rozdział 5

1.1K 67 11
                                    

Hejkaaa kolejny rozdział mojej zacnej powieści.
Nie sprawdzony jak zawsze bo ja leń.
W mediach macie jak wygląda Aria.

Kiedy wszyscy siedzieli z Allison szatynka poszła się przejść. Spacery zawsze orzeźwiały jej umysł. Myślała nad tym kto mógł coś takiego zrobić afroamerykace. Po chwili pomyślała "Jenkins" ale to nie było możliwe on by tego nie zrobił nie dał by Rady.

Nagle dziewczyna stanęła w miejscu i po krótkim po myśleniu wiedziała kto to mógł zrobić. Vanya pomyślała. Wiedziała że dziewczyna będzie tam gdzie Harold.

Ruszyła w drogę powrotną w stronę Akademii. Weszła w jedną z uliczek która prowadziła na skróty do akademii. Nagle za plecami usłyszała jakiś hałas. Gdy się obróciła zobaczyła trójke uzbrojonych ludzi. Jeden z nich miał w ręku czarną teczkę.

-Czy naprawdę wasze życie jest aż tak nudne że prośicie się o śmierć? - zapytała zdenerwowana nie miała teraz czasu na zabawę z nimi. Od dawna przeczuwała że coś było z Vanyą nie tak.

-Przykro mi ale to ty dziś umrzesz -powiedział kobiecy głos. Niestety nie widziała ich twarzy ponieważ każdy miał maskę. Co oni mają z tymi maskami  pomyślała i przejechała po nich wzrokiem.

Po chwili cała trójka zaczęła w nią strzelać. Na szczęscie używając swoich zdolności znalazła się za nimi. Wyjęła nóż z buta (schowała go tam przed wyjściem ostrożności nigdy dość) i wbiła go w szyję jednego z zamaskowanych ludzi. Zobaczyła że ma on pistolet za paskiem więc bez wahania go wzięła.

Wycelowała bronią w kolejnego z nich i strzeliła. Teleportowała się przed ostatniego a raczej ostatnią i strzeliła jej w czoło. Podniosła czarną teczke i rzuciła nią o ceglaną ściane budynku obok. Wyszła z ciemnej uliczki i poszła do Akademii.

Gdy do niej weszła coś było nie tak. Weszła głębiej do środka i zobaczyła Luthera schodzącego w dół po schodach z Vanyą na rękach. Poszła za nim i zobaczyła że otwiera on jakieś tajemnicze pomieszczenie.  Weszła do niego za nim przez jej ciekawość. Gdy zobaczyła że położył ją na podłodze za drzwiami z szybą. Weszła do środka i zalożyła ręce na pierś.

-Co ty do cholery robisz? -zapytała na co się lekko wzdrygnął.

-Ona jest niebezpieczna odkryliśmy że ona ma...

-moce wiem -dokończyła za niego

-skąd to wiesz? -zapytał zdziwiony

-Bo jestem sposrzegawcza i myśle -powiedziała -Jestem ciekawa co o tym pomyśli Diego albo Klaus lub Five. -powiedziała z chytrym uśmiechem.

-Idę po nich.

-no to ruchy -Powiedziała i podeszła do szyby w drzwiach.

Usiadła przed nią po turecku i czekała aż dziewczyna się obudzi. Zastanawiała się jak to powiedzieć reszcie że to ona wywoła apokalipsę. Skąd to wiedziała? Miała zdolność obserwacji.

Nagle przez drzwi weszła cała trójka Diego Luther i Klaus. Spojrzała na nich i zobaczyła lekkie zdziwienie na twarzy Klausa i Diego.

-Czy tylko ja nie wiedziałem że mamy takie pomieszczenie w domu? -zapytał Klaus i podszedł do szyby. -Czy to Vanya?

-Ona jest niebezpieczna -Powiedział twardo Luther.

-Przecież to nasza siostra Vanya to ona płakała gdy zdeptał ktoś mrówke. -Powiedział

-Ojciec zbudował to pomieszczenie bo ona jest niebezpieczna. -Powtórzył

-Ale ona może sobie nie radzi z tymi mocami i potrzebuje pomocy- Dalej go próbował przekonać.

Nagle w drzwiach pojawiła się Allison z notesem i długopisem w drzwiach zaczęła coś pisać w notesie. Napisała "Wypuść ją"

-Ona cie zaatakowała -Powiedział

Ta znów zaczęła coś szybko bazgrać. Pokazała w ich stronę notes i to co było napisane "z mojej winy".

-Nie ma mowy- Powiedział i zasłonił szybe w którą uderzała Vanya. -Idzicie już z tąd. -Powiedział i pokazał na drzwi.

Wszyscy wyszli z pomieszczenia. A sama Aria poszła się położyć. Była trochę zmęczona.

____

592
Słów

MorderczaSlodycz5~2019


✔Przyszłość nas goni//the Umbrella Academy☂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz