Girls night out !

Começar do início
                                    

Jess posłała jej triumfalne spojrzenie.

– Myślałam, żeby napisać o Ridersach...

– Tych dzieciakach, którzy czatują przed centrami handlowymi i wyrywają kobietom torebki
z rąk? – Em, wzdrygnęła się na samą myśl o przyjaciółce bratającej się z młodocianymi przestępcami.

– Tak, o nich. Podobno mają powiązania z mafią Gambiego. Może warto sprawdzić, na ile te pogłoski są prawdziwe?

– Nie powinnaś tego robić! – powiedziała stanowczo Jess.

– Czemu?

– Nie wiem, po prostu wyczuwam, że coś się koło ciebie święci. Nie lekceważ tego co mówię Vi... Wiesz przecież, że mam dobrą intuicję... – Jess potarła jeden z amuletów, które nosiła na szyi i zacisnęła na nim dłoń, jakby chciała wchłonąć część jego energii.

– Oczywiście! Wiesz, że jakaś kobieta jest w ciąży, nawet jeśli ona sama jeszcze o tym nie wie... - powiedziała Emily i obie z Victorią roześmiały się serdecznie.

– Dobrze wiecie, że wiedziałam o ciąży Claire zanim ta zrobiła test. Nie wspominając już o tym, że wiedziałam, że urodzi chłopca...

– Zawsze miałaś pięćdziesiąt procent szans... – Vi jako dziennikarka śledcza pozostawała sceptyczna w stosunku do intuicji koleżanki. – A na dodatek, Claire nigdy nie kryła się z tym, że lubi uprawiać seks z Joshem. Dodaj dwa do dwóch, a wyjdzie ci Benjamin.

– Najrozkoszniejszy bobas, jakiego kiedykolwiek spotkałam!

– Albo jedyny – parsknęła Vi.

– Możesz naśmiewać się z mojej intuicji, ale proszę cię, uważaj na siebie... - Jess zdjęła z szyi jeden z naszyjników i wręczyła go koleżance. – Trzymaj!

– Co to? – spytała Victoria unosząc w dłoni srebrny łańcuszek, na którym dyndał niewielki czarny kamień.

– Onyks. Daje siłę, a ty moim zdaniem będziesz jej wkrótce potrzebować...

– A dla mnie nic nie masz?

– Ty nic nie potrzebujesz Em... Zresztą – Jess spojrzała na bransoletkę, którą podarowała przyjaciółce na osiemnaste urodziny. – Ten różowy kwarc jest dla ciebie idealny! Czystość, łagodność i piękno... Cała ty!

– Kiedyś spaliliby cię na stosie za te herezje – rzuciła Vi, posłusznie wkładając naszyjnik przez głowę. Kamień lekko zadrżał w zetknięciu z ciepłą skórą. – Jest piękny, dziękuję Jess! – Pochyliła się i pocałowała przyjaciółkę w policzek.

– Nie ma za co. – Jess uniosła dłoń w kierunku Jaro. Emily sięgnęła po portfel, ale Vi go przechwyciła. – Nie ma mowy Em! Tą kolejkę funduje nam Jess. Ty możesz zapłacić dopiero za następną!

– Coś czuję, że to będzie długa noc...

– Ja bardziej obawiałabym się poranka – mruknęła Em z powrotem siadając na stołku.

Vi roześmiała się. Co jak co, ale o poranek miała zamiar martwić się później. Musiała odreagować stres związany z pracą. Od kilku dni czuła się jakoś nieswojo. Była nerwowa i wszystko ją wkurzało. Kiedy żyła jej matka, zawsze mogła wpaść do niej na wywar z ziół, który ta dla niej specjalnie przygotowywała. Niestety, wypadek sprzed kilku miesięcy wszystko zakończył. Dziś była sama, a jej jedyną rodzinę stanowiły przyjaciółki. 

– Ziemia do Vi!  Ziemia do Vi! –  Głos Jess wyrwał ją z zamyślenia. – Słyszałaś o nadchodzącej pełni?  W tym roku ta najjaśniejsza i największa przypada w marcu. 

– Interesują mnie fakty, nie gwiazdy ... Zresztą, wiesz co na temat gwiazd i horoskopów sądziła moja matka... 

– Twoja matka miała dość specyficzne podejście. Przy każdej pełni szalała z nerwów... Nigdy też nie pozwoliła ci wyjechać z miasta. Może czas zobaczyć coś więcej niż beton Nowego Jorku... 

– O czym ty mówisz Jess!  Przecież ona zginęłaby od nadmiaru tlenu! – Emily roześmiała się na samą myśl o przyjaciółce spędzającej czas z dala od miasta. 

– Może najpierw wybierz się do Central Parku! Zobaczysz drzewa, trawę, kawałek błękitnego nieba... 

– Bla bla bla... Lepiej zamów nam kolejkę. Ja tymczasem idę do kibla! 

– Ona nigdy się nie zmieni ... 

– Słyszałam! – krzyknęła w odpowiedzi, przeciskając się przez tłum stojące przy barze. Może faktycznie Jess ma rację, pomyślała. Może czas wyjechać za miasto i odetchnąć świeżym powietrzem? Na samą myśl o podróży poczuła ciepło, a czarny kamień podskoczył na srebrnym łańcuszku. Victoria wzięła go do ręki i spojrzała na niego ze zdziwieniem. To musi być przemęczenie, pomyślała wchodząc do wolnej kabiny. 

PrzeznaczonaOnde histórias criam vida. Descubra agora