Na potrzeby opowiadania trochę pozmieniałam niektóre rzeczy.
Rozdział nie sprawdzony bo ja żem leniwa ^^Nagle dziewczyna się obudziła gdy poczuła ręke na swoim ramieniu. Spojrzała pytająco na Luthera.
-Musimy uciekać. -Powiedział nerwowo. Był bardzo zdenerwowany nie chciał aby komuś coś się stało.
-cze... -Nie dokończyła bo po chwili usłyszeli jak coś się wali i jakiś wybuch. -Okej idę. -Powiedziała i zniknęła.
Pojawiła się tuż przed budynkiem po chwili dołączył do niej Luther wraz z Allison. Po chwili z budynku wyszła Vanya a za nią wybuchła cała akademia. Po dosyć wysokim budynku zostały tylko gruzy.
Niedaleko ich można było zobaczyć Diega któy nerwowo rozgrzebywał gruzy.
Nagle przybiegł do nich Five. Dziewczyna podeszła do nich.-Vanya wywołała apokalipsę. -powiedział
-Wiedziałam- szepnęła do siebie.
-Spotkajmy się w kręgielni (nie pamiętam nazwy :c) -Powiedział Luther.
Aria używając swoich zdolności szybko znalazła się na miejscu a odrazu po niej na miejscu był i Five.
-Więc co tam u ciebie? -zapytała próbując zacząć rozmowę.
-No nie wiem może to że zaraz wszyscy zginiemy. -Odpowiedział sarkastycznie
-Jak Delores z tobą wytrzymała trzydzieści lat?! -zapytała.
-Ja i Delores już nie jesteśmy razem. -Powiedział krótko. Można było zobaczyć na jego twarzy cień smutku z tego powodu. Ale dziwiło ją równie bardzo to jak on się z nią komunikował.
-Przykro mi - powiedziała i położyła mu ręke na ramieniu i uśmiechnęła się pokrzepiająco. Po tym nastała niezręczna cisza.
Naszczęście po kilku minutach zjawiła się reszta.
-więc co robimy? -zapytał Diego.
-Musimy znaleźć Vanye -powiedział Luther. -Może być wszędzie więc powinniśmy się rozdzielić ja pójde z Allison a wy pójdziecie ra...
-A może jest tu. -Klaus pokazał na zdjęcie Vanyi w gazecie. Miała mieć dziś koncert.
-Musimy mieć jakiś plan- znów zabrał głos Luther.
-A nie możemy z nią po prostu pogadać? - zapytał Klaus.
-Jesteś naćpany czy jak? Ona zabiła Pogo musimy mieć plan. -drążył Luther
-Wiesz co jesteś chamem! Ale to nie ja Najebałem się w trzy dupy i nie przeleciałem jakiejś dziewczyny! - krzyczał. Dopiero jak zobaczył wzrok Allison i zażenowanie Luthera zdał sobie sprawę co wykrzyczał. -Znaczy on się upił przezemnie i...i on był załmany nie panował nad sobą i...
-Przestań
-Okej-powiedIał cicho
-Allison wytłumacze ci to. -PowiedIał i poszedł za dziewczyną. Nagle podeszła do nich jakaś kobieta z synem.
-Mój syn Kenny ma dziś urodziny. -powiedziała i wskazała ma chłopaka. -Nie masz może ochoty z siostrą pograć z nim w kręgle? -zapytała- o ile wasi tatusiowie się zgodzą. - powiedziała i uśmiechnęła się.
Diego i Klaus wymienili spojrzenia zdziwieni jej słowami.
-Wolałbym odgryźć sobie stopę -powiedział a te słowa ociekały takim jadem.
-Nie musiałeś być aż tak wredny- skarciła go szatynka i usiadła obok Diega i Klausa. Five na chwilę odszedł od nich.
-Gdybym był Gejem napewno nie był bym z tobą. -Powiedział Diego
-Ja z tobą też. -Odpowiedział mu Klaus i pokazał mu środkowy palec.
Po kilku minutach wrócili Allison i Luther.
-Gdzie Five? - zapytał Luther.
-Gdzieś zniknął. -Odpowiedział Klaus.
Nagle do środka weszli uzbrojeni ludzie. I zaczęli strzelać wszyscy schowali się za małe lady.
-Może oni są na urodziny Kenny'ego- powiedział Klaus.
-Oni tu są po nas. -odpowiedział mu Luther.
Aria nie miała zamiaru nie atakować. Uzywazjąc swoich zdolności teleportowała się za nich. Usłyszeli ją a ta teleportowała się jeszcze dalej odwracając pewną grupe napastników.
Gdy byli już w osobnym pomieszczeniu. Miała się teleportować gdy nagle została postrzelona. Ze dziwenia lekko ją odrzuciło na ladę z butami. Oparła się o nią plecami. Nagle usłyszała dwa strzały. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła że jeden z nich zabił dwóch innych.
Ta osoba podeszła do niej i zdjęła swoją maskę.
- Nie wierzę...
------
Czuje się jak wyrachowany Polsat. Ahhh pewnie mnie teraz nienawidzicie prawda?
591
SłówMorderczaSlodycz5~2019
CZYTASZ
✔Przyszłość nas goni//the Umbrella Academy☂
FanfictionNie lubię pisać opisów bo nie umim xd Zakończona ( *¯ ³¯*)♡