4. Układ Aizena i lekarz

83 8 1
                                    

Rozległ się tupot sandałów, a do pomieszczenia wszedł Shunsui.

- Wybacz, że musiałeś czekać, Ichigo. - rozległ się spokojny głos mężczyzny. - Było coś, co musiałem zrobić. - wyciągnął ręce do rudowłosego i uśmiechnął się serdecznie. - Witaj w Soul Society, Ichigo! Dawno się nie widzieliśmy!
- To bardzo miłe, ale... Przejdźmy do rzeczy. O co chodzi z Aizenem? - powiedział wstając.
- No tak. Wieczne problemy z tym gościem... - westchnął kapitan. - Widzisz... Podczas walki z Yhwachem, nasz więzień zgodził się pomóc nie całkiem bezinteresownie. Uzgodniliśmy, że raz, na jego życzenie, sprowadzę do niego gościa, dowolnego. No i po tylu latach... Trafiło na ciebie, Ichigo.
- Na mnie? Myślałem, że pogodził się z porażką.
- Ten człowiek jest ogromną zagadką. Niestety muszę cię prosić, byś spełnił jego życzenie.
- Myślę, że mogę to zrobić.
- Nie obawiaj się niczego, Ichigo. Zdejmę tylko jedną pieczęć, odpowiedzialną za jego usta. Gdyby nawet coś miało się stać... Całe trzynaście oddziałów jest gotowe cię chronić. - zapewnił głównodowodzący.
- Nie obawiam się. Nic nie może się stać. - odparł Kurosaki i ruszył w stronę drzwi.
- Ichigo... Mnie tam nie będzie. Obiecałem mu rozmowę na osobności. - zatrzymał go wszechkapitan.
- Spokojnie... Poradzę sobie.
* * *
Mężczyzna w okularach szedł właśnie długim korytarzem szpitalu, ściągając powoli biały strój.
- Doktorze Ishida! - krzyknęła niska blondynka, przyodziana w pacjenckie piżamy.
- Ach, to ty Mishi. O co chodzi? - zapytał lekarz.
- Więc to prawda, że wyjeżdżasz... - ciągnęła przygnębiona. - Chciałam podziękować... za opiekę nade mną.
- To tylko krótki wyjazd. Nie powinnaś dziękować. To mój obowiązek i za to mi płacą.

- No tak... - westchnęła. Nim się zorientowała, Ishidy już nie było. Zniknął za drzwiami, zostawiając kobietę.
Kilka minut później, Uryū znalazł się na dachu budynku. Teraz nosił swój kostium quincy. Skoczył, wyraźnie czymś zafascynowany. 


Bleach: PętlaWhere stories live. Discover now