*34*

60 6 4
                                    

Jesteśmy już blisko jakiegoś małego budynku. Wygląda jak taki mały kiosk. Karol kazał nam kilka metrów wczyeśniej nie odzywać się i być cicho. Chociaż ten mały budunek znajdował się na totalnym pustkowiu bałam się, że ktoś w nim jest. Szłam dalej. Nagle wszyscy stanli. Karlo pokazał palcem żebyśmy byli cicho i tam wszedł.

Z tego ala kiosku usłyszałam głośny krzyk i nagle czyjąś rozmowe. Słyszałam głos Karola i kogoś kogo znam ale nei mogłam sobie przypomnieć kto to był.

Pov. Karol

Zatrzymałem się jakieś 5 mentrów przed tym domkiem. Pokazałem palcami żeby wszyscy byli cicho i powoli szedłem do środka. Zdziwiłem się ponieważ dzwi były otwarte. Ostrożnie wszedłem do środka. Zobaczyłem siedzącego mężczyzne, który był odwrócony w strone ściany. Podeszłem bliżej nagle poruszył się i zaczą krzyczeć. W tej chwili zoriętowałem się, że to dezy i powiedziałem.

Ja- Dezy? Co ty tu robisz?
Dezy- Karol?
Ja- nom tak ja
Dezy- Jak? Skąd ty tu?

Opwiedziałem Dezemu jak się tu dostałem i ogulnie z kim tu jestem. On zaproponował żeby poczekać na jego brata i wtedy byśmy razem wymyślili co zrobić. Bez zastanowienia zgodziłem.
Powiedziałem wszystki, że nie ma się co bać.

Po chwili przyszedł skkf. Opwiedziałem mu wszystko a on się zgodził na znazienie jakegoś większego schronienia.

Pov. Karolina

Kiedy Karlo powiedział, że to tylko dezy ulżyło mi. Bałam się, że to znowu jakieś zombi. Zrobiliśmy sobie jeszcze godzinę przerwy i poszliśmy dalej.

...... dzień puźniej......

Po wielu godzinach spędzonych na poszukiwanich jakiegoś miejsca wszyscy byli bardzo zmęczeni. Szyliśmy dalej gdy nagle staneliśmy...

Apokalipsa Zombie i YouTube...Where stories live. Discover now