[10]

200 23 8
                                    

Pięć dni. Tyle minęło od niemalże dwugodzinnego spaceru Stilesa z Newtem, a blondyn nie raczył odzywać się do niego ani słowem. Mijali się na korytarzu jak gdyby wcale nie zaszła między nimi rozmowa od serca do serca. I teoretycznie wiedział, że sam również mógł pierwszy rozpocząć pogawędkę, ale chyba czuł się na to zbyt zmieszany. Powiedział Newtowi zdecydowanie zbyt dużo.

Być może w ten sposób było lepiej. Tak czy siak powinien urwać z nim kontakt - dla ich wspólnego dobra. Nie zamierzał kontynuować tej głupiej gierki, narażając się, gdy doskonale wiedział, że nie dostanie żadnych przydatnych informacji, a nawet gdyby dostał nie chciałby się nimi dzielić. Rozważał nawet odejście ze stada, jednak szybko zganił się za takie myślenie. Nie mógł zostawić przyjaciół, gdy tak strasznie go potrzebowali. To byłoby samolubne i wyjątkowo nie na miejscu.

Stiles stał przy swojej tablicy korkowej, przypinając do niej zdjęcie Newta, a następnie owijając je czerwoną nitką. Przez chwilę wpatrywał się w nie, przygryzając wargę.
To, co odczuwał w tamtej chwili było uczuciem, którego nie potrafił nazwać. Mieszanką ciekawości, podziwu, może i melancholii. Jedynym, co wiedział na pewno był fakt, że chłopak stanowił dla niego zagadkę, której kompletnie nie był w stanie rozszyfrować.

— Stiles! — z parteru doszedł go nieco zagłuszony głos ojca. — Odgrzałem pizzę!

— Już schodzę — odkrzyknął, odchodząc od tablicy korkowej, a następnie wychodząc z pokoju. — Miałeś zaczynać dietę — zarzucił mu, z pełną buzią, po zajęciu miesjca przy stole.

— Zacznę od poniedziałku — odparł lekceważąco, sięgając po drugi kawałek.

— Jakieś nowości w sprawie tych dziwnych morderstw? — spytał Stiles.

— Przez te dwadzieścia minut nic się nie zmieniło, Stiles — odpowiedział mu ojciec, wywracając na syna oczami.

— Cóż, w takim razie możemy to ponownie wspólnie wszystko przeanalizować — zaproponował, głupkowato się uśmiechając.

— Normalni ojcowie spędzają czas z synami grając w piłkę albo planszówki. Dlaczego my musimy siedzieć nad morderstawmi? — spytał, wyraźnie zmęczony tematem. W końcy cały dzień siedział nad sprawą w pracy, tylko po to, by wrócić do niej w domu.

— Drobna poprawka — wtrącił się Stiles — normalni nastolatkowie raczej nie spędzają czasu z rodzicami. Wiesz, wolą towarzystwo alkoholu, narkotyków, pań do towarzy...

— Wystarczy — przerwał mu, unosząc dłoń. — Widzę, co próbujesz zrobić.

— No co? — spytał, udając niewiniątko. — Czy to źle, że nie jestem jednym z takich nastolatków?

— Wierz mi lub nie, ale siedzenie po nos w zdjęciach trupów również nie jest dla ciebie dobre.

Stiles prychnął pod nosem, odsuwając od siebie talerz.

— Jakoś straciłem apetyt — powiedział dramatycznie, podnosząc się z krzesła.

— Twój problem — wymamrotał do niego ojciec. — Więcej dla mnie.

Stiles uśmiechnął się sztucznie, dokładając na talerz kolejne cztery kawałki. Szeryf z oburzeniem podniósł na niego wzrok.

— To na wypadek, gdyby jednak mi wrócił — dodał słodkim tonem. — Dobranoc, tato.

— Dobranoc, urwisie — odparł mu zrezygnowany.

Stiles z talerzem w ręce pognał do pokoju. Pogwizdując odstawił go na szafce nocnej, przy okazji biorąc do ręki piżamę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 03, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Teen Runner | Stiles + NewtWhere stories live. Discover now