Rozdział nie sprawdzony jak zawsze bo jestem zbyt leniwa by to zrobić 😊
Kiedy Aria się obudziła zobaczyła że na łóżku nie ma Five przetarła dłonią twarz i wstała z krzesła. Wyszła z pokoju i zeszła na dół do kuchni gdzie był Five, Luther i Klaus. Usiadła obok nich i wzięła filiżanke z kawą.
-Hej. -powiedziała krótko i zaczęła pić kawę na jej okropny posmak skrzywiła się ale nie narzekała.
-Kogo muszę zabić żeby napić się dobrej kawy? -zapytał Five na co ta się zaśmiała.
-Widzieliście resztę? Diega? Allison?. -zapytał Klaus -okej pewnie ich nie ma więc zaczynajmy. -dodał i westchnął. -udało mi się wezwać ojca. -powiedział
-mówiłeś że już nie możesz. -powiedział z pretensją w głosie Luther
-Ale jestem trzeźwy chciałem zobaczyć się z wyjątkową osobą ale...-zawisił się na chwilę. -... Pojawił się ojciec mówił o tym że nie wykorzystałem potencjału i wogóle pierdu, pierdu.
-Klaus do rzeczy. -powiedziała zdenerwowana Szatynką
-Więc to może być szok ale nasz ojciec popełnił samobójstwo. -powiedział a na twarzach zebranych pojawiło się zdziwienie.
-Klaus jeśli kłamiesz to...
-Klaus ma rację. -Powiedział Pogo wchodząc do kuchni tym samym przerywając Lutherowi -Pora aby ostatnia z tajemnic waszego ojca wyszła na świat. -żekł i dodał po chwili -Niestety pomogłem mu w tym dziwnym planie.
-Co za chory pojeb. -Szepnęła Aria
Luther wyszedł z pomieszczenia zdenerwowany.
-Musze to przemyśleć. -powiedział Five i zniknął im sprzed oczu.
-zjebałem? -zapytał Klaus siedzącej dalej szatynce
-Trochę. -Odpowiedziała
Wstała ze swojego miejsca i wyszła z pomieszczenia. Postanowiła przejść się do parku aby poukładać myśli.
Nagle stało się coś dziwnego.
Wszystko do okoła niej się zatrzymało ptak który leciał bawiące się dzieci i zwykli przechodni. Aria zaczęła nerwowo rozglądać się na boki.
-Fajna sztuczka co? -zapytała blondynka
-Czego chcesz?! -była wściekła bo najbardziej w tym momencie nie chciała ogląda tej twarzy. Kierowniczka była ostatnią osobą z którą chciała chodź by zamienić słowo.
-Ja również się cieszę że cię widzę Aria. -Powiedziała i uśmiechnęła się.
-Zadałam pytanie. -Powiedziała głosem w którym jad był wręcz namacalny. -Czego do jasnej cholery chcesz?! -powtórzyła pytanie coraz bardziej zdenerwowana.
-Chciałabym ci zaproponować powrót do komisji.
-Słuchaj czy ty nie rozumiesz znaczenia słów "Nigdy już nie wróce do Komisji"?-Zapytała zrezygnowana szatynka. Ta kobieta od zawsze grała jej na nerwach.
-Słyszałaś już o apokalipsie? -Zapytała zmieniając temat.
-Coś mi się obiło o uszy. -Odpowiedziała jej niezbyt rozumiejąc o co chodzi tej kobiecie.
-rozumiem że chcesz przeżyć prawda?-zadała kolejne pytanie
-Do czego dążysz? -zapytała już ostro zdenerwowana Aria. Wkurzało ją zachowanie jak to ona nazywała "Blond Pindy".
-Możesz przeżyć i wrócić do Komisji a ja dodatkowo unieważnie zlecenie na ciebie albo... -zawiesiła się na chwilę zastanawiając się jak to powiedzieć. -... Albo zostań i umrzyj wybór nalerzy do ciebie złotko. -Uśmiechnęła się przebiegle. Była wręcz pewna tego że Szatynka przestanie na jej warunki i wróci do komisji.
-Powiedziałam nie i zdania nie zmienię. -Powiedziała stanowczym głosem.
Blond włosa kobieta była zdumiona faktem iż Aria nie przestała na jej warunki.
-Okej więc zostań tu i umrzyj z tymi wszystkimi ludźmi ale apokalipsa się zbliża i ani ty! -wskazała na dziewczynę krzycząc -Ani Five tego nie zatrzymacie! -Powiedziała i zniknęła szatynce z poka widzenia a wszystko wróciło w normalny czas. Głupia Pinda pomyślała dziewczyna i postanowiła wrócić do akademii.
--------
I oto kolejny rozdział tej jakże świetnej książki(sarkazm) a i Aidanek w mediach (standardowo) więc to tyle papa561 słowa
MorderczaSlodycz5~2019
CZYTASZ
✔Przyszłość nas goni//the Umbrella Academy☂
FanfictionNie lubię pisać opisów bo nie umim xd Zakończona ( *¯ ³¯*)♡