-I myślisz, że ona serio aż tak mnie nie lubi?-zapytał Filip opadając na moje łóżko.
-Chyba nie o to chodzi. Po prostu za bardzo na nią naciskasz. W końcu znacie się dość krótko.
Chłopak patrzył na szafę przed nim jakby była dziełem sztuki. Jedna ręka swobodnie zwisała mu z łóżka, a druga gładziła jego gęste brązowe włosy. Po chwili położył się na brzuchu i zaczął dotykać poduszkę leżąca przed nim.
-Ona naprawdę cholernie mi się podoba. Nie wiem, co ona w sobie takiego ma, ale nie mogę o niej zapomnieć.
Nawet nie wiedział jak bardzo go rozumiałam w tej chwili. Z innej strony zrobiło mi się okropnie głupio. Filip naprawdę na nią leciał, a ja sama zaczynałam coś do niej czuć. Nie chciałam się do tego przyznawać, nawet przed samą sobą. Wstydziłam się, że mogę czuć coś do kogoś kto podoba się mojemu najlepszemu przyjacielowi. Z resztą w tym momencie uśmiadomiłam sobie, że jedynie wmawiam sobie to, że Weronika czuje to samo co ja. Tak jak sama mówiła- tylko zabawa. Ciężko było się z tym pogodzić, a gra toczyła się już nie tylko o upragnione bilety, ale o pewny honor, którego nie mogłam stracić. Z bólem serca, ale wiedziałam, że muszę odpuscić i przestać zajmować się tylko sobą i tym co czuje, a pomóc Filipowi. Dalej miałam zamiar przyjaźnić się Weroniką, ale kontynuować próbę zeswatania ją z Filipem. Chciałam też stłumić swoje emocje, które nawet nie wiedziałam, czy są prawdziwe. Czas było wrócić do tego co było ustalone...a przynajmniej spróbować.
-Dobra, nie ma co płakać, tylko czas coś wymyślić- zaczęłam siadając koło chłopaka.
-Tylko ja już nie wiem co mam robić. Dopóki pisałaś z nią jako ja wszystko było w porządku, potem nawet dała się pocałować. Wiem, że to może za szybko. Tak czy inaczej to co powiedziała na namiotach okropnie mnie dotknęło-odpowiedział patrząc na mnie.
-Musimy wrócić do korzeni, Filip. Tak chyba będzie najlepiej. Spróbuję też dowiedzieć się z czego wynika cała ta sytuacja i to, że delikatnie się od ciebie odsunęła.
Kąciki ust chłopaka podniosły się.
-Uwielbiam Cię, wiesz?-powiedział uderzając mnie delikatnie w ramię.
-Wiem, wiem.
Nagle poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na ekran.
-Kto dzwoni?-zapytał Filip.
-Daniel.
Odebrałam.
-Co jest?-zapytałam.
-Laura, kochanie moje! Słuchaj bo jest taka akcja...nie chciałabyś jechać na parę dni ze mną do mojej rodziny na wieś?
-Słucham?-wybuchnęłam śmiechem.
-Tak, tak. Wiem jak to brzmi. Rzecz w tym, że mówiłaś, że chcesz sobie trochę zarobić w wakacje, ale jest ciężko ze znalezieniem pracy, co nie?
-No tak...
-Właśnie. Sprawa wygląda tak, że moi dziadkowie prowadzą taki sklepik na wsi. No wiesz, nic jakiegoś specjalnego. Jednak jest to jedyny sklep w tamtej okolicy, więc da się wyciągnąć z tego spory hajs. Babcia jednak wyjeżdża na kilka dni do swojej siostry, a dziadek musi zająć się całym gospodarstwem. Spytali więc mnie czy nie chcę im pomóc i przy okazji sobie dorobić...ale od razu pomyślałem o tobie. Ja zbytnio hajsu aktualnie nie potrzebuję, ale chętnie oddam tę posadkę tobie. Przy okazji, ja też tam pojadę i gdy będziesz miała wolne to będziemy mogli spędzić trochę czasu razem. I od razu mówię-to nie jest żadna marna próba poderwania ciebie. No więc? Co ty na to?
-Brzmi bardzo dobrze, ale nie wiem co na to moi rodzice, Daniel- odpowiedziałam lekko zawiedziona.
Usłyszałam w telefonie entuzjastyczne westchnienie.
-Pomyślałem o tym. Zadzwoniłem do twojej mamy.
-Słucham? Co zrobiłeś?
-Wiedziałem, że może być z tym pewien problem, więc skontaktowałem się z nią. Potem jeszcze moi rodzice zapewnili, że to legit oferta i że nie wywiozę cię do żadnego burdelu czy coś podobnego-zaśmiał się- i o dziwo powiedziała, że jeśli tylko się zgodzisz to ona także daje pozytywną odpowiedź.
-Jesteś kurwa wielki, Daniel-zawołałam szczęśliwa.
-Och, wiem. Oczywiście, że jestem-odpowiedział dumny.
-Kiedy jedziemy? I nie będę przeszkadzać twojemu dziadkowi?
-Co ty, on uwielbia towarzystwo! I będzie wdzięczny za każdą pomoc. Nocleg i jedzenie to żaden problem. Jedziemy w następny weekend, pasuje?
-Biorę to!
-Świetnie, dam ci jeszcze znać o której wyjeżdżamy, bo pewnie pojedziemy pociągiem. Zarezerwuję bilety.
-Jasne. Dziękuję ci bardzo.
-Nie ma sprawy, Laura. Do usłyszenia.
Odłożyłam smartfona i rzuciłam się na Filipa.
-Z czego się tak cieszysz, co?
-Jadę pracować na wieś z Danielem!
-W sensie...przerzucać gnój czy coś takiego?- spytał lekko zdegustowany Filip.
-Nie, głupku. Pracować w sklepie. Będę mieszkać u dziadków Daniela i przy okazji spędzę z nim trochę czasu.
-Serio? Nie bardzo podoba...-zaczął mój przyjaciel, ale nie dałam mu dokończyć.
-Filip! Myślałam, że twój etap nielubienia Daniela mamy za sobą.
Chłopak głośno westchnął.
-Tak, tak. Masz rację. Ale jakby się do ciebie dobierał to masz mi mówić.
Przewróciłam oczami.
-Pewnie, tato.
-Dobra. Tak czy inaczej będę się zbierał. Napiszesz dzisiaj jeszcze do Weroniki?-zapytał wstając z łóżka i zakładając bluzę na biała koszulkę.
-Pewnie. Zaraz to zrobię.
-Odezwij się jeszcze przed wyjazdem.
Filip przytulił mnie mocno i podniósł. Potem poglaskał po głowie i zszedł na dół, do wyjścia. Ja siadłam przed biurkiem i otworzyłam laptopa. Pooglądałam zdjęcia z koncertów Arctic Monkeys, żeby zmotywować się do działania. Otworzyłam messengera i zalogowałam się na konto Filipa.
Ja: Cześć, Weronika.
![](https://img.wattpad.com/cover/166326280-288-k470897.jpg)
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Wyświetlono •ZAKOŃCZONE•
Любовные романыCzasami w naszym życiu pojawia się ktoś, kto zupełnie wywraca je do góry nogami. Zmienia wszystko. Włącznie z naszymi przekonaniami i uczuciami. Problem rodzi się wtedy, kiedy zaczynamy być świadomi, że tak nie powinno być. A mimo wszystko dalej w...