6. Nekrolog

882 124 55
                                    

Słowa Sehuna przemawiają mi do rozsądku i długo nie mogę oswoić się z faktem, że młodszy miał rację. Jestem identyczny jak osoba, przed którą chciałem chronić rodzinę. Teraz również muszę stanąć w obronie najbliższych i obronić ich przed samym sobą, a wobec tego zmienić się na lepsze, właśnie dla nich. Obiecuję Sehunowi, że wezmę się za siebie i już nigdy w życiu nie będzie musiał się martwić o mój stan. Odstawiam alkohol z dnia na dzień i nawet za nim nie tęsknie, bo oto pojawia się moja nowa motywacja - praca nad samym sobą dla dobra mojej rodziny. Baekhyun może odejść, ale oni przy mnie zostaną - tego jestem pewien.

Jest słoneczna sobota, gdy Sehun zaprasza mnie do swojego mieszkania na grilla i piwo. Spędzamy czas na jego tarasie, grillując burgery i rozmawiając, aż w końcu siadamy na wiklinowych fotelach, wspominając stare czasy.

- Bałem się, że będziesz taki, jak on - wyznaje Sehun, gdy temat schodzi na naszego ojczyma. - Kiedy widziałem, jak każdego dnia się upijasz, naprawdę byłem pewien, że skończysz tak samo, a wtedy ja będę musiał bronić matki przed tobą.

- Przemyślałem to wszystko i sam wiesz... Pogubiłem się - przyznaję ze skruchą i, cholera, jest mi naprawdę głupio.

- Wiem, stary - mówi, poklepując mnie po ramieniu i nagle wstaje. - Chodź. Mam coś dla ciebie.

Nie nastawiam się na wiele, ale ochoczo wstaję i idę za Sehunem. Wychodzimy z jego mieszkania i zjeżdżamy windą do podziemnego garażu, cuchnącego wilgocią i zapachem piwnicy. W kącie, tuż obok jego zaparkowanego auta stoi pokaźnych rozmiarów sprzęt, którego kontury zlewają się w jedno pod czarną plandeką, którą jest przykryty. Początkowo nawet się nie spodziewam, co przygotował dla mnie Sehun.

- Pracowałem nad nim odkąd poszedłeś siedzieć - mówi z dumą. - Dbałem o niego jak o własny, naprawdę. Miałem w planach jeszcze trochę go podrasować, ale sam oceń.

Podnosi szeleszcząca plandekę i moim oczom ukazuje się mój dawno zapomniany, stary motocykl, z którym niegdyś się nie rozstawałem. Moja Honda 750. Patrzę na nią jak oczarowany, podchodzę, dotykam dłońmi faktury kierownicy i przypominam sobie wszystkie drogi, jakie pokonałem tym motocyklem.

- Kurwa, Sehun.

- Podoba ci się? - Mój przyrodni brat uśmiecha się.

Nagle mam wrażenie, że to wszystko wróciło. Mój motocykl stoi przede mną tak samo lekko zakurzony i gotowy do jazdy, jak kiedyś. Robi mi się ciepło na sercu, gdy uświadamiam sobie, że choć w małym stopniu mogę wrócić do starych czasów, że coś jednak pozostało w moim życiu niezmienne i oczekiwało na mój powrót przez cały te wszystkie, najcięższe dni.

- I jak? - pyta Sehun z nieskrywanym entuzjazmem.

- Jeszcze pytasz? - odpowiadam, nie odrywając wzroku od pojazdu, który szczerze kocham.

- No dalej. - Brat patrzy na mnie przekornie i rzuca mi kluczyki, które łapię w locie. - Wiem, że chcesz.

Nie musi powtarzać drugi raz. Siadam, wsuwam kluczyki do stacyjki i wsłuchuję się w znajomy ryk. Teraz wiem, że wszystko jest w porządku.

***

Pierwszym miejscem, do którego się udaję, jest plaża. Gdy dojeżdżam jest wieczór i chłód pustych ulic chłosta moje policzki. Szybkość i poczucie wiatru we włosach są jak miód na moje serce. Po zaparkowaniu w stałym miejscu, bez problemu odnajduję dziurę w siatce i przechadzam się, czując pod podeszwami butów sypki piasek. To miejsce nadal jest takie samo. Słona woda odbija barwę fioletowego nieba, skrzek mew współgra z szumem fal, i gdybym chciał, mógłbym bez komplikacji wyobrazić sobie, że tuż obok Byun Baekhyun leży okryty moją flanelową koszulą w kratę i beztrosko nuci pod nosem.

Pierwszy i JedynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz