dwunastka

51 7 1
                                    

Josh obudził się i przetarł oczy.

Wczorajsze zdarzenia bardzo nim wstrząsnęły, pół nocy nasłuchiwał czy na pewno ta koszmarna postać nie wróci się do niego.

Podniósł się do siadu i spojrzał na dziwny kształt blizny na ręce, który pozostał mu po spotkaniu "tego czegoś".

Potarł ją, nie czując nawet bólu.
Wyglądała na wypaloną ale była całkowicie nie wyczuwalna.

Jak znamię.

Uniósł wzrok i ujrzał Tylera w kącie pokoju.

Joseph był oparty o ścianę i obserwował dosłownie każdy ruch chłopaka.

Jednak gdy zauważył bliznę jego oczy nabrały czarnego koloru.

W nienaturalnej prędkości pojawił się przy Joshu.

Co       to     jest

Dun zmarszczył brwi i miał jedynie ochotę po prostu uderzyć chłopaka.

Niestety nie był do końca pewny czy tamten cokolwiek poczuje.
Więc nie zostało mu nic innego jak udawać że nie widzi bruneta.

Już miał wstawać z łóżka ale w zawrotnym tempie Tyler usiadł na nim przyciskając go do materacu.

O mój Boże.

Co to jest.

Tyler wpatrywał się swoimi smolistymi oczyma wprost w te Josha.

Dun zaczął się trząść ze strachu.

Ich twarze były zabójczo blisko i żółtowłosy tak bardzo chciał się uwolnić.

Tak strasznie się bał.

-Z-Zostaw mnie- wyszeptał zaciskając oczy- Błagam dajcie mi spokój, nic wam nie zrobiłem.

Josh próbował się wyszarpnąć, ale w odpowiedzi został jeszcze bardziej przygwożdżony.

Ich krocza byly przeciśnięte do siebie i chłopak był pewien, że zaraz zacznie płakać.

Dlaczego strach i napięcie tak na niego działają.

Otworzył oczy i zamarł.

Gdy widział tak nieskończenie czarne oczy chłopaka, wszystkie jego nieodpowiednie myśli wstrzymywały się.

Właściwie miał wrażenie jakby wszystko się wstrzymało.

Czas stał w miejscu.

Co masz na ręce.

       O D P O W I E D Z

Josh był pewien sam siebie, że jeśli Tyler jeszcze raz zagrzmi w ten sposób on posika się ze strachu.

-N-nie wiem. Samo się pojawiło, n-naprawdę.- jęknął załamany.

Och samo czyżby?

Tyler położył palec na bliźnie, a Josh jęknął z bólu.

Tak właśnie.
Teraz poczuł ciernie w kościach.

Czyli po prostu wróciłeś od tego śmiecia, poszedłeś spać, a blizna sama się zrobiła?

-Nie nazywaj go śmieciem- warknął cicho próbując się wyszarpnąć.- To przez Ciebie wylądował na ścianie, prawda?

Tyler ugryzł delikatnie chłopaka i szyderczo zaśmiał się w jego szyję.

Dotykał nie swojego.
Ashton Irwin nie jest dla Ciebie.

Josh miał wrażenie, że jego brwi wystrzeliły w kosmos.

"Dotykał nie swojego"?
Boże, on musi znów brać swoje leki.

-Będę widywać się z kim chcę, Ty nie będziesz mi rozkazywać- odpowiedział niepewnie.

Oczy Tylera zmieniły kolor na czerwony.
To było nie do opisania.
Jego szyja stała się czarna, tak samo jak dłonie.
Wyglądał przerażająco.

Josh zaczął krzyczeć.

Jesteś mój.

Zagrzmiał o wiele niższym głosem.

Josh chciał uciekać, ale nie miał możliwości.

Jego życie stało się koszmarem.

-Błagam wypuść- szlochał.

Tyler ponownie ułożył dłoń na bliźnie i wcisnął w nią wszystkie palce.

W tym momencie Josh rozpłakał się na dobre.
Poczuł całym swoim ciałem piekło.

Tyler natomiast nie ruszając z miejsca swojej dłoni jeszcze bardziej przysunął swoją twarz do chłopca.

Następnie bez wahania zaatakował usta żółtowłosego.

Całował go tak mocno, że można odnieść wrażenie że demon po prostu wysysa mu duszę.

Jednak Josh nawet nie zwracał na to uwagi.
Z bólu powoli tracił świadomość.

Dłoń Tylera w końcu odpuściła.

Piekło ustąpiło.

Zostały już tylko usta Josepha.

Josh nie był w stanie się poruszyć.

Brunet całował go wciąż brutalnie z niewyobrażalnym podnieceniem.

Chłopak miał wrażenie, że ten po prostu stracił panowanie nad sobą.

Przyjmował wszystko, bo nie miał wyboru.

Tyler Joseph był nie możliwy.

W końcu chłopak odsunął się bez żadnego wyrazu.

Oczy nie były już ani czarne, ani czerwone.

Znów wyglądał tak martwo jak zawsze.

Josh spojrzał na bliznę i aż wciągnął powietrze.

Był całkowicie w szoku, bo zniknęła.

On ją usunął.

Tyler obserwował uważnie jego twarz.

-Ona zniknęła?- pisnął- usunąłeś ją?

Należysz do mnie.

Josh najbardziej się obawiał, że Tyler ma rację i nie odpuści.

.
.
.
.
.
.
.
..
.

.
.
.
.
.
.

.
Ale podnieta

creepy houseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz