a compliment

548 50 52
                                    

❝ jak sprawiasz

Deze afbeelding leeft onze inhoudsrichtlijnen niet na. Verwijder de afbeelding of upload een andere om verder te gaan met publiceren.

❝ jak sprawiasz

że pożar lasu którym jestem

łagodnieje tak bardzo że zmienia się

w płynącą wodę❞

 ×rupi kaur—mleko i miód 


11 lutego 2019

Młody Martell szedł w stronę szkoły wraz z Adams, po którą nawet przyszedł do domu. Próbował zacząć jakoś rozmowę na temat jej przyjaciółki, ale nie do końca wiedział, jak się za to zabrać. Sama blondynka sprawiała wrażenie, jakby nie do końca była skora do gadania, od trzech minut wyłącznie bawiła się czerwoną bransoletką z rzemykiem i złotą zawieszką serduszka, trzymając w jednym uchu słuchawkę, z której dobiegała melodia I'm so tired. . .. Odniósł po prostu wrażenie, że nie chce z nim gadać.

Po części miał rację, ale taka była taktyka młodej Adams; unikać rozmów ze wszelkimi obiektami westchnień. Cóż, raczej obiektem, bo od dobrych jedenastu lat podobał jej się nieprzerwanie Jaeden. 

—Um. . . Lynn—zaczął w końcu chłopak, patrząc z góry na zielonooką—to. . . Pomogłabyś mi z tym komplementem?

Westchnęła cicho i wyjęła lewą słuchawkę z ucha, spoglądając w oczy chłopaka. Jedną z rzeczy, które najbardziej kochała w Jaedenie były jego oczy, w odcieniu jasnej zieleni. Być może był to dość powszechny kolor, ale nie zmieniało to faktu, że u niego wyglądał po prostu pięknie. 

—Wyglądasz dzisiaj bardzo ładnie—powiedziała, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego.

Chłopak podrapał się po karku i rozejrzał się nerwowo, po chwili czerwieniąc się na całej twarzy. Co jak co, ale nie był zbytnio przyzwyczajony do przyjmowania komplementów.

—J-Ja. . . Dz-Dziękuję, L-Lynnie—wydukał, patrząc na swoje czarne adidasy.

—Och—zmarszczyła nos—chodziło mi o to, że masz tak powiedzieć Lee. Wiesz, subtelnie i uroczo—dodała ciszej, zauważając, że wprawiła szesnastolatka w zakłopotanie.

—Tak, jasne—skinął głową—wybacz—dopowiedział niemalże półszeptem—po prostu tak sobie myślałem. . .

—Tak?—Spytała, zagarniając kosmyk włosów za ucho.

—Ślicznie dzisiaj wyglądasz, Lynnie—powiedział, a jego cała twarz przybrała różowawy odcień.

Brooklyn wyglądała zresztą podobnie, jak on. Wpatrywali się w siebie przez chwilę, ale zaraz potem, raczej na szczęście coś im przerwało. Był to dzwonek telefonu brązowowłosego, w postaci utworu Candy Paint wykonawcy Post Malone. Spojrzał z zawahaniem na ekran, po czym przeniósł wzrok na Adams.

—To Wyatt, muszę lecieć—wypowiedział pospiesznie, plącząc przy tym język—do zobaczenia, Lynn.

Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, chłopak odszedł szybkim krokiem w kierunku budynku szkoły. Stanęła na chwilę w miejscu, nie móc uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Spuściła wzrok, analizując swój dzisiejszy ubiór. Miała na sobie czerwoną sukienkę do kolan z dekoltem V, czarne kabaretki, trampki w tym samym kolorze, a do tego kurtkę jeansową. Włosy miała rozpuszczone, naturalnie pofalowane, a niesforne kosmyki podpięła z lewej strony dwoma wiśniowymi spinkami. Nie była praktycznie pomalowana, Lynn nie była największą fanką makijażu, bo dość znacznie ją postarzał.

I mimo, że Adams nie uważała się ogólnie za zbyt ładną dziewczynę, tym razem było inaczej. Po raz pierwszy otrzymała komplement od chłopaka, przez co mimowolnie się uśmiechnęła. 

Przez chwilę nawet zapomniała, że jej największy obiekt zainteresowań miał na oku jej najlepszą przyjaciółkę, a nie ją.

Jednak czy na pewno?

✓ | cupid ʲᵃᵉᵈᵉⁿ ᵐᵃʳᵗᵉˡˡWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu