2.1

258 4 8
                                    

Erwin Smith

Pierwsze spotkanie z jego perspektywy.

Spojrzałem na zegarek znajdujący się na moim mahoniowym biurku - szósta. Nigdy się nie wyrobię z tą całą papirologią. Gdybym miał kota, mógłbym mu spokojnie zbudować dom, nie zamek(!) z tych wszystkich papierów. Lub bym go gdzieś w nich zgubił. I właśnie w tym celu dziś umówiłem kilku kandydatów i (nie ukrywajmy) znacznie większą ilość kandydatek na rozmowę. To się nazywa zdominowany przez kobiety zawód. Nie żebym narzekał, płeć mi jest obojętna. Ważne by osoba dobrze wykonywała swoją pracę. Może właśnie dziś znajdę osobę, która może uratować moje przyszłego kota o tragicznego losu oraz taką, która pomoże mi wygospodarować kilka godzin snu na dobę. Może ktoś z tej zgrai nada... Cóż. Warto mieć nadzieję.
Wróciłem do wypełniania papierów. Pierwszą rozmowę miałem o 9, więc zostały mi jeszcze 3 godziny by moi petenci nie musieli wspinać się na Mont Rashmord, by do mnie dotrzeć. Może znajdę jeszcze 5 minut na drzemkę. Dumałem tak, gdy wyrwało mnie z tego pikanie. Momentalnie spojrzałem na telefon stacjonarny – 19*,recepcja. Odebrałem.
-Panie Smith, Pani Reader [Nazwisko] przyszła. - powiedziała potulnie recepcjonistka – kobieta, która próbowała wszystkiego by się podlizać komuś wysoko postawionemu i wyrwać się z recepcji. Nie cierpię takich jak ona.
-Pierwszą rozmowę mam o dziewiątej, a jest szósta pięćdziesiąt. - odparłem chłodno.
-Tak, wiem proszę Pana, ale ona przyszła wcześniej. - mówiła przeciągle jak mała dziewczynka. Z kim ja pracuje... A może to korporacja Bobas? To by tłumaczyło zachowanie co poniektórych.
-Dobrze, niech przyjdzie. - odparłem litościwie wywracając oczami.
-Tak właściwieeee - znów przeciągła - to ona już do Pana idzie. - próbowała mówić niewinnym głosem - ale spokojnie! Powiedziałam, że winda jest zepsuta więc ma Pan dodatkowe kilka minut! - dokończył radosna. Jej postawa właśnie w takie dni (dni po bezsennych nocach) tym bardziej mnie irytowała
-Dobrze, dziękuję. - powiedziałem pośpiesznie chcąc zakończyć rozmowę, ale usłyszałem znów głos kobiety. - Panie Smith! – wykrzyknęła, by zdążyć nim odłożę słuchawkę.
-Tak? - powiedziałem już zniecierpliwiony.
-Może dał by się Pan zaprosić na kawę w rama- - nie dane było jej dokończyć.
-Żadnych związków w biurze. - oparłem ozięble odkładając słuchawkę na dobre. Nie chcę by ktoś sądził, że jakaś osoba ma lepszą pensje, warunki czy cokolwiek przez związek z szefem czy kimkolwiek innym. Awans przez łóżko? Na pewno nie w tym biurze! Znaczy, w żadnym innym pokoju też! Żeby tu pracować trzeba mieć kwalifikację, a nie ponętne ciało, które tylko rozprasza. (Dop. Aut. Erwin jest dość przystojnym mężczyzną z atletycznym ciałem, ale jedyne kobiety jakie poznawał były zapatrzone w siebie i liczyły na sponsoring lub lepsze stanowisko. Teraz przez nawał pracy nie ma nawet czasu na związki i ładne, wdzięczące się kobiety go jedynie denerwuję. A te, których głównymi lub jedynymi zdolnościami jest eksponowanie swoich walorów, doprowadzają go do szału i nie pracują zbyt długo.) Wyrywając się z myśli wstałem i począłem poprawiać koszulę, która była wręcz w opłakanym stanie. Pognieciona, krzywo pozapinana i... czy to jest toffie? Pokręciłem głową przestając zdrapywać plamę i szukałem wzrokiem marynarki. Może wejście na 12. Piętro zajmowało chwilę, ale na pewno nie na tyle długą bym mógł przygotować się do rozmowy z osobą, której CV leżało gdzieś w otchłani martwych drzew. Biorąc kilka głębszych wdechów uspokoiłem się i chwyciłem wcześniej zlokalizowaną marynarkę. Założyłem ją i usiadłem w moim wielkim skórzanym fotelu. Stresowałem się jak nastolatek przed pierwszą randką, nawet nie wiem dlaczego. Może to przez moje wychowanie. Zawsze uczono mnie, by sprawiać jak najlepsze wrażenie. Przy prowadzeniu tak wielkiej firmy jest to tym bardziej wymagane. Nienaganna prezencja i dobre wrażenie to podstawa.

Unormowałem już spokojny zapięcie paru pierwszych guzików i zanim zacząłem zapinać te od marynarki usłyszałem pukanie. Coś ścisnęło mnie w brzuchu. Zapinając starannie guziki wydałem pozwolenie. Gdy usłyszałem odgłos otwieranych drzwi spojrzałem na prawie zapięta marynarkę i koszulę. Plama, i to na górnej części koszuli, akurat w takim miejscu, którego nie zakrywa marynarka. Mam dziś szczęście jak nic. - dodałem w myślach.
-Więc Ty jesteś Reader [Nazwisko]? – zapytałem mając nadzieję, że to właśnie ona teraz weszła do mojego gabinetu. Z fałszywym spokojem oraz opanowanie począłem obmacywać kieszenie mojej marynarki w poszukiwaniu chusteczek lub czegoś, czym mógłbym wyczyścić plamę. Niestety jedyne co znalazłem to bolo. Okropnie wyglądającą część garderoby, do której kupienia zostałem zmuszony po przegraniu zakładu z moją kuzynką Hanji. Przebiegła okularnica. Nie wiele myśląc nieumiejętnie naciągnąłem je szyję, by zakryć paskudną plamę na białym materiale.
Gdy usłyszałem kobiecy głos, byłem już pewniejszy.
Dziewczyna powiedziała coś. Nie usłuchałem jej nadal poprawiając bolo i wypaliłem - Nie miałaś być przypadkiem na 9.? – Zapominając o podstawowej kulturze, brawo Erwin. Poprawiałem jeszcze swój strój i włosy by wyglądać choć odrobinę przyzwoicie oraz by nie było widać co robiłem w nocy. Gdy już opanowałem stój i kończyłem poprawki włosów jeden, z kosmyków usilnie protestował i stał na baczność tak, jak by szykował się do musztry w wojsku. Prychnąłem na swoje porównanie i przypomniałem czasy pobytu w wojsku. Po sekundzie przypomniałem sobie o dziewczynie. Odwróciłem się w końcu i spojrzałem na nią. Była to kobieta, a raczej jeszcze dziewczyna w wieku około dwudziestu - dwudziestu dwóch lat. Miała [kolor] włosy spięte w luźny kucyk, tak że część włosów zakrywała jej twarz. Miała również lekko zadarty /idealnie prosty/ nieco krzywy nosek, co nie ukrywam, wydawało się urocze. Niestety koloru oczu nie widziałem, bo była zbyt daleko. Lubiłem wiedzieć jakie oczy mają moi rozmówcy, to wiele o nich mówiło. Poleciłem by usiadła. Byłem tak zajęty przypatrywaniem się jej twarzy, że nie zwróciłem prawie żadnej uwagi na jej strój. Gdy usiadła wyglądała jakby była portretem (to wrażenie wzmagała niemożliwość widzenia większej części rozmówczyni, przez zasłaniając ją biurko. Wydawała się niewzruszona.

Naabot mo na ang dulo ng mga na-publish na parte.

⏰ Huling update: Apr 01, 2020 ⏰

Idagdag ang kuwentong ito sa iyong Library para ma-notify tungkol sa mga bagong parte!

Scenariusze SnkTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon