Ashton był już naprawdę zły.
Ostatnimi czasy naprawdę dogadywał się z młodym ale ostatnio sprawy zupełnie się zmieniły.
Co on sobie myślał?
Zaprosił go, teraz nie chce go wpuścić.
Oparł się o mur domu sięgnął po telefon i wybrał numer sąsiada.
---------------------
Josh w tym czasie walczył z drzwiami.
Szarpał za klamkę myśląc, że w końcu puszczą ale następnie już wogóle się nie pierdolił, próbując je wywarzyć.
Demon za nim, ani drgnął wydając się nawet rozbawiony.Telefon zadzwonił.
Szach mat martwy skurwysynu.
-Halo? Tak Ash, przepraszam utknąłem w łazience.
W odpowiedzi nawet inni mieszkańcy wsi, mogli usłyszeć przekleństwa i nienawiść od starszego chłopaka.
-Co? No przecież do kurwy nie kłamię! Dlaczego miałbym? Ash przepraszam, wieczorem po prostu do mnie przyjdź okej?
.
.
.
Halo?Dun odłożył telefon i spojrzał na Tylera.
-Ty kupo gówna, wypuść mnie stąd.
Joseph uniósł wysoko brwi w rozbawieniu.
Naprawdę.
Tyler był rozbawiony.
Co prawda praktycznie się nie uśmiechał, ale chłopak dostrzegł w jego oczach iskierkę ironicznego uśmiechu.
Nieprawdopodobne.
W takim razie podszedł do niego i założył ręce na piersi.
-Nie żartuję, wypuść mnie. To nie jest zabawne. Chcę się spotkać z Ashtonem.
Jesteś mój, nie pozwolę na to.
-Nieprawda Tyler!-krzyknął bezsilnie- Nie jestem twój.
Nie zwrócił nawet uwagi, że właśnie nazwał go po imieniu.
Tyler powalił go na ziemię.
Rzucił się na niego z taką siłą, że chłopak nie wytrzymał ciężaru i przewrócił się.
Nie wytrzymał ciężaru ducha.
Co za paradoksalna sytuacja.
Josh próbował go odepchnąć, walczyć z nim.
Oczywiście,że na marne.
Tyler jedną ręką powstrzymał jego dwie i patrzył na niego.
Każda cząstka Ciebie należy do mnie.
-Nie psycholu? Nie należy- odwarknął- Opuść ten dom, odejdź tam, gdzie odchodzą zmarli i daj mi żyć.
Tyler schował głowę w szyję chłopaka, kolejny już raz zaciągając się jego zapachem.
Bez Ciebie nigdzie się nie wybieram.
Wprowadzając się tutaj, twój zapach niemal wytargał mnie z grobu.
Mój.Żółtowłosy nie spodziewał się tak złożonej odpowiedzi.
Był w szoku żeby wydusić coś więcej. Próbował się wyrwać.-Puść mnie-wyszeptał blisko twarzy chłopaka.- Nie należę i nie będę należeć do nikogo. Nigdy.
Joseph w odpowiedzi rozsiadł się wygodniej na chłopaku i przechylił głowę w bok.
A mam Ci udowodnić że jednak jesteś mój?
Josh nie do końca był pewny swojej decyzji, jednak z wyzwaniem w oczach odpowiedział.
-Udowodnij.
.
.
.
.
..
.
.Reklama Polsat:);*