13.

8.1K 417 72
                                    

-I myślisz, że ona serio aż tak mnie nie lubi?-zapytał Filip opadając na moje łóżko.

-Chyba nie o to chodzi. Po prostu za bardzo na nią naciskasz. W końcu znacie się dość krótko.

Chłopak patrzył na szafę przed nim jakby była dziełem sztuki. Jedna ręka swobodnie zwisała mu z łóżka, a druga gładziła jego gęste brązowe włosy. Po chwili położył się na brzuchu i zaczął dotykać poduszkę leżąca przed nim.

-Ona naprawdę cholernie mi się podoba. Nie wiem, co ona w sobie takiego ma, ale nie mogę o niej zapomnieć.

Nawet nie wiedział jak bardzo go rozumiałam w tej chwili. Z innej strony zrobiło mi się okropnie głupio. Filip naprawdę na nią leciał, a ja sama zaczynałam coś do niej czuć. Nie chciałam się do tego przyznawać, nawet przed samą sobą. Wstydziłam się, że mogę czuć coś do kogoś kto podoba się mojemu najlepszemu przyjacielowi. Z resztą w tym momencie uśmiadomiłam sobie, że jedynie wmawiam sobie to, że Weronika czuje to samo co ja. Tak jak sama mówiła- tylko zabawa. Ciężko było się z tym pogodzić, a gra toczyła się już nie tylko o upragnione bilety, ale o pewny honor, którego nie mogłam stracić. Z bólem serca, ale wiedziałam, że muszę odpuscić i przestać zajmować się tylko sobą i tym co czuje, a pomóc Filipowi. Dalej miałam zamiar przyjaźnić się Weroniką, ale kontynuować próbę zeswatania ją z Filipem. Chciałam też stłumić swoje emocje, które nawet nie wiedziałam, czy są prawdziwe. Czas było wrócić do tego co było ustalone...a przynajmniej spróbować.

-Dobra, nie ma co płakać, tylko czas coś wymyślić- zaczęłam siadając koło chłopaka.

-Tylko ja już nie wiem co mam robić. Dopóki pisałaś z nią jako ja wszystko było w porządku, potem nawet dała się pocałować. Wiem, że to może za szybko. Tak czy inaczej to co powiedziała na namiotach okropnie mnie dotknęło-odpowiedział patrząc na mnie.

-Musimy wrócić do korzeni, Filip. Tak chyba będzie najlepiej. Spróbuję też dowiedzieć się z czego wynika cała ta sytuacja i to, że delikatnie się od ciebie odsunęła.

Kąciki ust chłopaka podniosły się.

-Uwielbiam Cię, wiesz?-powiedział uderzając mnie delikatnie w ramię.

-Wiem, wiem.

Nagle poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na ekran.

-Kto dzwoni?-zapytał Filip.

-Daniel.

Odebrałam.

-Co jest?-zapytałam.

-Laura, kochanie moje! Słuchaj bo jest taka akcja...nie chciałabyś jechać na parę dni ze mną do mojej rodziny na wieś?

-Słucham?-wybuchnęłam śmiechem.

-Tak, tak. Wiem jak to brzmi. Rzecz w tym, że mówiłaś, że chcesz sobie trochę zarobić w wakacje, ale jest ciężko ze znalezieniem pracy, co nie?

-No tak...

-Właśnie. Sprawa wygląda tak, że moi dziadkowie prowadzą taki sklepik na wsi. No wiesz, nic jakiegoś specjalnego. Jednak jest to jedyny sklep w tamtej okolicy, więc da się wyciągnąć z tego spory hajs. Babcia jednak wyjeżdża na kilka dni do swojej siostry, a dziadek musi zająć się całym gospodarstwem. Spytali więc mnie czy nie chcę im pomóc i przy okazji sobie dorobić...ale od razu pomyślałem o tobie. Ja zbytnio hajsu aktualnie nie potrzebuję, ale chętnie oddam tę posadkę tobie. Przy okazji, ja też tam pojadę i gdy będziesz miała wolne to będziemy mogli spędzić trochę czasu razem. I od razu mówię-to nie jest żadna marna próba poderwania ciebie. No więc? Co ty na to?

-Brzmi bardzo dobrze, ale nie wiem co na to moi rodzice, Daniel- odpowiedziałam lekko zawiedziona.

Usłyszałam w telefonie entuzjastyczne westchnienie.

-Pomyślałem o tym. Zadzwoniłem do twojej mamy.

-Słucham? Co zrobiłeś?

-Wiedziałem, że może być z tym pewien problem, więc skontaktowałem się z nią. Potem jeszcze moi rodzice zapewnili, że to legit oferta i że nie wywiozę cię do żadnego burdelu czy coś podobnego-zaśmiał się- i o dziwo powiedziała, że jeśli tylko się zgodzisz to ona także daje pozytywną odpowiedź.

-Jesteś kurwa wielki, Daniel-zawołałam szczęśliwa.

-Och, wiem. Oczywiście, że jestem-odpowiedział dumny.

-Kiedy jedziemy? I nie będę przeszkadzać twojemu dziadkowi?

-Co ty, on uwielbia towarzystwo! I będzie wdzięczny za każdą pomoc. Nocleg i jedzenie to żaden problem. Jedziemy w następny weekend, pasuje?

-Biorę to!

-Świetnie, dam ci jeszcze znać o której wyjeżdżamy, bo pewnie pojedziemy pociągiem. Zarezerwuję bilety.

-Jasne. Dziękuję ci bardzo.

-Nie ma sprawy, Laura. Do usłyszenia.

Odłożyłam smartfona i rzuciłam się na Filipa.

-Z czego się tak cieszysz, co?

-Jadę pracować na wieś z Danielem!

-W sensie...przerzucać gnój czy coś takiego?- spytał lekko zdegustowany Filip.

-Nie, głupku. Pracować w sklepie. Będę mieszkać u dziadków Daniela i przy okazji spędzę z nim trochę czasu.

-Serio? Nie bardzo podoba...-zaczął mój przyjaciel, ale nie dałam mu dokończyć.

-Filip! Myślałam, że twój etap nielubienia Daniela mamy za sobą.

Chłopak głośno westchnął.

-Tak, tak. Masz rację. Ale jakby się do ciebie dobierał to masz mi mówić.

Przewróciłam oczami.

-Pewnie, tato.

-Dobra. Tak czy inaczej będę się zbierał. Napiszesz dzisiaj jeszcze do Weroniki?-zapytał wstając z łóżka i zakładając bluzę na biała koszulkę.

-Pewnie. Zaraz to zrobię.

-Odezwij się jeszcze przed wyjazdem.

Filip przytulił mnie mocno i podniósł. Potem poglaskał po głowie i zszedł na dół, do wyjścia. Ja siadłam przed biurkiem i otworzyłam laptopa. Pooglądałam zdjęcia z koncertów Arctic Monkeys, żeby zmotywować się do działania. Otworzyłam messengera i zalogowałam się na konto Filipa.

Ja: Cześć, Weronika.

Wyświetlono  •ZAKOŃCZONE•Место, где живут истории. Откройте их для себя