muffins

596 43 50
                                    

❝ przebyłam daleką drogę

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

❝ przebyłam daleką drogę

by dać ci to wszystko

ale ty nawet nie patrzysz

×rupi kaur—mleko i miód 


12 lutego 2019

Słysząc charakterystyczny dźwięk nad drzwiami kawiarni Milk & Honey odwróciła się. Podniosła brwi, widząc wchodzącego przez nie Jaedena Martella. Chłopak miał na sobie zieloną bluzę, a do tego czarne jeansy z dziurami na kolanach. Jego włosy jak dość często pozostawały w lekkim nieładzie, ale to był tylko jeden powód więcej, by go kochać.

Patrząc tak na brązowowłosego, który na dodatek zbliżał się do niej nawet nie zwróciła na uwagi na kasjerkę w średnim wieku, która zdążyła spytać ją już dwa razy, co podać. Dzięki boku Pani Blake znała młodą Adams od kiedy tylko zaczęła odwiedzać jej cukiernię, czyli od początku liceum. Pytanie więc było czysto retoryczne i gdy kobieta zauważyła, na co patrzy jej stała klientka zniknęła z uśmiechem na zaplecze. 

—Hej, Lynn—uniósł kąciki ust, przeczesując włosy i ustawiając się za nią w kolejce—przyszedłem tu za Tobą.

Dziewczyna zmarszczyła nos, kontemplując nad sensem słów szesnastolatka. Czy on właśnie przyznał, że za nią chodzi, tak jak ona za nim w siódmej klasie?

—W-W sensie. . . Pomyślałem, że pomożesz mi z wyborem muffinek. . . —podrapał się nerwowo po karku, wlepiając wzrok w buty—wiesz, dla Lee.

—Och—skinęła głową—jasne, lubi waniliowe—powiedziała krótko, patrząc na swoje paznokcie.

—Dziękuję!—Powiedział ciepło—naprawdę dziękuję, Lynnie!

—Drobiazg, Jae—uśmiechnęła się, spoglądając mu w oczy.

Patrzyli tak na siebie przez chwilę, oboje uśmiechnięci. Wpatrywała się w jego cudne oczy, których odcień zieleni nie był tak uspokajający, jak żaden inny. 

—Dwie malinowe muffinki dla Ciebie, Brooke—przerwała im Pani Blake, kładąc małą, czerwono-białą paczuszkę w paski z przysmakami w środku—miłego dnia—uśmiechnęła się ciepło.

—O, um. . . Dziękuję—powiedziała pospiesznie, zabierając torebkę i kładąc dwa dolary na ladzie.

Zanim sprzedawczyni w ogóle zdążyła poinformować ją o zniżce tamtego dnia i wydać jej resztę, zniknęła szybko za drzwiami, rzucając szybkie "do widzenia". Chciała po prostu jak najszybciej uciec od Martella a także od myśli o tym, że pomaga mu zdobyć swoją przyjaciółkę.

Z racji tego, że Karlee Simmons była dość popularna, musiała rozgraniczać swój czas pomiędzy swoich równie popularnych przyjaciół, a Brooklyn. Dlatego między innymi przerwę lunch'ową spędzała samotnie, grzebiąc w sałatce z makaronem, wypatrując Jaedena, który miał podejść do Lee i poczęstować ją muffinkami.

I tak się stało, mniej więcej w połowie przerwy brązowowłosy podszedł do stolika Simmons i jej świty, otwierając przed nią schludne, czerwono-białe pudełeczko, z którego ta po chwili cała rozanielona sięgnęła jeden ze swoich ulubionych, waniliowych smakołyków. 

Lynn pokręciła głową, spuszczając wzrok z powrotem na jedzenie. Na słuchawkach słuchała English Love Affair, poruszając głową w rytm muzyki. Tak samo robiła zresztą z prawą stopą, stukając nią o beżowe kafelki, a po chwili przymykając oczy.

W takich chwilach Lynn czuła się wbrew pozorom najszczęśliwsza; sama, w towarzystwie muzyki, a najlepiej jeszcze malinowej herbaty i dobrej książki, czy też tomiku poezji. Mimo wszystko, było zawsze coś, a raczej ktoś, kogo jej brakowało.

Tym kimś od zawsze był Jaeden Martell—chłopak, którego znała już od przedszkola. Z którym kilka razy bawiła się samochodzikami, ona zawsze tym czerwonym, gdyż zawsze pozwalał jej wybierać pierwszej. Byli w jednej klasie przez całą podstawówkę, nieprzerwanie pomagając sobie na sprawdzianach z matmy, z której oboje sobie nie radzili, o ile nie połączyli sił. 

Czy nazwałaby go swoim przyjacielem? Nie, raczej dobrym kolegą, ale to tylko do końca podstawówki. W liceum każdy z nich obrał swój kierunek; on jako założyciel kółka artystycznego, ona jako szara myszka, dzieląca się swoją jedyną przyjaciółką z elitą szkolną, która jej po prostu nie tolerowała.

I mimo tego, jak ich drogi się rozeszły nie mogła pohamować swojego uczucia co do tego czarującego artysty, który chodził po jej głowie już dobre jedenaście lat. Nawet, gdy ten przyznał jej się do tego, że jest zainteresowany jej przyjaciółką nie mogła nic poradzić na to, że jej serce z dnia na dzień biło coraz szybciej, gdy widziała jego zielone, łagodne oczy. 

Jego oczy, które potrafiły w niej jednocześnie wywołać setki myśli na sekundy, a jednocześnie uspokoić, jak żadna równie zielona herbata.

Z przemyśleń wyrwało ją charakterystyczne cichnięcie muzyki w prawym uchu. Otworzyła oczy i obejrzała się w tą stronę, lustrując osobę, która usiadła obok niej. 

Po raz kolejny tego dnia był to Jaeden, uśmiechnięty jak zwykle. Westchnęła cicho, chcąc stworzyć pozór, że jego obecność jej przeszkadza. Może to nie było dobre, ale nie widziała innej opcji w obecnej sytuacji.

—O co chodzi, Martell?—Spytała, patrząc na niego wyczekująco.

—Mam coś dla Ciebie, Lynnie—powiedział, otwierając trzymane pudełeczko i kładąc je przed dziewczyną—smacznego—puścił oczko, schodząc z ławki równocześnie z dzwonkiem i wraz z resztą uczniów udając się do części lekcyjnej szkoły.

Spojrzała na pudełeczko i ujrzała w nim dwie muffinki w białych, papierowych foremkach z motywem serduszek. Miały charakterystyczne, ciemnoczerwone pęknięcia w cieście, co mogło oznaczać tylko jedno—jej ulubione, malinowe muffinki.

Podniosła wzrok, ale Jaedena już nie było. Zamiast wstać, siedziała tak jeszcze kilka minut i wpatrywała się w prezent od chłopaka, z sercem bijącym jej, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi.

Naprawdę kochała Jaedena Martella, szkoda tylko, że to uczucie było jednostronne.


Ogólnie mam dziś urodziny, ale jest dość do dupy, jak każdy dzień lmao. A poza tym to przyjęli mnie do technikum, więc już od września czeka mnie klasa obsługi turystycznej. Skoro już mam te szesnaste urodziny to idk wstawię wam mój ryj bo kiedyś trzeba 

 Skoro już mam te szesnaste urodziny to idk wstawię wam mój ryj bo kiedyś trzeba 

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

Wyglądam jak shit ale no, well

Adzinka

✓ | cupid ʲᵃᵉᵈᵉⁿ ᵐᵃʳᵗᵉˡˡTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang