III.

5.1K 583 1.4K
                                    


– Nie ma mowy, żebym ich tu zostawił samych – powiedział Yoongi stanowczo. – Może jeszcze to do was nie dotarło, ale jakiś typek rzucał w nas na cmentarzu nożem. Jeśli zna nas na tyle dobrze, żeby podszywać się pod Jeongguka, to równie dobrze może wiedzieć, gdzie mieszkam. Więc jak już gdzieś się tłuczemy, to albo wszyscy, albo nikt.

Namjoon przekrzywił głowę w zamyśleniu.

– Z tego, co mi mówiliście, Jimin zranił się w nogę. Jeśli go zabierzemy, może ją... nie wiem... jeszcze bardziej nadwerężyć?

– Cóż. – Yoongi zmrużył oczy lekko. – Lepsza nadwerężona noga niż bycie martwym. Nie tracę więcej przyjaciół – zaakcentował.

Z tym argumentem nikt nie próbował dyskutować.

Koniec końców zaczekali z budzeniem chłopaków do rana. Taehyung i Seokjin też trochę się w tym czasie zdrzemnęli. Yoongi... próbował, ale nie przyniosło to większych efektów. W milczeniu obserwował Namjoona, który, jak gdyby nigdy nic, zaczął krzątać się w kuchni. Jak za starych, dobrych czasów. Nadal znał położenie wszystkich rzeczy w szafkach.

Przez chwilę znów było tak, jakby nic się nie stało. Ale przecież się stało. Dużo się stało. Yoongi pogładził delikatnie Hoseoka po włosach, a ten wtulił się w niego przez sen. Żaden z nich nie był już tą samą osobą, co kiedyś.

Gdy Joon podał mu kubek z parującą herbatą i usiadł naprzeciwko niego, Yoongi odważył się zapytać:

– Czemu tak naprawdę tu teraz przyszedłeś?

Namjoon upił pierwszy łyk i przez chwilę nie odpowiadał, jakby ważył słowa.

– Przecież już wam mówiłem.

– Nam może tak – przyznał Yoongi – ale teraz chcę, żebyś powiedział mnie. Bo zawsze wiem, kiedy kłamiesz.

Chłopak popatrzył na niego z wahaniem. Potem westchnął.

– Nie mogłem spać po tym, jak Jin-hyung do mnie napisał. Przewracałem się na łóżku w tę i z powrotem i cały czas zastanawiałem się, o co może chodzić. Zmarli tak po prostu nie wstają z grobów. W ogóle nie wstają. To rzeczywistość, a nie jakiś kiepski horror. Ale nie dawało mi to spokoju. Doprowadzałem siebie sam do szaleństwa, budując w głowie teorie, a mając tylko marne skrawki informacji.

– No, tak, to zdecydowanie w twoim stylu.

– Myślałem, że zaraz szlag mnie trafi. Potem dostałem wiadomość z tym filmikiem. I wiesz, jakoś wtedy to we mnie uderzyło. Że, ktokolwiek to robi, chce zebrać nas razem. Dlatego każdy dostaje tylko kawałek układanki.

– Huh. Czy przychodzenie tutaj nie było w takim razie wystawieniem samego siebie na tacy? Trochę?

– Może. Ale myślę, że moje szanse w pojedynkę byłyby jeszcze mniejsze.

Yoongi potarł brodę, zamyślając się. Jeszcze jedna kwestia nie dawała mu spokoju...

– Skąd wiedziałeś, że będziemy akurat u mnie?

Oczy Namjoona przeszyły go przenikliwym spojrzeniem, zupełnie jakby mógł przejrzeć go na wylot.

– Nie wiedziałem. Nie szukałem pozostałych, tylko ciebie, hyung.

– Mnie? Dlaczego?

– Wiesz, dlaczego.

– Wiem?

Wiedział. Wiedział.

– Wiesz. Byłeś tam. Tej nocy, kiedy zginął Jeongguk.


evanescence | bts horror auWhere stories live. Discover now