5. Śmiech

104 11 4
                                    

Gdy Kurosaki wyszedł z pomieszczenia, na korytarzu czekało dwudziestu mężczyzn, owiniętych w czarne szaty, które odkrywały jedynie ich oczy. Przedstawiali się oni jako żołnierze z oddziału egzekucyjnego, a właściwie to tylko jeden z nich to robił. Reszta, pozbawiona złotego szycia, milczała, nie odpowiadając na żadne pytanie.
- Shibata Kuhuk. Dowódca czterdziestego siódmego oddziału, odpowiedzialnego za eskortę do mukken. - przedstawił się mężczyzna. - Zabiorę pana na umówioną rozmowę, a moi żołnierze poświęcą się w stu procentach, by wrócił pan bezpiecznie do domu.
- Eeee, idziecie tam ze mną? - zapytał zdziwiony Ichigo. - Przecież mieliśmy rozmawiać na osobności.
- Oczywiście, tak będzie. Jednak, by otworzyć i zamknąć wrota do najniżej położonego punktu podziemnego więzienia trzeba odpowiednich kwalifikacji.
- Nie przejmuj się, Ichigo. Oni tylko otworzą i zamkną drzwiczki. - zapewnił Shunsui, który dopiero teraz wyszedł ze swojego biura. - Do roboty, chłopcy!
- Tak jest! - krzyknął dowódca i dziwnymi gestami zaczął rozkazywać członkom swojej drużyny. Po chwili rudowłosy został całkowicie przez nich otoczony. - Eskortę rozpocząć!
- Czy to aby na pewno jest potrzebne? - zdziwił się Kurosaki, lekko zdezorientowany.

* * *
- Mamo, mamo! - krzyczał Kazui, biegnąć po chodniku. - Ja chcę czekoladowe! I... i z bitą śmietaną! A najlepiej to z ananasem też! A może z mandarynkami? Wiem! Z pieprzem!

- Z... pieprzem? - zdziwiła się idąca obok Tatsuki. - Coś ty mu zrobiła, Orihime?
- Ale o co chodzi? - zapytała niewinnie Orihime, która nie odrywała wzroku od sklepowych wystaw.
- Ech, nie ważne. - westchnęła Arisawa. - Wiesz, Orihime... Cieszę się, że was spotkałam. Tak dawno się nie widziałyśmy. Poza tym... Muszę z wami obgadać kilka spraw.
- Z nami? - odwróciła wzrok Inoue.
- Z tobą i z Ichigo. Ostatnio coś dziwnego się ze mną dzieje. - zamyśliła się czarnowłosa.
- Aaa! Samotność ci doskwiera! - rozgryzła zagadkę rudowłosa. - Spokojnie, zaspokoimy twoje potrzeby! - uśmiechnęła się nietypowo.
- Orihime! Nie o to chodzi... Z resztą... To temat na inne spotkanie. A tak właściwie, gdzie Ichigo?
- Aaa, to nic takiego! Sąsiad wujka jego prababci dzwonił, bo chciał zrobić pranie! - zaczerwieniła się. W końcu nie powinna podawać informacji o wyprawie męża.

- Wiesz, że nie umiesz kłamać? - pokiwała głową Tatsuki.
- Tata poszedł do nieba! - krzyknął Kazui, widocznie przysłuchując się mającej miejsce rozmowie.
- Patrz, synku! To tutaj zjemy lody! - powiedziała matka, wskazując na kolorowy szyld.
- Nieba... - powtórzyła Arisawa.

* * *

Pustka i niesamowity szum. Jedna postać, która siedząc na krześle, wydawała się nie przejmować panującym uczuciem nicości. Dlaczego miałaby? Dlaczego ktoś taki jak on miałby przejmować się czymkolwiek? Był bogiem. Nie mogli go zabić, był nieśmiertelny. Musieli uwięzić. Żaden z wyroków nie był prawdziwy. Jedyną prawdą było to, że shinigami to kłamcy. Nie przejmował się również tym. Wiedział, że koniec utrapień nadejdzie wraz z człowiekiem, który go pokonał. Człowiekiem, który przerósł go siłą. Człowiekiem, któremu pomógł w walce z kimś jeszcze gorszym. Jakim uczuciem go darzył? Znał to uczucie. Uczucie obojętności. W końcu był tylko pionkiem w jego wielkiej grze, której centrum był właśnie on - Aizen Sōsuke. Rozległo się tupanie, a następnie krótki śmiech. Śmiech zwycięzcy.

Je hebt het einde van de gepubliceerde delen bereikt.

⏰ Laatst bijgewerkt: Jan 17, 2019 ⏰

Voeg dit verhaal toe aan je bibliotheek om op de hoogte gebracht te worden van nieuwe delen!

Bleach: PętlaWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu