1.05

229 15 0
                                    

Ostatnie dni były dla Kary dość ciężkie, dziewczyna nie mogła poradzić sobie z tym, że jej przyjaciółka nie chciała jej znać. Taka była prawda. Lena nie miała zamiaru wybaczyć kłamstwa i jasno dała jej to do zrozumienia. Zaś kobieta nie mogła wiecznie użalać się nad sobą. Miała przecież wiele innych sprawach na głowie. Chociaż wbrew pozorom jej obowiązki były mocno okrojone. Dlaczego? Cóż Alex uważała, że Supergirl potrzebuje przerwy. Co było zrozumiała w końcu dziewczyna spodziewała się dziecka. Jednak nie można było zapominać o tym, że była kobietą ze stali. Codziennie obowiązki z pewnością nie były w stanie zagrozić jej ani jej dziecku. Na dodatek jej najlepszych przyjaciel opracował doskonały strój który idealnie maskował jej stan. Tego dnia wbrew swojej siostrze pojawiła się w centrali D.E.O. Ludzie którzy tam pracowali nie mieli pojęcia o jej odmiennym stanie. Wszyscy zgodnie uznali, że im mniej osób wie o tym, tym lepiej. No bo w końcu dziecko pojawiło by się w tym samym czasie co dziecko siostry szefowej. Co rodziło by na prawdę wiele pytań i powiązań. A przynajmniej możliwość owych powiązań.

- Dzień dobry! - powiedziała z uśmiechem na ustach.

Cała promieniała, czego zasługą był właśnie jej odmienny stan. Weszła do pomieszczenia, w którym przechowywali róże rzeczy. To właśnie była jej misja na dzisiaj. Miała zamiar wykorzystać wiedzę zdobytą jeszcze na kryptonie, aby spróbować ostatni raz złapać sygnał z Mon Elem. Cóż już dawno powinna dać sobie spokój. Ale z jakiś przyczyn nie była w stanie. Chyba po części miała zamiar udowodnić sobie, że nic mu się nie stało. Tak bardzo chciała myśleć, że żył tam gdzieś spokojnie. No, ale nie mogła. Nie kiedy nie miała od niego żadnego znaku. Kilka miesięcy minęło od tego wydarzenia, więc już powinien znaleźć sposób, aby się z nią skontaktować. Prawda? Pomieszczenie w którym się znalazła było na prawdę ogromne. Wiele rzędów z metalowymi półkami, na których stały różne rzeczy, akta i tym podobne. Całość oświetlały liczne żarówki, który nadawały miejscu nieco zimnego charakteru. Szczerze mówiąc dziewczyna nie lubiła przebywać tutaj. Czuła się tu nieswojo. Przemierzyła spory kawałek, aż w końcu znalazła to czego szukała. Urządzenie pochodziło z planety, na której gościła dość często, będąc małą dziewczynką. Jej mieszkańcy byli bardzo rozwinięci pod względem komunikacji międzyplanetarnej.

- No to do dzieła. - powiedziała pod nosem.

Podnosiła urządzenia, które postawiła na stole. Zaczęła powoli ustawiać je na specjalne fale, oraz wprowadzać do jego pamięci, wszystkie potrzebne rzeczy, które miały znaleźć właśnie jego. Urządzenie służyło do namierzania osób, gdziekolwiek one by nie były.
Jednak mimo kilku godzin prób nie udało jej się nic zyskać. Teraz siedziała na podłodze, a w jej oczach można było zauważyć łzy. Pociągnęła nosem i pogładziła swój brzuszek. 

- Nie wiem co mam zrobić kochanie. Gdybyś tu był było by lepiej. Samo to, że mówię do urządzenia które nie działa, mówię samo za siebie, prawda? - zaśmiała się cicho, ale czy nie tego potrzebowała? Chciała z nim porozmawiać.
- Tak bardzo cię kocham, ale jest coś co muszę zrobić. Muszę pozwolić ci odejść. Tak będzie lepiej nie tylko dla naszej dwójki. Chyba najwyższy czas, abym przestała liczyć, że żyjesz. - wypowiedzenie tych słów było dla niej czymś co pozwoliło jej iść dalej. Potrzebowała tego i w końcu to zrobiła. Dla dobra siebie i maleńkiej istotki, wierzącej się w jej łonie.

***

Minęło kilka dobrych godzin od płaczu dziewczyny i owego pożegnania. Starła się już o tym nie myśleć. Chciała zacząć z czystą kartą. Stała w kuchni, między blatem, a wyspą kuchenną. Rzuciła okiem na drewniane szafki,  próbując sobie przypomnieć, która z nich kryła w sobie to czego potrzebowała. Jej cudowny wzrok szybko pozwolił jej namierzyć szklaną misę, którą akurat szukała. Miała zamiar zrobić pyszną kolację. Kurczak piekł się już w piekarniku wraz z talarkami ziemniaczanymi. Pozostało jej zrobić sałatkę, aby zyskać trochę witamin. Ian miał zająć się deserem, więc to sobie odpuściła. Przez ostanie tygodnie nawiązała dobry kontakt z mężczyzną. Brat jej szefowej okazał się być na prawdę ciekawą osobą. Spędzała z nim wiele czasu i jeszcze więcej o nim myślała. A dzisiejszy wieczór w końcu pozwoliła sobi nazwać randką. Odpuściła sprawę z Mon Elem, więc chyba mogła spróbować z kimś innym. Sałatka była gotowa już po kilku minutach, a tymczasem w holu rozległ się dzwonek. Ruszyła, aby mu otworzyć.

- Czy to tort czekoladowy? - zapytała, zamiast się przywitać. Na co mężczyzna szczerze się zaśmiał.

- Dokładnie taki jaki lubisz. Ciebie też miło widzieć, moja droga. - powiedział i dał jej całusa na przywitanie.

- Wybacz, doskonale wiesz, że teraz szalę widząc czekoladę. - zaśmiała się cicho, po czym zaprowadziła go do kuchni.
- Mam nadzieję, że lubisz kurczaka. - dodała, kiedy już się w niej znaleźli.

- Jasne, jestem prawdziwym facetem, kocham mięso. - puścił jej oczko. - Powiedz mi jak się czujesz. Skontaktowałaś się z nim?

Tak Ian wiedział co miała zamiar zrobić. Był też świadom tego kim tak na prawdę była. Nie dowiedział się tego od niej, lecz od swojej siostry. Co za niespodzianka! Cat
d

oskonale wiedziała, kim była jej pracownica. Nie miała zamiaru tego ujawniać, ale lubiła wiedzieć takie rzeczy. Natomiast uznała, że skoro jej brat wyszedł z domu, przez Karę, to powinien wiedzieć kim ta jest. Zresztą kiedy się o tym dowiedział od razu przyszedł do niej. Nie miał żadnych pretensji. Chciał ją tylko zapewnić, że mimo wszystko wciąż jest dla niej. Nie ukrył że przyjaźń jak dla niego mogła by przerodzić się w coś więcej. Jednak nie naciskał na nią w żadne sposób. Był bardzo honorowym człowiekiem. To właśnie w nim ceniła.

- Nie, nie udało się. Jednak zostawmy to w spokoju. Zgoda? - chciała dać mu do zrozumienia, że zostawiła to za sobą.

- Zgoda, ale wiesz doskonale, że mi możesz powiedzieć o wszystkim. - dodał.

- I doceniam to. Ale jak na razie nie ma o czym rozmawiać. Wolę zakończyć ten temat. - powiedziała pewnie spoglądając na niego.

Mężczyzna natomiast słysząc jej słowa, podszedł do niej i objął ją delikatnie w pasie. Drugą dłoń pożył na jej policzku.

- Jesteś tego pewna? - zapytał ponownie.

- Jak najbardziej. - głos dziewczyny nieco drżał. Czuła przyjemne ciepło wynikające z bliskości mężczyzny.

- To dobrze. - nie powiedział już nic. Zamienił słowa w czyny.

Tego wieczoru po raz pierwszy Kara przekonała się, że jest w stanie jeszcze czuć coś do kogoś. To uczucie było budowane na zaufaniu i zrodzone z przyjaźni. Oboje cierpieli po stracie swoich ukochanych. To właśnie ich połączyło. Rozumieli swoją stratę. Lecz kiedy tych dwoje dawało ponieść się chwili, maszyna która dziś tak bardzo ją zawiodła, złapała sygnał. O czym Kara nigdy nie miała się dowiedzieć...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 04, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Sweet little girl Where stories live. Discover now