Rozdział 4 W śród swoich

13 3 2
                                    


Rano obudziłam się z lekkim bólem na plecach. Nic dziwnego, ponieważ wczoraj zasnełam na tej kamiennej miano kanapie w kryjówce. Parę metrów dalej ode mnie leżał Nick. Uśmiechnełam się pod nosem widząc mojego starszego brata pogrążonego w głębokim śnie. Nagle na moim ramieniu poczułam czyjś dotyk.

-Niech sobie jeszcze po śpi. A w tym czasie ciebie zapraszam na śniadanie- Powiedziała ciocia Karai uśmiechając się do mnie.  Posłusznie wstałam i zrobiłam to o co mnie poprosiła. Poskładałam koc i ruszyłam w odpowiednim kierunku.

- Dzień dobry - Powiedziałam miło się przy tym uśmiechając.

- Cześć - przywitała się April. - Jak się spało?

-Dobrze, dziękuję - odpowiedziałam

-Chyba w łóżku by było wygodniej - zasugerowała Renet.

- Nie zaprzecze - powiedziała Mona zamiast mnie. - Raz mi się tam przysneło, a potem chyba przez tydzień normalnie funkcjonować nie potrafiłam - Zażartowała ciocia.

Zaśmiałam się razem z resztą mojej nowej rodzinki. Nagle do pomieszczenia weszli chłopcy.  Raph, Mikey, Donie i jego synowie wyglądali jakby nie spali całą noc.

- O matko! A wam co się stało? - zapytała przerażona April podchodząc najpierw do Doniego, a zaraz potem do swoich dwóch synów sprawdzając czy np. czegoś nie pili, albo nie brali. Ponieważ ich poranny stan nie był zbyt ciekawy. Każdy z nich nic nie odpowiadając wzioł kawę i usiadł. Dopiero wtedy najstarszy syn Donniego się wypowiedział.

- Pracowaliśmy nad ulepszeniem żółwio-mecha. Zajęło nam to całą noc, a udałi nam się zasnąć dopiero nad ranem.

- Mężczyźni- Powiedziała salamandrianka unosząc ręce i wzrok do góry. . - Co z nimi począć?

Gdy dopili kawy ruszyli do swoich pokojów, a ja po zjedzeniu u posprzątaniu śniadania ruszyłam do pokoju dziewczyn.  Gdy stanełam przed drzwiami zapujałam. Usłyszałam zaproszenie do środka i weszłam.
- A o której to się wraca? - Zadała pytanie Lara

- Nie za późno na śniadanie? - dodała Gamora

Ja milczałam nie wiedziałam co piwiedzieć.

- O wybaczcie, naprawdę przepraszam - przeprosiłam

-No co ty... Nie ma nawet za co- zakończyła Larissa - Ale teraz. Czeka cię kara za to, że nas przestraszyłaś - odpowiedziała najstarsza z rodzeństwa po czym żółciła we mnie poduszką.

Po paru minutach wszystkie prowadziłyśmy między sobą wielką wojnę. 


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 02, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Love or relief 2 Nowe pokolenieWhere stories live. Discover now