3. W Deszczu

777 68 46
                                    


Druga lekcja. Matematyka. Tak bardzo oczekiwana przez Naruto, a jednocześnie tak bardzo znienawidzona. Wiele osób zapewne by zadała pytanie, dlaczego tak bardzo nie może doczekać się lekcji, z której nie ma ani jednej pozytywnej oceny?
Odpowiedź jest prosta. Nauczyciel. Za niecałe dziesięć minut miał  go zobaczyć po raz drugi w życiu. Pragnął zobaczyć jego ciemne tęczówki. Z jakiegoś powodu podobały mu się znacznie bardziej niż te Itachi'ego.
Normalnie, gdyby uczył ich stary nauczyciel, Jiraiya, który postanowił złamać nogę, większość zerwałaby się i poszła do lasu zapalić, wypić i tak dalej...
Ale z jakiegoś powodu dzisiaj była stuprocentowa obecność.

Podczas trwania lekcji Sasuke czuł na sobie wzrok... właściwie każdego ucznia, ale najbardziej zwracał uwagę na te błękitne tęczówki. Za każdym razem gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, uśmiechał się, przez co blondyn stawał się czerwony na twarzy, co nie ubiegało uwadze nauczyciela.

°°°

Po piętnastej dwudziestoczterolatek skączywszy lekcje udał się do wyjścia. Szum. Deszcz. Błyskawice.
Zajebiście.
Całe szczęście oglądał pogodę i był na tyle mądry by wziąć parasol. Rozłożył go, po czym wyszedł poza teren szkoły.

Idąc tak przez park dość szybkim krokiem, zauważył kogoś na ławce. Normalnie nie zwróciłby uwagi, gdyby nie fakt, że był to jego "ulubiony" uczeń. Był lekko skulony i trząsł się z zimna. Sasuke bez namysłu podszedł i stanął przed nim jednocześnie osłaniając chłopaka przed deszczem. Zdezorientowane błękitne oczy spojrzały na niego.

- S-sensei?! - usłyszał po dłuższej chwili. - C-co tutaj...? - onyksowooki nie dał mu dokończyć, ponieważ złapał ucznia za nadgarstek, przyciągając do siebie. Tym samym Naruto wpadł w jego ramiona i poczuł jak silne ręce owijają się wokół jego talii.

- Jesteś cały zimny. Chodź, odprowadzę cię do domu - powiedział. Poczuł, że uczeń pachniał bardzo słodką wanilią, ale jednocześnie deszczówką. Bardzo lubił słodkie zapachy...

- Dobrze - blondwłosy oszołomiony zachowaniem nauczyciela po prostu się zgodził. Bardzo podobała mu się wizja Uchihy odprowadzającego go do domu. Ale nie chciał żeby to był jego dom, a ten mężczyzny.
Uzumaki skarcił się w myślach i znów czerwony na policzkach, odsunął się delikatnie od dwudziestoczterolatka.
Poczuł czyjąś dłoń, zaciskającą się na tej mniejszej, należącej do szesnastolatka. Zarumienił się jeszcze bardziej. O ile to wogule możliwe.


°°°

Droga do domu Naruto nie była długa, choć dla blondwłosego wydawało się, że trwała wiecznie. Ale pasowało mu to. Nie chciał aby ten moment się skończył. Pomimo, iż droga minęła im w dość niezręcznej ciszy, przerywanej tylko głośnymi grzmotami, na które Uzumaki odpowiadał cichym piskiem, co bardzo smieszyło Uchihę.

- D-Dziękuję - powiedział blondyn drżąc z zimna. Okryty był bluzą bruneta, którą ściągnął i oddał właścicielowi.
Sasuke odebrawszy nakrycie, przybliżył się do niebieskookiego i... przytulił go. Tak po prostu. Naruto znów pokrył się wielkim rumieńcem, a nauczyciel delikatnie uśmiechnął.
Pożegnał się z uczeniem i odszedł w stronę swojego domu.
Serce Uzumaki'ego wciąż biło niewyobrażalnie szybko. Naprawdę pragnął aby ta chwila trwała wiecznie.

°°°

Przez najbliższy tydzień Naruto nie pojawił się w szkole, co bardzo martwiło Sasuke. Sam siebie dziwił jak bardzo się o niego martwi. Może się przeziębił? Na przerwie nawet dopytywał jego przyjaciół, którzy potwierdzili jego stwierdzenie. Blondyn zachorował. Uchiha miał nadzieję szybko zobaczyć go z powrotem.

Codziennie idąc do domu przechodził obok tego należącego do niebieskookiego. Cholernie korciło go, żeby iść, zapukać i zobaczyć jego piękne oczy. Tęsknił za nimi, były uzależniające.

Kiedy Uzumaki ponownie pojawił się w szkole zachowywał się trochę inaczej, co nie ubiegło uwadze nauczyciela. Na korytarzu podsłuchał rozmowę blondyna z przyjaciółmi, jak zdążył wywnioskować.

- Haa? Czyżbyś się zakochał? - usłyszał donośny głos Kiby, którego szczerze nienawidził od pierwszego dnia pracy. I Uzumaki wcale nie miał z tym nic wspólnego, choć zauważył, że nie lubi żadnego z jego przyjaciół. Kiedy widział jak z nimi rozmawia i uśmiecha do nich, gotowało się w nim ze złości. Chciał mieć ten piękny uśmiech tylko dla siebie. Nie chciał się nim z nikim dzielić. Czy to dziwne? Nie. Dla Sasuke było to wręcz chore! Nigdy, ale to przenigdy nie czuł czegoś takiego. I wciąż nie potrafił określić tego uczucia. Czym ono było?

-No chyba ci na łeb padło! - krzyknął Naruto mało uprzejmym tonem, co bardzo się spodobało mężczyźnie.

-No weź nie kłam, a zaraz nam wszystko opowiedz.

Zadzwonił dzwonek. Powinna był teraz wychowawcza, ale jako że Iruka postanowił zachorować, to Uchiha musiał go zastąpić i przeprowadzić kolejną lekcję matematyki. Onyksowooki był z tego powodu o wiele bardziej szczęśliwy niż reszta uczniów. Nie wliczając pewnego blondyna, który nawet nie wiedział, że jego ulubiony nauczyciel jest nieobecny, a za to jest ktoś, kogo zdecydowanie boi się zobaczyć. Bał się nawet na niego spojrzeć, z nieznanego powodu. A co jeśli do niego zagada? Przecież nie da rady wypowiedzieć ani jednego słowa!

Wchodząc do klasy nawet nie wiedział, że zbliża się wielkimi krokami do piekła. Chociaż, czy można to było nazwać piekłem?






Obiecuję... |Sasunaru|Where stories live. Discover now