Rozdział 41: Powrót do przeszłości

900 37 21
                                    

Następnego dnia po tym, jak byłam u Barda, ruszaliśmy do Góry. Wczoraj kompani znowu zorganizowali sobie jakąś małą imprezkę z alkoholem, no i chyba nie muszę mówic, jak to się skończyło. Jednak ani ja, ani Thorin nie byliśmy z nimi - sprawdzaliśmy ostateczne przygotowania do drogi, opracowywaliśmy trasę i co, ile nam zajmie. Nie mieliśmy czasu na zabawę. 

W Dzień Durina wraz z mężem wstałam jeszcze przed pojawieniem się słońca na niebie. Na uliczkach nie było o tej porze żywej duszy, a wszędzie wokół panowała błoga cisza. Spakowałam kilka swoich toreb oraz przygotowałam każdemu nowe płaszcze i bronie, które zaoferował nam władca miasta.

Wraz z pierwszymi promieniami słońca zaczęliśmy budzic towarzyszy, by jak najszybciej i bez zbędnych ceregieli opuścic Esgaroth, jednak nie udało się, bo kiedy wyszliśmy z budynku, na zewnątrz zgromadziła większośc mieszkańców. 

Najpierw na łódź załadowaliśmy nasze bagaże, dopiero potem zaczęliśmy wchodzic my.

- Wiecie, że jednego brakuje? - odezwał się Bilbo, kiedy gęsiego przedzieraliśmy się przez tłum. - Gdzie Bofur?

- Jeśli nie przyjdzie zostawimy go - odparł Thorin - Nie możemy marnowac czasu.

- Poczekajmy jeszcze parę minut - powiedziałam.

Częśc kompanii była już na łodzi. Stałam jeszcze na brzegu z mężem i pilnowaliśmy 'załadunku' .

- Ty nie.

Obróciłam się i zobaczyłam jak Thorin zatrzymuje próbującego wejśc na łódź Kiliego.

- Musimy się spieszyc, spowolniłbyś nas - kontynuował podając innym broń.

- Co ty mówisz? Idę z wami - odpowiedział zdezorientowany siostrzeniec, uśmiechając się trochę, jednak ten uśmiech wyglądał jak błaganie, by to co usłyszał nie było prawdą.

- Nie, nie - pokręcił głową jego wujek.

- Muszę tam byc, kiedy znajdziemy ukryte drzwi, kiedy zobaczymy sale naszych ojców, Thorinie - przekonywał Kili, jednak wiedziałam, że mu się nie uda. 

- Kili - przerwał mu - Zostań, odpocznij, dołączysz kiedy będziesz zdrowy - powiedział mój mąż lekko pocierając włosy bruneta. Czułam, jak serce mi się kroi, kiedy patrzyłam na ból na twarzy siostrzeńca.

- Ja też zostanę - odezwał się Óin, wysiadając z łodzi - Mam obowiązek opiekowac się rannymi.

- Wuju, wychowaliśmy się na legendach o Górze. - dołączył się Fili - Sam nam je opowiadałeś, a teraz każesz mu zostac? - spytał z pretensją.

- Fili... - próbowałam złagodzic sytuację, ale nie za bardzo wyszło.

- Będę go niósł, jeśli będę musiał - dodał pewnie.

- Fili, kiedyś będziesz królem, wtedy zrozumiesz - przerwał blondynowi stanowczo Dębowa Tarcza. - Nie narażę całej wyprawy dla jednego krasnoluda. Nawet dla siostrzeńca.

Fili spojrzał na brata, po czym wysiadł z łodzi, jednak zatrzymał go Thorin.

- Fili, nie bądź głupcem. Twoje miejsce jest z nami.

- Moje miejsce jest z bratem - odparł i odszedł.

- Daj mi chwilę - powiedziałam do męża i podeszłam do chłopców, po czym spojrzałam na starszego siostrzeńca. 

- Ty też chcesz, żeby tutaj został - stwierdził, nie pozwalając mi dojśc do słowa.

- Fili, zrozum, ja próbuję was chronic - tłumaczyłam.

Forever togetherWhere stories live. Discover now