Szlaban

434 12 14
                                    

- Panie profesorze możemy już wyjść z sali?
- Tak panienko Rose. Proszę ustalcie z Panem Malfoy'em gdzie będziecie robić eliksir. Jesteście zwolnieni z popołudniowych lekcji. Inaczej się nie wyrobicie.

- Dobrze panie profesorze. Chodź Malfoy, nie chce się spóźnić na lekcje.

- Już Rosie.

-(CHÓREM) Do widzenia panie profesorze!

≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈

Mam dosyć tej larwy. Nie mam zamiaru przebywać z nim w jednym pomieszczeniu.
- Nienawidzę cię debilu.

-Sory takie życie ROSIE.

-NIE NAZYWAJ MNIE ROSIE!!!!!

-Daj spokój ROSIE.

-Przesadzasz koleś.

Podeszłam do niego. I dostał z liścia. Ma za swoje.

- Rosie nie tak agresywnie.

-MALFOY!!

- Dobra ja się już nie odzywam.

NARESZCIE. Mam już go dosyć.

- Dobra malfoy (zupełny brak szacunku) to gdzie się spotykamy?

- Nie wiem, może pod pokojem życzeń?

-Pod pokojem czego?

-Pod pokojem życzeń.

-Co to znowu za ślizgońskie sztuczki?

- Żadne ślizgońskie sztuczki. To po....

-Nieważne. Nie wiem gdzie to jest.
Spotkajmy się przy wejściu do sowiarni.

- OK.

- Chodź bo się zaraz na lekcje spóźnimy.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆
MAGICZNE
PRZENOSZ
ENIE SIĘ
W CZASIE
∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Wpadłam szybko do dormitorium zabrać torbę z książką i składnikami do eliksiru ale kiedy miałam już wychodzić złapała mnie Susan.

- Gdzie idziesz Ros?

- Na szlaban z malfoy'em (kompletny brak szacunku).

- Aha. Larwa ma przerąbane. Nie zabij go czasem.

-Nie zabije go. A tak w ogóle to czemu go miałabym zabijać. Brudzić sobie ręce jego "czystą krwią".

-Dobra idź już bo zaraz wybuchniesz.

≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈
Oczywiście się spóźniłam. Jak zwykle.

-Dłużej się nie dało? WIEWIURECZKO.

-Kurwa nie nazywaj mnie tak!

-Dobra, sory Rosie.

-Tak też mnie kurwa nie nazywaj.

- Rose, wybieraj albo wiewiureczka albo Rosie.

-Rose. R-O-S-E.

-Dałem ci tylko dwie opcje.

-Wiesz co malfoy, daj mi już spokój i zaprowadź mnie do tego pokoju życzeń.

- Okej. Idź za mną.

Szliśmy i szliśmy. I w końcu zatrzymaliśmy się przy pustej ścianie.

-To jest ten twój pokój...

-Złap mnie za rękę.

-CO!!?

- Złap mnie za rękę do cholery.

-No dobra...

Przeszedł trzy razy wzdłuż ściany (ciągnąc mnie za rękę), i kiedy nagle staną przed ścianą pojawiły się na niej drzwi. Otworzył je i pociągnął mnie za sobą do środka. Kiedy weszliśmy, znajdowaliśmy się w idealnie urządzonej sali do eliksirów.

-Że co że jak...

- Tajemnice Hogwartu maleńka.

-Dobra masz wszystkie składniki o które cię prosiłam.

- Są tutaj. - Wskazał na wielką szafę.- poza włosem jednorożca i owocem północnego krzewu czy jakoś tak.

- Okej czyli musimy iść do zakazanego lasu.-nie no świetnie, nie dość że trzeba iść do lasu to jeszcze z malfoy'em.

Miałam zamiar wyjść z pokoju życzeń, ale zapomniałam że cały czas trzymam rękę Scor... LARWY, zrobiłam krok i prawie bym się wywaliłam gdyby mnie nie złapał.

-Uważaj bardziej następnym razem Rosie.

-Dzięki że mnie złapałeś.

- Rosie dobrze się czujesz? Jakaś dziwnie miła się zrobiłaś.

-Nie larwo dobrze się czuje. Czy mógłbyś mnie łaskawie puścić.

-Okej Rosie jak sobie chcesz.

I mnie puścił. Ale oczywiście w taki sposób żebym się wywaliła.

-Nienawidzę cię Malfoy.

Wstałam i przy okazji go popchnełam, ale oczywiście mnie złapał i wylądowaliśmy na ziemi. Wstałam a kiedy on się podniósł zaczęłam go bić z całej siły, a on się tylko coraz bardziej śmiał. W tedy wyciągnęłam różdżkę i krzyknęłam.

-Levicorpus!- na za swoje wstrętna świnia.

- Rose odstaw mnie na ziemię!

-Nie.

-Rose no błagam! Mam lęk wysokości!

-I dobrze może przestaniesz się zachowywać jak głupek.

-Rosie błagam zrobię co tylko chcesz.

- Dobra! Sam zrobisz eliksir. I przestaniesz do mnie mówić wiewióra albo Rosie.

- Ej! Ale bez przesady. Jedna żecz.

- No dobra. Zrobisz eliksir sam.

-Odstaw mnie na ziemię!

- (jakieś zaklęcie które anuluje levicorpus)!
-Dzięki Rosie. No to idziemy do zakazanego lasu.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
MAGICZNE
PRZENIESIEN
IE SIĘ W
CZASIE
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Staliśmy na skraju zakazanego lasu.
Nagle zaczęłam się bać.

-Jaa sccorppius jaa niie chhhce ttttam iść.

- Trudno. Musisz.

- Dobra okkkej. Ale nie rozdzielamy się.

-Okej. Miej różdżkę w pogotowiu. I jak by nas coś zaatakowało to uciekaj. Jak by w czasie walki mi się coś stało to i tak uciekaj. I nawet nie próbuj po mnie wracać.

- Okkkej. Po co miała bym wracać po największego wroga?

- Idziemy.

★★★Se postali przed
lasem 0,50m★★★★

- Scor.

- Co?

-Z.......złap mnie z..za r....rękę.

- Okej. Jak sobie chcesz.

Nie wierze że to powiedziałam. To ze strachu. Pańcznie się bałam.

≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈≈
Siema! Dawno mnie tu nie było ale brak weny doskwiera! Ogólnie możliwe że ta historia czasami może wam przypominać inne fanfic'ki bo się nimi inspiruje.
Może uda mi się napisać całą książkę do końca roku.

Lofciam ️❤️❤️❤️❤️was ludzie którzy to czytają.️❤️❤️

Nienawidzę mojego ojca| Scorose [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now