytłumaczyć. Mimo nieprzyjemnego zachowania Sylwii odzyskałam dobry humor, jednocześnie siedząc jak na szpilkach, gdy mijałam kolejne stacje. Nie potrafiłam się skupić na książce, nie wsadziłam słuchawek do uszu, po prostu całą sobą przeżywałam tę podróż. Z radością stwierdziłam, że towarzyszyły mi jedynie pozytywne emocje, zupełnie odwrotnie, kiedy siedziałam w samochodzie obok Emila. Nie mogłam uwierzyć, że to było tak niedawno! Z drugiej strony wiele zdążyło się wydarzyć w krótkim czasie.

Szłam wzdłuż peronu, kiedy pociąg ruszył. Po chwili moim oczom ukazał się Misiek, sterczący na pierwszym peronie tuż obok remontowanego dworca. Z daleka zauważyłam, że się uśmiecha, odwdzięczyłam się tym samym – nie mogłam pomachać, ponieważ obie ręce miałam zajęte. Kiedy zeszłam już z drugiego peronu, zaczęłam przeklinać pod nosem spartańskie warunki panujące wokół – ogrodzenie i chodnik, który został pozbawiony płytek w kilku newralgicznych miejscach. Z pociągu nie wyszłam sama, przejście dla podróżnych było wąskie, a nikt nie chciał mi pomóc. Kiedy wreszcie znalazłam się przy Michale, głośno wypuściłam powietrze z płuc.

– Dobrze cię znowu widzieć – przywitałam się z nim, a on mnie lekko przytulił. – Dlaczego masz taką niemrawą minę? – zapytałam jeszcze, kiedy odebrał ode mnie różową walizkę i pociągnął ją za sobą.

– Nie wyspałem się.

Jego lakoniczna odpowiedź nieco mnie zaniepokoiła. Przez chwilę miałam nadzieję, że to tylko mój wymysł, ale kiedy podążyłam za Michałem, dostrzegłam Sarę stojącą obok czarnego samochodu. Uśmiechnęła się, tym razem ja mogłam pomachać, ale ograniczyłam się tylko do lekkiego uniesienia dłoni. Jezu, nigdy nie spodziewałam się, że będę w niej mieć kiedykolwiek przyjaciółkę – kiedy tylko ją zobaczyłam kilkanaście lat temu, zawsze myślałam, że jest moją konkurencją (swoją drogą w żadnym wypadku nie miałabym z nią szans), a teraz Sara była do mnie nastawiona bardzo pozytywnie. Aż zaczęłam się zastanawiać, co nagadałam jej po pijaku, kiedy kładła mnie do snu.

Nic jednak nie zaskoczyło mnie tak bardzo, jak widok chłopaka, który stał nieopodal Sary. Opierał się o drzwi auta. Wiedziałam, że go skądś znam, ale w pierwszym momencie nie potrafiłam skojarzyć twarzy z konkretną sytuacją bądź imieniem. Niestety on zauważył, że przyglądałam się przez dłuższą chwilę. Ściągnął okulary przeciwsłoneczne i zaczął mnie taksować swoim świdrującym spojrzeniem. Chyba się wystraszyłam. Nie wyglądał jak żaden z moich znajomych; jedyną wytatuowaną osobą, jaką znałam, był Konrad, ale Czyżewski nie eksponował swoich malunków. Poza tym nie znałam nikogo, od kogo na kilometr byłoby czuć taką nonszalancję. Kiedy podeszłam bliżej, poczułam również zapach wyjątkowo rześkich jak na faceta perfum.

– Wpakuję twoją walizkę do bagażnika – zaproponował Michał, ale nie zwróciłam na niego uwagi, bo wciąż wpatrywałam się w tego krótko ściętego, niewysokiego bruneta. – Haniu, to jest Kowal – powiedział wreszcie Misiek.

Koleś w kapturze, no jasne! Widziałam go przecież na zdjęciach.

– Ja jestem... – wyjęknęłam wreszcie, przenosząc mimowolnie wzrok na Sarę, wsiadającą do auta. To również jej miły uśmiech sprawił, że słowa przechodziły mi przez gardło z trudem.

Różowa koszula [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz