szesnastka

63 7 4
                                    

Ashton był już naprawdę zły.

Ostatnimi czasy naprawdę dogadywał się z młodym ale ostatnio sprawy zupełnie się zmieniły.

Co on sobie myślał?

Zaprosił go, teraz nie chce go wpuścić.

Oparł się o mur domu sięgnął po telefon i wybrał numer sąsiada.

---------------------

Josh w tym czasie walczył z drzwiami.

Szarpał za klamkę myśląc, że w końcu puszczą ale następnie już wogóle się nie pierdolił, próbując je wywarzyć.
Demon za nim, ani drgnął wydając się nawet rozbawiony.

Telefon zadzwonił.

Szach mat martwy skurwysynu.

-Halo? Tak Ash, przepraszam utknąłem w łazience.

W odpowiedzi nawet inni mieszkańcy wsi, mogli usłyszeć przekleństwa i nienawiść od starszego chłopaka.

-Co? No przecież do kurwy nie kłamię! Dlaczego miałbym? Ash przepraszam, wieczorem po prostu do mnie przyjdź okej?
.
.
.
Halo?

Dun odłożył telefon i spojrzał na Tylera.

-Ty kupo gówna, wypuść mnie stąd.

Joseph uniósł wysoko brwi w rozbawieniu.

Naprawdę.

Tyler był rozbawiony.

Co prawda praktycznie się nie uśmiechał, ale chłopak dostrzegł w jego oczach iskierkę ironicznego uśmiechu.

Nieprawdopodobne.

W takim razie podszedł do niego i założył ręce na piersi.

-Nie żartuję, wypuść mnie. To nie jest zabawne. Chcę się spotkać z Ashtonem.

Jesteś mój, nie pozwolę na to.

-Nieprawda Tyler!-krzyknął bezsilnie- Nie jestem twój.

Nie zwrócił nawet uwagi, że właśnie nazwał go po imieniu.

Tyler powalił go na ziemię.

Rzucił się na niego z taką siłą, że chłopak nie wytrzymał ciężaru i przewrócił się.

Nie wytrzymał ciężaru ducha.

Co za paradoksalna sytuacja.

Josh próbował go odepchnąć, walczyć z nim.

Oczywiście,że na marne.

Tyler jedną ręką powstrzymał jego dwie i patrzył na niego.

Każda cząstka Ciebie należy do mnie.

-Nie psycholu? Nie należy- odwarknął- Opuść ten dom, odejdź tam, gdzie odchodzą zmarli i daj mi żyć.

Tyler schował głowę w szyję chłopaka, kolejny już raz zaciągając się jego zapachem.

Bez Ciebie nigdzie się nie wybieram.
Wprowadzając się tutaj, twój zapach niemal wytargał mnie z grobu.
                       Mój.

Żółtowłosy nie spodziewał się tak złożonej odpowiedzi.
Był w szoku żeby wydusić coś więcej. Próbował się wyrwać.

-Puść mnie-wyszeptał blisko twarzy chłopaka.- Nie należę i nie będę należeć do nikogo. Nigdy.

Joseph w odpowiedzi rozsiadł się wygodniej na chłopaku i przechylił głowę w bok.

A mam Ci udowodnić że jednak jesteś mój?

Josh nie do końca był pewny swojej decyzji, jednak z wyzwaniem w oczach odpowiedział.

-Udowodnij.

.
.
.
.
.

.
.
.

Reklama Polsat:);*




creepy houseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz